Rozstania nie są łatwe, trudno jest godnie zachować się w momencie pożegnania. Dobrych ludzi poznaje się jednak po tym jak kończą. Ten tekst będzie o polskich piłkarzach, do których straciłem w ostatnich tygodniach resztki szacunku.

Rozstawaliście się kiedyś z dziewczyną? Wystawił was kumpel, przez co wasze drogi się rozeszły? A może przejechaliście się na kimś z rodziny i od kilku lat nie rozmawiacie z tą osobą? To nie są łatwe sprawy, zadra po tego typu sytuacjach zostaje na bardzo długo. To sprawa bardzo indywidualna i każdy po swojemu odczuwa tego typu momenty ze swojego życia. Jeżeli druga strona zachwuje się z klasą, jest jakby lżej. Rozstanie nie boli tak, jak mogłoby boleć przy najgorszym scenariuszu.

Praca trenera piłkarskiego to… ciągłe zwolnienia. Rzadko kiedy zdarza się, że opiekun danej drużyny sam decyduje się na opuszczenie miejsca pracy. Nawet jeżeli formalnie to on mówi „do widzenia” to najczęściej jest zupełnie inaczej i to klub lub związek chciał się go poznać. Nie chcę stawiać tezy, że Czesław Michniewicz nauczył się rozstawać z daną grupą ludzi, ale wydaje mi się, że jeszcze nigdy nie został potraktowany tak perfidnie jak teraz, gdy rozeszły się jego drogi z reprezentacją Polski.

Ktoś powie, że to detal, zupełnie nieistotny szczegół. Fakty są jednak takie, że Michniewiczowi podziękowano za współpracę 22 grudnia. Od tamtego czasu żaden z piłkarzy nie odniósł się do tej sytuacji w mediach społecznościowych. Dziękowano w przeszłości różnym trenerom. Człowiek, który poprowadził naszą kadrę do wyjścia z grupy na mundialu po raz pierwszy od 36 lat nie zasłużył sobie na ani jeden wpis ze strony ludzi, z którymi chwilę wcześniej pojechał na mistrzostwa świata.

Z mojej perspektywy wygląda to tak: selekcjoner z piłkarzami mieli wspólny cel. Zawodnicy trenowali i pracowali na powołania. Michniewicz odwiedział ich w klubach i dawał wskazówki, co muszą zrobić, aby znaleźć się w kadrze na mundial. Potem wybrał tych, którym dał szanse. Argumentował swoje wybory i wierzył w ludzi, którym zaufał.

Potem wspólnie rywalizowali z Meksykiem, Arabią Saudyjską, Argentyną oraz Francją. Raz szło lepiej, raz gorzej, ale trener wspólnie z piłkarzami tworzyli drużynę. Monolit, który przez kibiców oceniany jest jako całość.

Potem dochodzi do idiotycznej kłótni o premie, w którą zamieszani są wszyscy – piłkarze (głównie ci starsi), trener, jego sztab, premier oraz prezes związku. Żaden z zawodników (poza Grzegorzem Krychowiakiem) nie zabrał głosu na ten temat. Tłumaczył się Michniewicz, który właśnie przez premie poleciał ze stanowiska. Nikt go nie wsparł, nikt nie powiedział nic, aby dać tej sytuacji świeże spojrzenie. Wszyscy zabunkrowali się i człowiek, który był jedną ze stron w tym sporze, został sam na polu bitwy. Poległ, bo nie miał jak przetrwać.

I gdy emocje już opadły, gdy wydarzyło się trochę dobrego, ale chwilę później i dużo złego. Kiedy wizerunkowo wszyscy ucierpieli i sytuacja naprawdę wyglądała groteskowo, przyszedł moment, żeby podsumować wszystko, co miało miejsce za czasów Michniewicza. Nie tylko złe momenty, afery i słaby styl gry, ale też dobre: awans na mundial, przygotowania, zaangażowanie w swoją pracę oraz turniej, który sportowo – było nie było – kończy się dla nas sukcesem. Jakie są reakcje ludzi, którzy brali w tym udział? Żadne, nikt nie napisał ani jednego słowa. Rozstanie nastąpiło bez okazania jakichkolwiek uczuć. Emocji, których podczas tej całej wspólnej przygody było tak wiele.

Nie podziękował Grabara, który zna się z Michniewiczem wiele lat. Nie podziękował Kiwior, którego CM wprowadził do reprezentacji. Bielik, który nie musiał się w tej drużynie znaleźć, a grał w niej regularnie. Kamiński, Świderski, Bereszyński czy Zalewski. Nikt nie dodał głupiej relacji, nawet bez żadnego podpisu. Panowie piłkarze, którzy nie potrafili wymienić podczas turnieju w Katarze kilku celnych podań, nie dojrzeli do tego, aby swojemu szefowi podziękować lub oddać szacunek. Czy to naprawdę aż tak wiele?

Wszystko, co złe w naszej drużynie, spadło na Michniewicza. Wiadomo, trener, strateg, to on dokonywał wszelkich wyborów. Ale co, z innym człowiekiem na ławce będziemy wszystko wygrywać? Nie trzeba wymieniać piłkarzy i wszystkiemu winny jest selekcjoner, który kazał swoim podopiecznym niecelnie podawać i strzelać nad bramką?

Brzydzę się takim frajerskim zachowaniem. Nienawidzę ludzi, którzy są niehonorowi. Którzy są niewdzięczni i nie potrafią podziękować za to, co udało się wspólnie zrobić. Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie miał odwagi, aby powiedzieć jedno kontrowersyjne słowo, każdy popierał selekcjonera i jego spojrzenie na futbol. Dziś ci sami ludzi, za których cały kraj trzymał kciuki, nie potrafią zachować się jak dorośli mężczyźni. Nie potrafią wyrazić swojej opinii, podać ręki i podziękować. Nie potrafią wziąć na siebie choć części odpowiedzialności, bo przecież to oni biegali po murawie i to oni pracowali na to, w jaki sposób nasza reprezentacja zaprezentowała się podczas tego turnieju.

https://twitter.com/mattycash622/status/1491695877425180678?s=20&t=Y2RDxlkPWpqGTs_e0avL5g

Gdybym był Michniewiczem to miałbym wobec samego siebie strasznie dużo pretensji. Sam trener wie, jak bardzo zawinił i jak popsuł coś, co można było śmiało uratować. Najbardziej żałowałbym jednak tego, że zaufałem w pełni ludziom, którzy na to kompletnie nie zasługiwali. Którym poświęciłem sporo czasu, a żaden z nich nie zasługuje na to, by traktować go choć trochę poważnie.

KOMENTARZE