Andrzej Fonfara jakiś czas temu zakończył karierę bokserską, od niedawna realizuje się w roli trenera. Trochę przypadkiem w drugiej walce w nowej roli jego podopieczny może zostać mistrzem świata. Maciej Sulęcki 18 czerwca podejmie w pojedynku o tytuł federacji WBC w kategorii średniej Jermalla Charlo. Polak jest już w Stanach Zjednoczonych, gdzie w Chicago przygotowuje się do tego boju. Pełny okres sparingowy za wielką wodą oraz rozłąka z rodziną ma pomóc mu zostać najlepszym pięściarzem globu.
Wywiad pierwotnie ukazał się na stronie Infosport.pl i można go przeczytać również TUTAJ.
Nikt nie spodziewał się, że Maciej Sulęcki stanie przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata w boksie. Nikt nie spodziewał się też, że jego trenerem w tej walce będzie Andrzej Fonfara.
Andrzej Fonfara: To prawda, to jeszcze jakiś czas temu nikt by tego nie wymyślił. Z Maćkiem znam się od dawna, trenowaliśmy ze sobą razem w Gwardii Warszawa już bardzo dawno temu. Ostatnio odszukałem nasze wspólne zdjęcia, jakieś pamiątki, które mam z tamtego czasu. Byliśmy razem na obozie i od zawsze widziałem w nim olbrzymi potencjał. Teraz staje przez życiową szansą – może zostać mistrzem świata w boksie w mocno obsadzonej kategorii średniej. Zrobię wszystko, żeby mu w tym pomóc. Stąd moja propozycja, aby przyleciał na cały okres przygotowawczy do Chicago i potrenował tutaj, gdzie warunki do rozwoju są znakomite. Gdzie sparingpartnerów jest dużo, są oni zróżnicowani i na pewno mogą pomóc nam w pokonaniu Jermalla Charlo.
Musimy jedną kwestię sprecyzować na samym początku naszej rozmowy: jesteś pierwszym trenerem Maćka czy wraz z Pawłem Kłakiem tworzycie duet trenerski?
AF: Tworzymy duet trenerski. Być może jestem trochę na piedestale przez to, że pomagam w organizacji całego okresu przygotowawczego i zaprosiłem Maćka do siebie. Usiedliśmy jednak i ustaliliśmy, jak nasza współpraca ma wyglądać. Kto czym się będzie zajmował. Maciek zna się bardzo dobrze z Pawłem, współpracują ze sobą od dawna i wygrali wspólnie wiele walk. Ja mam doświadczenie ringowe, walczyłem o tytuł mistrza świata i mam sporo kontaktów, które mogą pomóc. Współpracujemy i gramy do jednej bramki. Wspólnie chcemy przygotować Maćka na mocną walkę, w której ten wygra, choć łatwo nie będzie.
Wcześniej mam wrażenie, że problemem Maćka były częste zmiany trenerów. Pozostanie blisko Pawła Kłaka na pewno wyjdzie Sulęckiemu na dobre.
AF: Zdecydowanie tak. Paweł zna dobrze Maćka i oni się bardzo lubią oraz świetnie się dogadują. Bez sensu byłoby przed tak dużą i ważną walką wywracać wszystko do góry nogami – moja obecność w sztabie Maćka jest po to, żeby pomóc w pewnych aspektach i zwrócić uwagę na elementy, które wymagają poprawy. Siedzę z boku i sugeruję pewne rzeczy. Wiem, że moje doświadczenie w dużych walkach może Maćkowi pomóc. Paweł wie natomiast, co należy pielęgnować, by uwypuklić atuty, którymi Sulęcki dysponuje już teraz.
Maciek faworytem nie jest – jeszcze kilka lat temu kibic wierzyli, że Sulęcki zostanie mistrzem świata. Teraz nikt nie ma zbyt wielkich oczekiwań i na nic nie liczy.
AF: Na pewno Maciek nie jest faworytem, ale to jeszcze bardziej go motywuje. Sulęcki dużo w boksie widział – ma na swoim koncie wielkie walki, w tym tę o pas mistrzowski. On wie już, z czym wiąże się taki pojedynek, jaka presja mu towarzyszy i jakie będzie ciśnienie. Z racji tego, że Charlo na papierze na większe szanse na zwycięstwo, łatwiej będzie mentalnie Maćkowi przygotowywać się. On lubi udowadniać sobie i innym, że ma rację. Tym razem z pełnym komfortem przystąpi do starcia, w którym mało kto na niego liczy. My, trenerzy i on sam jesteśmy przekonani, że 18 czerwca będzie wielki dzień dla niego i dla historii polskiego boksu.
Dużo się mówiło o tym, że największym problemem polskiego boksu jest brak sparingparnerów. Tu sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej.
AF: W USA pięściarzy o różnych stylach w różnych kategoriach wagowych jest naprawdę wielu. Jest zróżnicowanie zawodników, którzy pomagają sobie nawzajem wskakiwać na najwyższy poziom. Wielokrotnie przygotowywałem się do dużych walk w Stanach Zjednoczonych i wiem, o czym mówię. Mamy kilku dobrych bokserów, którzy będą dociążać Maćka. Podzwoniłem trochę po zaprzyjaźnionych klubach – dwóch pięściarzy z Kalifornii do nas dołączy i wezmą udział w sparingach, aby Maciek mógł na tym zyskać. Mamy plan na każdy tydzień przygotowań, aby tego wieczoru zaprezentować maksimum swoich umiejętności.
Czuję w tobie duże zaangażowanie i pasję w głosie. Bycie trenerem to twój kawałek chleba?
AF: Trudno teraz jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale podświadomie zawsze chciałem być trenerem. Współpracowałem ze znakomitymi specjalistami i dużo się od nich nauczyłem – zawsze czułem, że muszę wiedzieć więcej i nie ograniczałem się tylko do tego, co muszę zrobić w ringu. To mnie kręciło i teraz cieszę się, że mogę rozpocząć pracę w nowej roli, która bardzo mnie kręci.
Możesz być chyba pierwszym trenerem na świecie, którzy po raz drugi wchodząc w takiej roli do narożnika zostanie mistrzem świata. Za pierwszym razem twój podopieczny, Patryk Szymański, przegrał na gali w Polsce.
AF: Nie wiem prawdę mówiąc, czy któryś trener mógł szybciej osiągnąć tak dużo. To ciekawe zagadnienie i nie patrzyłem na to w ten sposób. Co do Patryka, to on przegrał, bo jest wyeksplatowany i ma problemy mentalne. Ale nie martwię się o niego, bo on super poradzi sobie w nowej roli. Mamy dobre relacje, wierzę w niego i mocno trzymam kciuki, żeby mu się powiodło.
Maciek przed walką z Danielem Jacobsem wyprowadził się z domu, z dala od rodziny, by między treningami odpoczywać i ładować akumulator przed walką. Teraz przez cały okres przygotowawczy będzie z dala od rodziny – czy to mu pomoże?
AF: Taki jest plan. Maciek ma się skupić tylko na boksie – to w tym momencie jest najważniejsze wyzwanie, któremu musi stawić czoła. Sulęcki mieszka 10 minut od prywatnego gymu. Żyje jak w więzieniu – je, trenuje, śpi, je, trenuje, śpi. Ta monotonność jest jednak potrzebna, aby pobudzić w nim wszystkie cechy, które pomogą mu przejść do historii polskiego boksu.
https://twitter.com/SuleckiMaciej/status/1511867818089799680?s=20&t=iySLbdNK1Li1X05sKvFvBQ
Jaką cechę Andrzeja Fonfary najchętniej oddałbyś Maćkowi, żeby wygrał ten pojedynek?
AF: Hmmm, to bardzo trudne pytanie. Chyba takiej zadziorności i nieustępliwości. Pójścia na całość. Pojedynek z Demetriusem Andreade był trudny, bo to wyjątkowy pięściarz z super wyszkoleniem technicznym i trudno było go pokonać. Zresztą, nie przez przypadek nikt nie chce z nim boksować. W tym pojedynku na pewno jednak trzeba będzie podjąć ryzyko. Rzucić wszystko na jedną kartę, zaryzykować, by wygrać. Może w pierwszej rundzie, bo Charlo lubi mocno ruszyć od początku, może w pierwszych kilku rundach, bo to jest jego styl. Gdy jednak zostaną ostatnie trzy minuty walki, a pojedynek będzie wyrównany, to również będziemy chcieli zaatakować. Pójść na bójkę, by wygrać z Charlo jego bronią.
Jako trener i były pięściarz, który lubił mocne wymiany, na pewno będziesz go do tego zachęcał.
AF: Będę zachęcał Maćka, żeby słuchał naszych założeń. Żeby realizował plan. To nie jest łatwe i nawet Michał Cieślak przed ostatnią walką z Lawrence Okolie dostawał od Andrzeja Liczika dobre i trafne komendy, a nie umiał tego zastosować między linami. Na pewno mamy komfort, że możemy spędzić ze sobą dużo czasu – wszystko przetrenujemy i przygotujemy się na każdą ewentualność. Zaryzykujemy, bo wiemy, że możemy zrobić coś bardzo dużego. Głęboko wierzę, że to nam się uda.