Jeszcze jakiś czas temu bombardowałem swoich czytelników kolejnymi wywiadami, na samym początku powstania bloga byłem przekonany, że to dobry sposób na dotarcia w stosunkowo krótkim czasie do szerokiego grona odbiorców. Z racji tego, że w formie pisemnej i wideo pojawiło się tutaj łącznie ponad 200 rozmów, postanowiłem opisać krótko te, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Które są na swój sposób wyjątkowe.

8. Jacek Krzynówek

Sama rozmowa nie była w ogóle ciekawa i prawdę powiedziawszy nie pamiętam dokładnie, o czym gadaliśmy. W mojej pamięci utkwiło jednak to, jak dużo musiałem zrobić, żeby spotkać się ze znakomitym piłkarzem reprezentacji Polski.

Wyjechałem z Sopotu do Torunia wieczorem – pamiętam, że była zima, jakieś minus dziesięć stopni. Dotarłem do Torunia, gdzie spałem u kolegi. Wcześnie rano pojechałem pociagiem do Łodzi, stamtąd miałem przesiadkę i ruszyłem do Bełchatowa. Tam byłem umówiony na 15 minut, jakimś cudem urwałem 25, żeby chociaż o czymś pogadać. Krzynówek był wtedy dyrektorem sportowym GKS-u Bełchatów, więc czasu dużo nie miał. Podczas spotkania dzwoniły telefony, na pewno mój rozmówca miał co robić.

Powrót? Popsute auto gościa, którego złapałem na BlaBlaCarze, jakieś kombinacje alpejskie, żeby dotrzeć do domu bardzo późno w nocy. Po drodze słuchałem o koncertach w filharmonii czy innym teatrze, bo gość grał na skrzypcach i szykował się do jakiejś trasy muzycznej. Całej rozmowy nie przeczytało zbyt wiele osób, Krzynówek nie wrzucił tego nawet do siebie na sociale, bo miał to głęboko w nosie. Byłem przekonany jednak, że na samym początku mojej przygody z dziennikarstwem jestem w stanie wiele zrobić dla realizacji własnych celów. Sam sobie sporo udowodniłem.

7. Artur Siódmiak

Wywiad wyjątkowy, bo to pierwsza duża rozmowa, która pojawiła się na blogu. Nie miałem żadnego kontaktu w telefonie do sportowca wielkiego formatu, dostałem numer do Artura, z którym umówiłem sie na wywiad. Pojechałem do szkoły w Gdańsku, w której prowadził trening dla dzieciaków. Opowiadał mi o wszystkim, co spotkało go w życiu, było oczywiście o słynnym rzucie, który dominował w rozmowie. Wywiad przeczytało około 3000 ludzi w kilka dni, było to dla mnie coś wyjątkowego. Znajomi pisali, gratulowali. Siódmiak przyznał, że nasza rozmowa bardzo mu się podoba. Spisałem to tak, że z chęcią puści dalej w świat.

Kilka portali mnie cytowało, w dobijaniu się do innych sportowców pisałem im, że rozmawiałem już z Siódmiakiem, więc nie jestem z pierwszej łapanki. Dostałem wiatru w skrzydła dzięki czemuś, co w sumie nie było niczym szczególnym – po prostu zrobiłem wywiad. Mając miesiąc bloga potrzebowałem jednak takiego impulsu.

6. Michał Kołodziejczyk

Czyli ówczesny redaktor naczelny Wirtualnej Polski, który zrobił na mnie spore wrażenie. Leciałem z Warszawy do Barcelony i przed wystartowaniem pojechałem do siedzimy WP, żeby zrobić wywiad. Rozmawialiśmy z godzinę, na końcu… otrzymałem zapytanie, czy nie chciałbym pracować w jego zespole. Usłyszałem, że mam pojęcie, jestem charaktery, podobno mam to coś. Przez cały pobyt w stolicy Katalonii zastanawiałem się, jak najszybciej ogarnąć przeprowadzkę z Trójmiasta do Warszawy.

Niestety – potem ślad zaginął. Nie było odbierania telefonu, odpisywania na wiadomości, jakieś dziwne zwodzenie i mydlenie oczu. Po jakimś czasie (dla mnie po latach świetlnych oczekiwania) dostałem suchego SMS-a, że temat nieaktualny, bo coś tam coś tam. Byłem trochę rozczarowany, ale już wtedy wiedziałem, że to na pewno mnie wzmocni.

Dziś cieszę się, że tak wyszło i jestem wdzięczny Michałowi, że ktoś tak szybko w tym świecie otworzył mi oczy. Nie mam urazy i serdecznie pozdrawiam z biura w Gdańsku!

5. Aleksandra Łysik

Pewnie zastanawiacie się, kim to do cholery jest Aleksandra Łysik. Przeczytajcie poniższy fragment z tekstu, który już kiedyś powstał na blogu:

„Kiedyś napisała do nas na skrzynkę na Facebooku Łączy Nas Pasja Ola, która… grała na skrzypcach elektrycznych. Występowała w przerwach pomiędzy meczami koszykówki, znała Marcina Gortata, czasami na innych imprezach sportowych miała swoje występy. Temat został przypisany mi, bo ja słynąłem w redakcji z tego, że rozmawiałem z dziwnymi ludźmi. To ja robiłem wywiad z Igorem Traczem, który był mistrzem świata w wyścigach psich zaprzęgów i opowiadał mi o rzeczach, które dla przeciętnego Kowalskiego są jak sciance fiction. Temat Oli olałem, no bo… bez przesady. Ja i skrzypce elektryczne? Odpuszczam, to już nawet dla mnie krok za daleko.

Ale w końcu jechałem do Gdańska (mieszkałem już w Warszawie) i miałem trochę wolnego. Zadzwoniłem do Oli, umówiłem się z nią na wywiad. Okazało się bardzo szybko, że to super dziewczyna i mam z nią wielu wspólnych znajomych. Poza swoją pracą i występami… pracuje też w federacji FEN. Podobno od dłuższego czasu szukają rzecznika prasowego, bo poprzedni nie daje rady.

Rozumiecie – przed chwilą była to dziewczyna, która grała na skrzypcach elektrycznych. W kilka sekund sytuacja się zmieniła – pracowała w miejscu, do którego nie mogłem się dobić, a próbowałem kilkukrotnie. Poznałem prezesa, robiłem z nim wywiad – polubiliśmy się, ale… no ale tak się nie dostaje roboty. Nie zapewni mi jej gość, który bywa w świecie i zna ludzi. Wywiadów udziela regularnie nie takim chłopcom, jakim ja wtedy byłem.

„Paweł, jest ze mną Kuba, poznałeś go, to ten od tego ciekawego wywiadu, który z tobą robił. Mówiłeś, że ma pojęcie, zna się na rzeczy.”

Chwilę później Ola zapytała, czy Paweł nie chciałby, abym to ja został rzecznikiem prasowym w FEN. Trochę trwało dopięcie wszystkich tematów, ale właśnie przygotowuje się do czternastej gali, od kiedy jestem pracownikiem federacji. Śmiało mogę powiedzieć, że mam na głowie bardzo dużo i wiele zależy od podejmowanych przeze mnie decyzji.”

Także wywiad z Olą był wyjątkowy, bo zaskoczyło mnie to, co może ci dać znajomość z kimś, o kim nie poczytasz w gazecie. Chyba po prostu znalazłem się we właściwym momencie i w odpowiednim czasie.

4. Adam Małysz

Wywiad z Adamem Małyszem to było coś podniosłego. Rozmawialiśmy tylko przez telefon, nie mieliśmy okazji się poznać, wypić kawy, zjeść obiadu. Ale – no właśnie – kto nie chciałby porozmawiać nawet pół godziny z Adamem Małyszem?

Zapytajcie pięciu osób z Waszego najbliższego środowiska, jaki sportowiec kojarzy wam się najbardziej z Polską.

Większość zapewne wymieni Roberta Lewandowskiego, Andrzeja Gołotę i pewnie właśnie Adama Małysza. Będzie też Robert Kubica, może Iga Świątek czy Agnieszka Radwańska – jestem o tym przekonany, bo zrobiłem już to badanie na podstawie nie 5, a pewnie z 30 osób.

Do tego Małysz był naszym bohaterem, kochali go wszyscy. Nikt na niego nie narzekał, każdy trzymał za niego kciuki. Był skromny, szczery, nasz. Był człowiekiem, który w każdą niedzielę mieszkał w naszym domu i jadł z nami schabowe, ziemniaczki i mizerię.

3. Jan Błachowicz

Dziś jest to oczywiste – Błachowicz jest na szczycie i każdy chce zrobić z nim wywiad. My jednak rozmawialiśmy cztery lata temu, kiedy Janek był po porażce i przed porażką. Niewiele osób w niego wierzyło, chwilę po naszej rozmowie był jedną nogą poza UFC. Ja jednak cały czas byłem przekonany, że rozmawiam z kimś wyjątkowym. Spotkałem się z człowiekiem, który na pewno odniesie sukces.

Oczywiście mało kto może w to wierzyć i nawet nie będę próbował nikogo przekonywać do swoich racji. Wiem jednak, że spędziliśmy 3 godziny z Jankiem i Dorotą (jego narzeczoną) i spisałem ponad 15 stron. Największe portale w naszym kraju cytowały nasz wywiad, w którym Jano porónywał KSW do piłkarskiej Ekstraklasy, a UFC do Ligi Mistrzów.

Dziś, po czasie, ten wywiad jest wart całkiem sporo, później jeszcze kilkukrotnie miałem okazję rozmawiać z Jankiem, ale były to krótkie rozmówki przed walkami, które było mi potrzebne przed jego kolejnymi walkami w UFC.

Ponad 7000 słów, dwa dni spisywania, dużo poruszonych wątków, co otworzyło moje spojrzenie na zwykłe rozmowy o wygrywaniu kolejnej walki, wielkiej ambicji i trudzie codziennego życia. Wywiad z Błachowiczem był naprawdę okej, mimo że rzadko mówię to o swoich artykułach.

2. Dariusz Michalczewski

Niektórzy mogą mówić, że to nie jest Polak, że damski bokser itp. – mam to głęboko w nosie. Dla mnie liczy się tylko to, że Michalczewski to znakomity pięściarz i niezwykły sportowiec, który w trudnych czasach mimo wielu przeciwności losu wszedł na szczyt. W obcym kraju, który Polakom podkładał nogi w każdej sytuacji. Zjednał wokół siebie Niemców i był ich gwiazdą największego formatu.

Nie każdy to zrozumie i nie każdemu to imponuje, ale ja historii Darka o ciężkich treningach, wyrzeczeniach i trudach codziennego życia sportowca mógłbym słuchać całymi dniami. Targowanie się o pieniądze i walki z najlepszymi na świecie tylko po to, żeby samemu sobie coś udowodnić? Życzyłbym sobie, aby każdy polski sportowiec miał takie podejście do wykonywanej przez siebie pracy.

Pisząc pierwszy artykuł na blogu powiedziałem sobie, że będę spełniony, jak uda mi się kiedyś porozmawiać z kimś wielkim – Gołotą, Adamkiem lub Michalczewskim. Po dwóch miesiącach skumplowałem się z Tigerem, który bardzo podziękował za rozmowę i zaprosił mnie na imprezę, którą następnego dnia organizował. Cztery miesiące później załatwił mi i mojemu koledze bilety VIP na galę Polsat Boxing Night w Krakowie pod samym ringiem, podczas której walczył Tomasz Adamek.

1. Tomasz Adamek

Znowu – wywiad nie był najbardziej istotny. W głowę zapadło mi jednak samo spotkanie z człowiekiem, dla którego wstawałem przez kilka lat w środku nocy. Z pięściarzem, który stał przed szansą jako jedyny w historii zdobyć tytuł mistrzowski w trzech kategoriach wagowych: półciężkiej, junior ciężkiej i ciężkiej.

Byłem kiedyś na spotkaniu, na którym było trzech naszych byłych mistrzów świata: Krzysztof Włodaczyk, Krzysztof Głowacki i właśnie Adamek. Uwaga wszystkich kibiców skupiona była tylko na Góralu, który był gwiazdą, podczas gdy jego koledzy schowani byli w cieniu. Mentalność Adamka? Najlepsza z możliwych. Charakter i wola wojownika? Każdy może mu tego zazdrościć. Ambicja, aby przechodzić do historii? Mało kto na świat patrzy z aż takim rozmachem.

Trening Adamka, wspólna kolacja, sesja zdjęciowa, wywiad, kawa. Obserwowanie dyscypliny mistrza, który mimo 40 lat nie zjadł nawet łyżki miodu, gdy ciągnęło go do słodyczy – to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Po tej rozmowie późniejsze „Nie zapomnij, gdzie się urodziłeś” słyszane spod ringu zrobiło jeszcze większe wrażenie.

 

KOMENTARZE