Od jakiegoś czasu wszyscy o tym mówią. Młody, zdolny, perspektywiczny. Michał Cieślak, czyli wschodząca gwiazda polskiego boksu, ma wszystko, by zostać przyszłym mistrzem świata. Takim samym mistrzem, jakim był Dariusz Michalczewski, Krzysztof Włodarczyk, Tomasz Adamek i – do niedawna – Krzysztof Głowacki.

Zawsze w takich spekulacjach i wróżeniu z fusów patrzę na jedną rzecz – wiek. No bo jeśli słyszę, że ktoś jest młody i ma talent, to lubię wiedzieć, czy ten ktoś na serio jest młody i czy aby na pewno ma talent. Googluje Cieślaka i widzę… 19 kwietnia 1989 rok, czyli 27 i pół roku. Myślę – kurde, już nie taki młody! Ludzie w tym wieku rodziny zakładają! Googluje chwilę później Artura Szpilkę. 12 kwietnia 1989 rok. Obu Panów dzieli zatem dokładnie 7 dni. Nikt od pewnego czasu o Szpilce nie mówi już, że ten jest młody. Że jest zdolny, ma talent i to wielka nadzieja polskiego boksu – owszem. Ale, że jest młody? Nie. Gdy wychodził z więzienia kilka lat temu i składał w pierwszych rundach kolejnych kelnerów, to wszyscy alarmowali o pięściarzu z Wieliczki, który w przyszłości może stanowić o sile polskiego boksu. Teraz jest już inaczej. Artur dorasta, zdobywa doświadczenie, dostaje kolejne walki, jest coraz starszy. Absolutnie nikt nie wmawia mu tego, że ten jest młody. Oczywiście – ma czas! Jeszcze sporo boksowania przed nim. Czas jednak leci nieubłaganie i pewnych faktów ukryć się nie da.

Czyli z jednej strony mamy młodego Michała Cieślaka, z drugiej już niemłodego Artura Szpilkę. Dziwne. Chyba, że wszystko zmienia ten tydzień, których ich dzieli.

Ostatnio o tą wieczną, sportową młodość zapytałem Pawła Nastulę. Przypomnę – w wieku 22 lat judoka zajął podczas igrzysk olimpijskich w Barcelonie 5 miejsce i … był wściekły, że mu nie poszło. Cztery lata później w Atlancie zdobył już złoto i zdeklasował wszystkich rywali na swojej drodze. Miał wtedy 26 lat. Oto fragment:

 

 – Miałeś 22 lata i wróciłeś niezadowolony z siebie, bo nie zdobyłeś medalu. Teraz, gdy sportowiec ma 22 lata, to się na niego chucha i dmucha i niepowodzenia tłumaczy się tym, że jest jeszcze młody. Z czego to wynika?
PN: To błędne myślenie. Gdy zawodnik ma 22 lata to jest seniorem, czyli rywalizuje na co dzień z dorosłymi zawodnikami. Mówienie, że chłopak, który ma 22 lata jest młody i ma jeszcze czas, jest nieprawdą. To zależy oczywiście od uprawianej dyscypliny, ale gdy będziemy rozstawiać nad każdym zdolnym chłopakiem wchodzącym do dorosłego sportu parasol ochronny, to on zaraz będzie miał 24, 26 i 30 lat i dalej nie będzie miał sukcesów. Jesteś dobry, zdolny, ambitny, to walcz. Rób wszystko, by skopać starszym dupę.

***

Wróćmy do Cieślaka. Chłopak niewątpliwie ma talent. Widać, że potrafi boksować, lubi boksować i w ringu zostawia całe swoje serducho. Stoczył 112 walk amatorskich, z czego 90 wygrał. Może pochwalić się dwoma medalami mistrzostw Polski, z czego jednym złotym w rywalizacji z młodzieżowcami. Generalnie – bez szału, ale i też bez tragedii. Swój pierwszy zawodowy pojedynek stoczył mając 24 lata i dwa miesiące, czyli później niż jego wielcy poprzednicy. Dość powiedzieć, że najmłodszy z ex-mistrzów, czyli Krzysztof Włodarczyk jako niespełna 19-letni pięściarz debiutował na zawodowym ringu.

 

Doświadczenie.

Na pewno pięściarzowi z Radomia brakuje doświadczenia. Mimo, że stosunkowo późne – jak na obecne realia – przejście do dorosłego boksu Cieślaka jest absolutnie logiczne, o tyle jego kariera amatorska na nikim wrażenia nie robi. Dlatego zastanawiam się, czy mówienie o Cieślaku, jako młodym pięściarzu, nie bierze sie przypadkiem z małej ilości pojedynków, które ten w swojej karierze zdołał przeboksować. Okej – 120 walk amatorskich to nie jest mało, ale gdy zestawimy je z ponad trzystoma pojedynkami przed zawodowym debiutem Gennady’ego Golovkina, który do seniorskiego boksu przechodził w tym samym wieku, co Cieślak, to zaczynamy się zastanawiać. Dorosła kariera to jak do tej pory również tylko 14 pojedynków, co dało łącznie 51 rund. Najpoważniejszym rywalem w karierze 27-letniego chłopaka był Francisco Palacios, który do Polski przyjechał… porobić sobie zdjęcia z kibicami.

14393871_1087270394698291_500429952_o

Profesjonalny pięściarz po przegranej walce.

Paradoksalnie Michał Cieślak obecnie nie jest w najlepszej trójce polskich pięściarzy w kategorii junior ciężkiej. Do ex-championów, czyli Diablo i Główki, dochodzi jeszcze Mateusz Masternak, który kwietniowym występem na Polsat Boxing Night miał przypomnieć o sobie szerszej publiczności. Z moich prywatnych obserwacji i rozmów z kilkoma osobami na temat Cieślaka, dochodzę do wniosku, że 27-latek z Radomia ma cechy  wszystkich swoich bardziej utytułowanych kolegów. Jest połączeniem Głowackiego, Włodarczyka i Masternaka. Co ciekawe, Maciej Miszkiń – były pięściarz, a dziś ekspert w Polsat Sport Fight, to właśnie Michała już teraz ceni wyżej w hierarchii niż Mateusza Masternaka.

– Michał ma to coś, by zostać mistrzem świata. Cechy wolicjonalne, mentalność zwycięzcy. Masterowi zawsze czegoś brakuje. Brakuje tej „kropki nad i.” Michał, mimo że jest młody i nie ma takiego doświadczenia, to już teraz imponuje. Mówił o tym chociazby Tomek Adamek czy Krzysztof Włodarczyk, z którymi Cieślak sparował. Jeżeli rozwinie się tak, jak powinien, to w przyszłości będzie mistrzem świata. 

Kolejny przeciwnik Cieślaka to Ismail Sillach, który dla polskiego pięściarza ma być najpoważniejszym rywalem w jego dotychczasowej karierze. Jeśli Michał wygra, to otworzą się przed nim drzwi do jeszcze większego boksu. Obawiam się jednak, że chcąc zostać lepszym junior ciężkim od swoich poprzedników, Cieślak musi wylecieć już teraz do Stanów. Tak jak Artur Szpilka, który za wielką wodą nabiera doświadczenia. Chłonie wiedzę podczas każdego treningu.

Coś mi się wydaje, że z tej mąki będzie chleb. Lubimy takich bokserów, kochamy takie historie.

KOMENTARZE