Nie walki, a występy. Nie wyzwania, a otrzymane od przeciwnika rundy. Tak wygląda w ostatnich latach polski boks. Kowalski sprzed telewizora ma dosyć i po sobocie po raz kolejny z wściekłością uderzył pięścią w stół z niezadowolenia.
Zanim napiszę to, co od bardzo dawna nie podoba mi się w krajowym boksie, zacznę od paradoksu. Najnudniejszy i pozbawiony jakichkolwiek emocji rok w polskim pięściarstwie może być najlepszym pod względem indywidualnych sukcesów od dawien dawna i być może… najlepszym w historii.
– Łukasz Różański został mistrzem świata WBC w kategorii bridger
– Michał Cieślak został mistrzem Europy i obronił tytuł
– Laura Grzyb została mistrzynią Europy i obroniła tytuł
– Mateusz Masternak 10 grudnia może zostać mistrzem świata WBO
– i Grzyb, i Cieślak mogą w kolejnych miesiącach otrzymać szansę na walki o mistrzostwo świata
Więc skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Spieszę z wyjaśnieniami.
Kiedyś, dawno temu, gdy w telewizji mogliśmy oglądać sport na antenach kilku stacji i wielkiego wyboru nie było. Pasjonat sportów walki mógł oglądać albo boks zawodowy, albo jedną z czterech gal KSW, więc wszystko co trafiało do kibiców było ekstra. Mieliśmy swoich flagowych bohaterów: Adamka, Gołotę, Włodarczyka, Pudziana, Khalidova, Materlę i jeszcze kilku innych, fani czekali na ich występy. Te czasy już dawno jednak minęły – wielkich mistrzów nie mamy lub mamy ich rzadko (jak np. teraz), oglądanie Mameda, Pudziana czy Materli przestaje już rajcować, a świat się zmienił. Dziś fan może co weekend obejrzeć galę UFC, są gale PFL, Bellatora, FEN, są gołe pięści, można odszukać galę GLORY, ACA. Do tego doszły freak fighty, gdzie mamy beczkę, sporo emocji, odrobinę sportu – generalnie wszystkiego po trochu. Żeby w tym wszystkim się wyróżniać trzeba być dobrym i trzeba być wyrazistym. Jakimś. Zapewniać coraz bardziej wybrednym kibicom coś, czego oni potrzebują.
Niektórzy potrzebują obejrzeć sport na najwyższym poziomie, innych interesuje rozrywka. Są tacy, co lubią obrzucanie się gównem, ale wciąż bardzo dużo jest takich osób, które cenią sobie wyrównane pojedynki i zaciętą rywalizację. Siadam regularnie pod klatką na galach FEN i widzę, co podoba się kibicom. Gdy jest nudno, kunktatorsko, leniwie i bez werwy – kibice patrzą w telefon, szperają po TikToku i oglądają dziewczyny na Instagramie. Gdy jest naparzanka, to każdy emocjonuje się walką dwóch gości, którzy jeszcze przed sekundą byli anonimowi. Czerwony narożnik kontra niebieski, wysoki z niskim, gość z gospodarzem – obojętnie jaka konfiguracja i za kogo fan trzyma kciuki – gdy w środku jest młócka, to i energetyka hali oddaje, bo każdego ciekawi, kto pierwszy padnie i kto wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko.
"No i co? I po wszystkim?"
Gale boksu w Polsce to złoto! pic.twitter.com/o73SMBvZz3
— Mateusz Paczkowski (@PaczMat) November 6, 2023
I naprawdę fani nie zawsze chcą oglądać w ringu mistrzów. Kibic jest już wyedukowany i wie, że nie mamy Adamków, Michalczewskich czy Włodarczyków. Jest wyrozumiały, że nad Wisłą nie rodzi się tylu fachowców od pięściarstwa co w Meksyku. Jeżeli odbiorca będzie wiedział, że czeka go równy pojedynek, to kupi bilet i przyjedzie na halę. Podszkoli się z karty walk przed wydarzeniem, żeby widzieć co jest grane i będzie oddychał tym, co naprawdę go interesuje.
Boks w Polsce nie ma prawa interesować. Nie można się nim pasjonować. Można oglądać, obserwować, przyglądać się poszczególnym występom, bo w ostatnim czasie mówimy już tylko o występach. To nie są walki. To są występy. To okazje do eksponowania ludzi, którzy czekają. Wykonują aktywność po to, aby za jakiś czas dostać szansę na dużą walkę, która może być spełnieniem marzeń i skokiem na kasę.
Z tym że te skoki na kasę są bardzo rzadko i najczęściej kończą się niepowodzeniem. Jasne – Cieślak, Masternak i Różański w ostatnim czasie mieli stawianą wysoko poprzeczkę, zdawali te egzaminy, dzięki czemu zaczęli w poważnym sporcie coś znaczyć. To jednak wyjątki – cała reszta to ludzie, którzy przez długi czas tracą w oczach fanów, bo biorą w tym udział. Obijają placków i ich walki frustrują. Zniechęcają do tego, aby w ogóle się nimi interesować.
Dlaczego boks w Polsce jest pisząc wprost w dupie? Kursy na nadchodzącą galę w Zakopanem.
Widzu, siądź przed tv, będzie warto 🤡
Kabaret? To jak nic nie napisać. pic.twitter.com/l3zZjbpvBb
— Maciej Turski (@m_turski) November 3, 2023
Kolejni pięściarze idą do freaków, by zarobić, by trochę ożywić swoje sportowe / względnie sportowe życie, dać trochę emocji i by się sprawdzić. By znowu być częścią czegoś, o czym ludzie dyskutują, co ludzie analizują oraz o czym chcą polemizować. Boks w krajowym wydaniu to… strata czasu. Dziennikarze na gale nie jeżdżą, kibice walk nie obstawiają, sami zawodnicy są bez werwy i uśmiechu, bo to przecież prawie zawsze nie ma sensu. TVP zastanawia się, czy będzie chciało jeszcze boks w telewizji pokazywać, bo przecież z każdym rokiem coraz mniej osób to ogląda. Skoro to wszystko jest takie mdłe i nijakie to… po co?
W ten sposób rywal Włodarczyka reagował na zwody Polaka – niezależnie od markowanego ciosu. No to Diablo wszedł w tempo prawym sierpowym i po zabawie. Dobre chociaż to, że wyszło szybko i efektownie, a nie po ciosie-widmo albo bólu łydki w okolicach łokcia… pic.twitter.com/GK2rSIgzKY
— Marcin Piechota (@MPiechota1989) November 4, 2023
Gdyby Andrzej Wasilewski przeczytał ten tekst, to na pewno zaśmiałby się ironicznie kwitując to w ten sposób, że totalnie nie znam się na boksie, a tym bardziej na biznesie i tylko on potrafi doprowadzić polskich pięściarzy do sukcesów. Panie Andrzeju, zgoda i wielki szacunek za wszystko, co zrobił pan dla krajowego pięściarstwa. Więcej jest jednak w naszym kraju takich ludzi, jak ja, niż takich, jak pan i to do takich jak ja musi pan docierać. Większość ludzi w Polsce nie rozumie i nie chce rozumieć. Interesuje się czymś, bo to potrafi zaciekawić i nie poświęca swojej uwagi zjawiskom, które na to nie zasługują. Rankingów, układów, dawanych rundek i wystepów faworytów dla ekspozycji własnej osoby nikt nie chce rozumieć i nikt nie chce oglądać. Ludzie chcą oglądać sport, emocje, widowisko i zaciętość. Jeżeli tego nie ma, to idą tam, gdzie dzieje się coś, co będzie potrafiło ich w jakikolwiek sposób zaciekawić.
Nie wiem w sumie kiedy jest kolejna gala bokserska w Polsce, a kiedyś na nie czekałem. Kupiłbym bilet i pojechał na pojedynki, ale nie wiem kto i kiedy walczy – znowu, kiedyś wiedziałem wszystko. Dziś mając boks bardzo głęboko w sercu nie żyję tym jak kiedyś nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że regularnie dostaję po mordzie. Jestem lekceważony i moje uczucia są wystawiane na próbę, bo widzę produkt bardzo niskiej jakości, który już dawno przestał działać. Każda kolejna gala tylko ten kryzys pogłębia.
To wszystko jest bardzo sprzeczne z tym, od czego zacząłem – to może być najlepszy rok w polskim boksie pod kątem sukcesów w całej historii. Ciesząc się z tego bardzo szczerze ubolewam tylko nad tym, że mało kto będzie z tego powodu dumny. Codzienność w naszym pięściarstwie spowodowała, że sukcesy naszych najlepszych bokserów w 2023 roku wielu osobom po prostu już dawno temu uciekły z radarów.
W ten sposób rywal Włodarczyka reagował na zwody Polaka – niezależnie od markowanego ciosu. No to Diablo wszedł w tempo prawym sierpowym i po zabawie. Dobre chociaż to, że wyszło szybko i efektownie, a nie po ciosie-widmo albo bólu łydki w okolicach łokcia… pic.twitter.com/GK2rSIgzKY
— Marcin Piechota (@MPiechota1989) November 4, 2023