Adamek, Włodarczyk, Łaszczyk, Głowacki, Szpilka – to obecnie najbardziej rozpoznawalni polscy pięściarze. Problem w tym, że żaden z nich już nie boksuje, a rozpoznawalność nie ma nic wspólnego z wychodzeniem między liny. Nie robią najlepszej reklamy dyscyplinie, która i bez nich ma spore problemy.
W ostatnim czasie coraz częściej łapią mnie refleksje. Różne przemyślenia, o które sam siebie jeszcze jakiś czas temu bym nie podejrzewał. Nigdy nie lubiłem określenia „kiedyś to były czasy”, bo to takie nasze polskie gadanie skupiające się na wiecznym wspominaniu i rozpamiętywaniu przeszłości oraz marudzenie na obecny stan rzeczy. Gdy jednak wchodziłem do dziennikarstwa, to… było inaczej. W boksie było inaczej, mimo że już wtedy zdarzało mi się narzekać na kondycję polskiego pięściarstwa oraz na to, że jesteśmy daleko w tyle za światowym boksem, a wspominając początek XXI wieku mogliśmy delektować się wielkimi walkami Gołoty, Michalczewskiego czy Adamka. Żeby jednak nie przynudzać – nie chciałbym cofać się w czasie o 20 czy 30 lat. Wróćmy do mojej publikacji z połowy marca 2017 roku, kiedy lekko zirytowany pisałem o gali Polsat Boxing Night, która została przełożona o pół roku. Poniżej fragment:
„Pięściarze dostępni na polskim rynku:
Poniższa lista obejmuje polskich pięściarzy, którzy – przynajmniej w teorii – mogliby zostać bohaterami kolejnej edycji PBN. Obok mój komentarz na temat atrakcyjności każdego z nich pod względem sprzedaży gali. Znowu, w skrócie: czy obecność pięściarza zapewniłaby zapełnienie kilkunastotysięcznej hali i wyprzedaż abonamentów PPV.
- Tomasz Adamek – jeżeli Tomasz Adamek wróci, to na pewno będzie atrakcyjnym „produktem” dla bokserskich kibiców. Sam Góral jednak może już nie dźwignąć promocyjnie gali. Potrzebuje kogoś, kto pomoże mu wyprzedać PPV.
- Artur Szpilka – Szpilka najprawdopodobnie kolejną walkę stoczy w USA. Nie wiadomo, kiedy to się stanie, ale biorąc pod uwagę, że PBN ma się odbyć jeszcze w tym roku, to udział Szpili w tym wydarzeniu jest mało prawdopodobny.
- Krzysztof Głowacki – Po utracie pasa mistrzowskiego Główka chce jak najszybciej wrócić na szczyt. Na tę chwilę mówi się o pojedynku Krzyśka 22 kwietnia w Legionowie. Potem? Wielce prawdopodobna walka za granicą, gdyż pięściarz z Wałcza chce odzyskać tytuł mistrzowski. W perspektywie PBN póki co nie ma zatem co na niego liczyć.
- Krzysztof Włodarczyk – Diablo w tym roku najprawdopodobniej powalczy o tytuł mistrzowski organizacji IBF. Eliminator poprzedzający ten pojedynek prawdopodobnie odbędzie się w Poznaniu. Potem? Być może Rosja, być może Stany. Polska prawdopodobna, ale raczej ewentualny pojedynek z broniącym tytuł Muratem Gasijewem nie odbędzie się na polskiej ziemi.
- Mateusz Masternak – Masternak mógłby być jednym z bohaterów PBN, ale sam Mateusz na pewno nie wypełni kilkunastotysięcznej hali. Jego pojedynek przed niespełna rokiem podczas PBN nie budził dużego zainteresowania.
- Andrzej Wawrzyk – Póki co – problemy z dopingiem, wypada z gry.
- Maciej Sulęcki – Striczu, podobnie jak Szpilka, karierę chce kontynuować w Stanach. Co prawda 8 kwietnia ma walczyć w Zakopanem, ale kolejne pojedynki prawdopodobnie odbędą się już w USA. Ostatnie cztery walki Sulęcki stoczył w Stanach. Sam zapowiada, że jego celem jest tytuł mistrza świata. Droga po pas nie przebiega w tym przypadku przez Polskę.
- Andrzej Fonfara – Podobnie jak Szpilka i Sulęcki – kariera kontynuowana w Stanach. Nie ma szans, żeby Polski Książe walczył w Polsce.
- Izu Ugonoh – nie ma szans, by czarnoskóry zawodnik walczył w Polsce. Po ostatniej przegranej walce z Dominickiem Breazeale Izu zdobył uznanie za oceanem i kwestią czasu są jego kolejne duże pojedynki w USA.
- Michał Cieślak – Póki co – problemy z dopingiem, wypada z gry.
- Mariusz Wach – Wielka niewiadoma. Gdyby nawet Wiking chciał walczyć w Polsce, to na pewno nie wypełniłby hali swoimi kibicami. Póki co, Wach czeka na swój sobotni pojedynek w Lipsku z Erkanem Teperem. Jeżeli wygra, to karierę może kontynuować nad Wisłą.
- Krzysztof Zimnoch – Zimnoch nie jest w stanie wypełnić kilkunastotysięcznej hali. Jedynie jego pojedynek z Arturem Szpilką mógłby się sprzedać. Czy byłby w stanie namówić ludzi do tego, by kupili PPV? Wątpliwe. Czy zapełniłby Tauron Arenę? Raczej nie ma na to szans.
Do tego dochodzą dziewczyny, Ewa Piątkowska i Ewa Brodnicka, które mimo sukcesów, nie są jeszcze na tyle medialne, żeby wypełnić wielki obiekt i odpowiadać za promocję gali.
Z pięściarzy, którzy realnie mogą zatem odpowiadać za PBN zostają: Głowacki, Włodarczyk, Masternak, Wach, może Szpilka i może Adamek.”
W tym samym artykule pisałem o tym, że na większych galach ciągle występują ci sami bohaterowie, wydarzenie jest przełożone, a część zawodników nie jest w najlepszym momencie swoich karier. Zastanawiam się, jak teraz wyglądałaby gala PBN, gdybyśmy mieli wystawić najlepszych polskich pięściarzy. Aktywnych bokserów, którzy mogą wziąć udział w wydarzeniu:
- Sulęcki
- Masternak
- Cieślak
- Łaszczyk
- Parzęczewski
- Wach
- Balski
- Czerkaszyn
- Meyna
- Jeżewski
- Różański
- Włodarczyk
Jasne, można kwestinować nazwiska kogoś z tej listy i dowolnie pewnie 9 z tych 12 nazwisk wymienić na inne i w sumie nie byłoby większej różnicy. Nasz problem polega na tym, że 7 lat temu pisałem o trzech byłych mistrzach świata (Adamek, Włodarczyk, Głowacki) i czterech byłych pretendentach do tytułu (Szpilka, Wawrzyk, Wach, Fonfara), a teraz największymi postaciami, będącymi na obecnej liście, są ludzie, o których pisaliśmy 7 lat temu (Sulęcki, Masternak, Cieślak). Oni wtedy mieli przed sobą świetlaną przyszłość i teraz… wciąż liczymy na ich sukcesy, które dopiero mają nadejść. Każdy z tej trójki walczył o tytuł mistrza świata i swoją walkę przegrał (Cieślak dwukrotnie). Dyskusyjne, patrząc na ich losy z nieco bliższej odległości, czy TEN moment w ogóle kiedykolwiek nadejdzie.
Siedem lat temu mogliśmy marudzić i grzebać wśród wielu problemów w polskim boksie, ale odpowiedzmy sobie szczerze w tym momencie na kilka pytań:
- Kiedy odbyła się ostatnia gala bokserska w Polsce?
- Który polski pięściarz jest najlepszy w 2024 roku?
- Wybrałeś swojego faworyta? Z kim wygrał w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
- Który polski zawodnik zrobił największy progres w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
- Kto za dwa lata będzie czołowym polskim pięściarzem?
- Kto spoza trójki Masternak-Cieślak-Sulęcki jest w tym momencie najlepszy bez podziału na kategorie wagowe?
- Jakiej walki w polskim boksie wyczekujesz najbardziej?
Przerażające jest to, że ja sam nie znam odpowiedzi na większość z tych pytań. Z wielkiego pasjonata boksu stałem się człowiekiem, który nie zawsze jest w temacie, bo nie bardzo widzę sens interesowania się dziedziną życia, która niewiele znaczy w poważnym sporcie. Nasi pięściarze – wiadomo – ważne walki zawsze przegrywają. Czasami mają pecha, przeważnie nie mają farta, ale przecież to koniec końców nikogo nie interesuje. Młodych-zdolnych nie ma, ci najlepsi w Polsce nie mogą ze sobą walczyć. Kariery taleciaków są hodowane do złotego strzału za gruby hajs, w dwóch telewizjach pokazujących polski boks nie można zrobić ani jednej mocnej gali z powodu podziałów, a każdy z czołowych pięściarzy jest skonfliktowany z częścią środowiska i jego odbiór jest – delikatnie rzecz ujmując – nie najlepszy. Niby to wszystko nie ma aż tak wielkiego znaczenia w kontekście zostania przez któregoś z naszych mistrzem świata, ale broniący losów dyscypliny przy każdej sytuacji młody dziennikarz w pewnym momencie stwierdza, że… to wszystko jest abstrakcyjne. Niech boks toczy się swoim życiem, ale obserwacja dyscypliny z trochę bardziej odległej perspektywy to rozwiązanie, przez które wiele człowiek nie traci, bo tak naprawdę nić wielkiego się w niej nie dzieje.
Tak wygląda kanał na YouTube ToJestBoks. Na RingPolska nie ma już prawie w ogóle wywiadów z pięściarzami – są inne formaty o tematyce bokserskiej, które całkiem dobrze się klikają, sporadycznie na kanał wskoczy coś przed/po gali, rzadko kiedy wzbudzi większe zainteresowanie. I właśnie to jest chyba największym problemem – pięściarze nie wzbudzają żadnego zainteresowania. Pamiętam te niezbyt odległe czasy, gdy ludzi interesował Parzęczewski. Jarało fanów to, ile sprzedaje biletów w Częstochowie, a temat jego zmiany pseudonimu na MR KO budził ciekawość. Balski wygrywał na małej polskiej gali, a eksperci wieszczyli mu wielką karierę i polskiego kibica interesowało to, jak daleko zajdzie ten pozytywny chłopak z Kalisza, który przy wesołej piosence wychodził do ringu. Sulęcki wyprowadził się z domu przed walką z Jacobsem, a kibiców ciekawiło to, czy postawienie wszystkiego na jedną kartę pozwoli mu być najlepszym na świecie, by nie mówić o mentalu Cieślaka, którego zacięcie miało zaprowadzić go na bokserski szczyt. Poza samymi walkami, rywalizacją i triumfami były wątki poboczne, o których rozmawialiśmy i który jednały bokserskich fanów. Dziś? Dziś rozmawiamy o występach polskich pięściarzy we freakach i próbujemy raz na jakiś czas skupić się na większej walce tych samych ludzi, którzy już siedem lat temu mieli być za moment na szczycie. Cała reszta nikogo nie kręci i nie wzbudza żadnych emocji. Ostatnie 3 miesiące na najbardziej kreatywnym polskim kanale o tematyce bokserskiej na Youtube to 12 filmów, z których aż 9 jest związanych z Adamkiem. Pozostałe trzy obejrzano nieco ponad sześć tysięcy razy.
Opowiedźcie mi proszę jakąkolwiek anegdotę dotyczącą polskiego pięściarza w 2024 roku. Dajcie mi proszę argument, żebym częściej niż dwa razy w tygodniu wchodził na ringpolska.pl i żebym układał sobie weekendy uwzględniając bokserskie gale w naszym kraju. Zachęćcie mnie proszę do tego, aby chciało mi się obserwować, kibicować i wierzyć, że to wszystko ma sens. Patrząc na to wszystko, co dzieje się w ostatnich latach obawiam się, że podobnego tekstu za siedem lat nie napiszę. Masternak, Sulęcki i Cieślak na pewno nie będą już nadziejami na nasze wielkie sukcesy. No chyba że Adamek dalej będzie się wygłupiał w walki pożegnalne, a ludzie cały czas będą chcieli to oglądać.