Kilka dni temu oficjalnie podano do mediów komunikat, że Krzysztof Włodarczyk wróci na ring 23 marca podczas gali w Łomży. Grupa Sferis KnockOut Promotions od dłuższego czasu nie informowała kibiców o swoich kolejnych wydarzeniach, aż nagle wystrzeliła z możliwie najgorszym terminem w pierwszej części 2019 roku.

O gali, która odbędzie się w drugiej połowie marca, słyszałem od dawna, ale były to wszystko spekulacje. Miałem nadzieję, że planowana data 23 marca zostanie zmieniona, bo od dawna wiadomo, że akurat tego dnia odbędzie się KSW 47 z Mariuszem Pudzianowskim i Tomaszem Narkunem na karcie walk. Andrzej Wasilewski dumał nad najlepszymi terminami, szukał transmisji telewizyjnej w Telewizji Polskiej oraz obiektu, który tego dnia będzie wolny i postanowił, że 23 marca między liny wróci Włodarczyk.

Nie widzę sensu , aby wiedząc o konkurencyjnym wydarzeniu sportowym tego samego dnia podjąć decyzję o swoim terminie również wtedy. Rozumiem – boks to nie to samo co MMA, Polsat Sport to nie TVP, Łódź to nie Łomża, każdy wybierze to, co bardziej go interesuje. Wydaje mi się jednak, że problem został stworzony sam i można było go uniknąć.

Nie myślcie sobie, że polscy promotorzy o wydarzeniach konkurencji dowiadują się z internetu. Każdy wie wszystko na temat „rywali” na rynku, ten świat jest naprawdę mały. Promotor X rozgląda się za lokalizacją krakowską, to zanim podejmie jakiekolwiek decyzje, dzwoni do miasta i pyta, czy dzieje się coś miesiąc przed jego terminem i miesiąc po nim. Sporty walki pokazują obecnie dwie stacje telewizyjne – Polsat i TVP. Tam również można zadzwonić i zapytać, jak wygląda grafik ich pracy i wydarzeń, przy produkcji których będą pracowali. To wbrew pozorom nie jest tajemnica, wymienność informacji musi być, jeżeli ma to jakoś wyglądać. Konkurencję na rynku każdy ceni i wszystkim jest ona rękę (naprawdę tak jest), ale już wbijanie się jednego dnia z dwoma transmisjami, nawet w dwóch różnych telewizjach, jest zwyczajnie bez sensu. Nasz rynek nie jest na tyle rozbudowany, aby decydować się na takie ruchy.

Ilu kibiców poświęci sobotni wieczór 23 marca na obejrzenie walki Krzysztofa Włodarczyka?

Wybór transmisji telewizyjnej musi odbywać się odpowiednio szybciej, bo jest to uzależnione od bardzo wielu czynników. Jeżeli 15 kwietnia gra reprezentacja Polski mecz eliminacyjny do mistrzostw Europy, to żadna federacja nie zorganizuje wtedy gali sportów walki. Jeżeli siatkarze grają w półfinale igrzysk olimpijskich, to również będzie to termin wyłączony z użytku. Finał Ligi Mistrzów? FEN przed rokiem wpadł na pomysł, by tego dnia zrobić swoją 21. edycję. Po chwili namysłu zmieniono plany i gala odbyła się dzień wcześniej. Trzeźwo myślące osoby wiedzą, co bardziej ludzi interesuje i kogo nie da się pokonać w korespondencyjnym pojedynku.

Tu mamy do czynienia z sytuacją, gdy dwa miesiące po tym, jak KSW ogłosiło, że hitową galę w jednym z największych polskich miast zrobi 23 marca, Sferis KnockOut Promotions poinformowała, że Włodarczyk będze bohaterem walki wieczoru gali w Łomży.

Już 6 października 2018 roku mieliśmy bardzo niefortunną zbitkę terminów. Wieczorem walczył właśnie Diablo i znowu było KSW – edycja w Londynie. W nocy Adamek walczył z Millerem, chwilę po nim McGregor z Nurmagomedovem. KSW mimo nie najlepszej gali zrobiło sporo zamieszania wokół siebie, Adamek gościł na wszystkich portalach sportowych, a hitowe starcie w UFC przebiło zainteresowaniem wszystkie poprzednie edycje amerykańskiej federacji. Diablo walczył, prawda, ale kogo to interesowało? Ktoś pamięta, gdzie odbyła się ta gala? Podpowiem: na sali bankietowej hotelu w Zakopanem.

Patrzenie tylko na siebie to krótkowzroczność. Droga donikąd. Od zerkania na czubek własnego nosa można dostać zeza. Układ siły między wspomnianą dwójką jest taki, że dziś KSW nie patrzy na Sferis. Ich największa polska grupa promotorska w boksie zawodowym nie interesuje. Tak samo jak Łomża, która ze sportami walki ma tyle wspólnego, co Kenia ze skokami narciarskimi. Wystarczyło galę zrobić dzień wcześniej i nie byłoby żadnego problemu – to tylko jeden z pomysłów na wyjście z tej sytuacji. Szkoda, że tak proste błędy mają miejsce w profesjonalnym sporcie.

KOMENTARZE