Cezary Oleksiejczuk przedłużył kontrakt z FEN. Jednego z najzdolniejszych zawodników w polskim MMA będziemy przez najbliższy czas oglądać w organizacji, w której do tej pory ośmiokrotnie zwyciężał. Co to oznacza i czemu Czarek zdecydował się na taki krok? Jaka przyszłość czeka młodszego z braci Oleksiejczuk?
Artykuł został napisany w dniu ogłoszenia przedłużenia współpracy Czarka Oleksiejczuka z FEN i na publikację czekałem do oficjalnego ogłoszenia organizacji Prime Show MMA.
Zacznę od grudnia 2018 roku i mojego pierwszego przecięcia z Czarkiem. Pojechałem na galę RWC 1 do Kościerzyny, żeby zobaczyć, jak poradzi sobie nowa na polskim rynku organizacja MMA pod sztandarem Pawła Kowalika. To absolutny offtop, ale na karcie walk tamtej edycji znaleźli się nie tylko Czarek Oleksiejczuk, ale i Kacper Formela, który bił się z Sebastianem Rajewskim, Dawid Śmiełowski, Mateusz Makarowski, Łukasz Sajewski i Marcin Pionke. Jeżeli któraś z rozpisek może się godnie zestarzeć, to ta na pewno.
Wracając do Czarka – 18-letni w tamtym momencie Oleksiejczuk był chwilę po pechowej porażce z Kamilem Dołgowskim i legitymował się rekordem 2-1. Zestawiono go z 31-letnim Pionke (9-1-1) i późniejszy mistrz FEN ten pojedynek wygrał. Pionke do zawodowych startów już nie wrócił.
Czarek w tamtym pojedynku mnie oczarował. Brawurą, odwagą, dzikością i zaciętością. Za wiele w tymtym czasie w FEN do gadania nie miałem, ale już wtedy podpowiadałem Pawłowi Jóźwiakowi, żebyśmy zakontraktował Czarka, bo to gość z papierami na wielkie sukcesy. Kto wie, być może to talent pokroju swojego starszego brata.
Nieco ponad dwa lata później Czarek z rekordem 5-2 dołączył do FEN. Pamiętam tę galę jak dziś – Hotel Hilton na Wawrze, gala w PPV. Prowadziłem studio przez całą galę i wraz z moimi gośćmi analizowaliśmy rozpiskę. W walce wieczoru był Mateusz Rębecki, poniżej Szymon Bajor, debiutował Piotr Kuberski i Bartek Szewczyk. Najwięcej jednak mówiliśmy o Czarku – o jego rozwoju, potencjale, o tym, jakie ma cele i gdzie zawędruje za kilka lat, gdy będzie za dobry na FEN. Nad organizacją jeszcze wtedy unosił się duch Andrzeja Grzebyka, pierwszego podwójnego mistrza, więc teoretycznie Czarek nie miał łatwo. Bardzo szybko okazało się, że nie tylko przerósł Grzebyka, ale stał się jednym z dwóch najlepszych zawodników w historii organizacji. Lepszą metryczką w FEN może pochwalić się tylko Rębecki. Przedłużenie umowy z Oleksiejczukiem to być może zamach na krajowe dokonanie obecnie jednego z kilkunastu najlepszych lekkich na świecie.
FEN złożył Czarkowi ofertę jako pierwszy, bo tak byliśmy umówieni. Oczywiście w kolejnych tygodniach była ona modyfikowana i dopasowywana pod wzajemne korzyści, ale finalnie doszliśmy do porozumienia. Nie boję się mówić o pewnych detalach, więc zdradzę wam, na czym zależało Oleksiejczukowi i jego menadżerowi, Pawłowi Kowalikowi.
1. Regularne walki
2. Walki tylko z mocnymi rywalami
3. Klauzula UFC i DWCS
4. Godne wynagrodzenie
Regularne walki – nie ma problemu, 8 gal w roku daje szansę szybszego budowania karier zawodników, na czym już do tej pory skorzystał Oleksiejczuk. 3 lata temu przychodził do FEN jako młody i średnio doświadczony zawodnik, dokładnie w 37 miesięcy stoczył osiem walk w organizacji i jedną poza FEN. Tego rytmu nie będziemy zmieniać, skoro działa to bardzo dobrze.
Walki tylko z mocnymi rywalami – Czarek pokonał wszystkich rywali w FEN, ale nie jest mistrzem, więc pierwszym pojedynkiem, jaki stoczy, będzie ten o tytuł w kategorii do 77 kilogramów. Jesienią Oleksiejczuk podejmie Mansura Abdurzakova lub innego kozackiego rywala, jeśli tak postanowimy. Kolejne starcia? Na pewno z kimś spoza FEN. Stanę na wysokości zadania, żeby to było wyzwanie, bo to element naszej umowy – to muszą być wyzwania.
Klauzula UFC i DWCS – jasne, nie ma z tym żadnego problemu. Czarek naprawdę chce walczyć tam gdzie Michał i jest zdeterminowany, żeby ten cel osiągnąć. Specjalna klauzula ma mu w tym pomóc.
Godne wynagrodzenie – no właśnie – Czarek zasługuje na to, aby bardzo dobrze zarabiać, a ja zdaję sobie sprawę z tego, że celem zawodnika na tym poziomie, który chce iść do UFC jest to, aby móc żyć tylko ze sportu. Wstawać, trenować, jeść, spać, trenować, jeść i spać. W międzyczasie odpoczywać i regenerować się przed takim samym, kolejnym dniem.
I tak rozmawialiśmy. Kminiliśmy, co zrobić, żeby spełnić wszystkie warunki. Żeby porażkę w Turcji jak najszybciej zasypać, dać szansę Czarkowi, żeby odzyskał tytuł, cały czas mieć klauzulę na walki w UFC i jeszcze to wszystko regularnie, cztery razy w roku godnie wynagradzać. Doszliśmy do tego, że poza walkami w FEN Czarek będzie miał również możliwość walk w Prime Show MMA.
8 gal FEN, 4 gale Prime, łącznie 12 przestrzeni do tego, aby rywalizować. Pakiet łączony – chcemy wspólnie zrobić wszystko i dać możliwość, aby swoimi dobrymi występami zapisać się w notesach ludzi, którzy decydują o kontraktowaniu zawodników w UFC.
Ktoś powie – o Boże, kolejny poszedł do freaków. Nie znam osoby, która bardziej gardzi freakami niż ja, ale na ten konkretny przypadek patrzę z perspektywy biznesowej. Czy FEN przy obecnym wynagrodzeniu Czarka mógłby pozwolić sobie na to, żeby ten w ciągu najbliższych – dajmy na to – 12 miesięcy stoczył cztery pojedynki? Finansowo dalibyśmy radę bez problemu, ale co z innymi kategoriami? Co z innymi postaciami, które chcielibyśmy również kreaować na swoje największe gwiazdy? Gdyby wszystko kręciło się tylko wokół Czarka, to co byłoby z Damianem Rzepeckim, Bartkiem Szewczykiem, Łukaszem Olechem, Janem Ciepłowskim i Vitalijem Yakimenko? Kto sprzedawałby nasze eventy, gdy w FEN będziemy mieli dziurę i brak kolejnych bohaterów?
Drugi aspekt – czy FEN byłoby stać na to, aby na każdą walkę ściągać topowego zawodnika, który wejdzie do klatki z Czarkiem? Sportowy budżet nie jest z gumy, można go delikatnie naciągnąć, ale w Polsce za rywala dla Polaka nie płaci się – na przykład – 80 czy 100 tysięcy złotych – a już tym bardziej nie cztery razy w roku.
Kolejna ważna rzecz – Czarek to zawodnik o usposobieniu dymogennym. Pamiętacie kampanię wyjaśniania freaków? Znacie doskonale konflikt z Adrianem Bartosińskim czy wcześniejsze spięcie z Tomkiem Romanowskim? No właśnie – Czarek jest jednym z najbardziej porządanych postaci sportowych, która nie gryzie się w język, jest barwny, mam takie wrażenie, że roztacza się wokół niego taka bardzo korzysta aura. To zawodnik, który ma charyzmę, ma jasno sprecyzowany cel, kibice kochają go za to, jak walczy, co mówi i jakim jest gościem. Czarek mimo swojej skromności i pokory ma wszystko, żeby błyskawicznie zaistnieć w nowym świecie. Co ważne, bo o tym zapominamy, a ma to również znaczenie w przypadku angażu w UFC – Oleksiejczuk walcząc w Prime dotrze do nowych fanów i rozhula swoje media społecznościowe. Jego zasięgi wzrosną, wartość podskoczy, bo to naturalna kolej rzeczy.
Rozwiązanie FEN + Prime być może dla wielu fanów nie jest idealne, ale w tej sytuacji nie było rozwiązania idealnego. Zakładam, że opcja KSW wykluczała UFC i Contendera, sam FEN to brak możliwości zrobienia dużej liczby walk z mocnymi rywalami w krótkim czasie, inna organizacja to mniejsza szansa na jakościowych rywali lub mniejsze pieniądze – można było wybrać przy najlepszym scenariuszu trzy z czterech punktów i zawsze byłoby jakieś „ale”. To, na co Oleksiejczuk i jego team finalnie przystali to opcja, w której jest szansa na wszystko. Wszystko to, na co zależało staremu-nowemu zawodnikowi FEN.
Wyobrażam sobie sytuację, że za rok w maju lub czerwcu 2025 roku Czarek będzie miał cztery stoczone walki więcej na koncie. W przypadku potencjalnych poszukiwań wartościowych zawodników do Dana White Contender Series to bardzo ważne. A kto wie, być może po pięciu triumfach w 15 miesięcy Czarek z FEN pójdzie bezpośrednio do UFC?
Nie zapominajcie – Czarek mierzy wysoko i chce się bić z kozakami. Na szybko tak sobie myślę, że na neutralnym gruncie, Prime, mogłoby dojść do jego walki z Bartosińskim, Romanowskim, Normanem Parke czy Marcinem Wrzoskiem. Napisałem tych czterech zawodników bez żadnej refleksji i na szybko, choć gdybym to ja to układał, to pewnie dążyłbym do takich starć. Sternikom Prime będę je na pewno podpowiadał, ale decyzja nie należy ode mnie i na pewno zostanie wybrana opcja, która będzie mogła przynieść najwięcej korzyści biznesowych. To z kolei nie zamyka drzwi na pojedynek freakowy.
Co do negocjacji – to ja byłem osobą, która po stronie FEN i Prime prowadziła rozmowy i negocjacje, ale w tym momencie moja rola ogranicza się tylko do FEN, w którym to ja będę układał dalsze pojedynki Czarkowi. Zadeklarowałem jednak, że gdyby organizacja szukała wsparcia i znalezienia sportowego rywala na galę Prime, to oczywiście pomogę. Jako konsultant, a nie pracownik Prime, do którego właśnie dołączył mocny zawodnik.
Są w Polsce zawodnicy, którzy bardzo dużo mówią o UFC, o spełnianiu marzeń i drodze, która jest ich jedynym celem. Problem polega na tym, że kończy się tylko na gadaniu. Czarek właśnie dał do zrozumienia wszystkim, że zależy mu na tym, aby spełnić swoje marzenie i bić się wśród najlepszych na świecie. My zrobimy natomiast wszystko, żeby mu w tym pomóc.