Stoi przed życiową szansą. Za dwa miesiące jego nazwisko może być zapisane w zeszytach największych pięściarskich promotorów świata, finansowo może być trzy półki wyżej, niż znajduje się obecnie. Ma ponad siedem tygodni przygotowań do walki i zrobi wszystko, by ją wygrać. Wszystko w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Często podejrzewam, że polscy sportowcy nie robią wszystkiego, co mogliby zrobić, żeby osiągnąć swój maksymalny poziom. Robert Lewandowski nie pije alkoholu, je dziwne wynalazki przyrządzane według przepisów swojej żony, śpi między treningami, prowadzi zdrowy tryb życia, ma kochającą rodzinę, jego kariera daleka jest od skandali. Efekt? Jest dziś jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Czy może sobie coś zarzucić? Na pewno nie. Talentu może i ma mniej niż Messi i Ronaldo, ale swoją pracą nadrabia wszystko to, na co ma rzeczywiście wpływ.
Ilu mamy jeszcze wybitnych sportowców? Mamy Anitę Włodarczyk, która jest najlepszą lekkoatletką świata. Do niej należy najlepszy wynik globu, jest trzy długości przed wszystkimi. Prowadzi się perfekcyjnie, stawia wszystko na jedną kartę, bo wie, że to jest jej czas. Nie założyła rodziny, bo wtedy część koncentracji uciekałaby niczym powietrze przez lekko otwarte okno. Robi absolutnie wszystko, by sportowo znajdować się na szczycie.
Maciej Sulęcki mieszka w Warszawie. Nic w tym dziwnego, bo pochodzi ze stolicy, tam chodził do szkoły, tam miał swoich kolegów w piaskownicy. Wyprowadził się z rodzinnego domu i teraz mieszka w Warszawie ze swoją narzeczoną i córką. Gdy dowiedział się, że 28 kwietnia zawalczy z Danielem Jacobsem, to… postanowił wyprowadzić się z domu. „Chcę być sam ze sobą, nie musieć się niczym martwić, w tym momencie najważniejszy jest dla mnie tylko sport”.
Córka Sulęckiego skończy niedługo roczek, czyli kilka razy w nocy budzi się, płacze. Pojawiają się zęby, do tego choroby, katar i wszystkie inne rzeczy, którę są normalne u niespełna rocznego dziecka. Sticzu stawia wszystko na jedną kartę, bo wie, że przez najbliższe dwa miesiące może „ustawić” w dużej mierze dalszą część swojej kariery. Myśli w tym wypadku głównie o swojej partnerce i córce, które teraz „zostawia” na prawie dwa miesiące.
Niesamowita determinacja, by wejść na szczyt. Poza tytanicznymi treningami, dietą, odnowią biologiczną, odpowiednim przygotowaniu psychiki do tak wielkiego wydarzenia i wszystkich małych elementach, które składają się na sukces sportowca, Sulęcki dorzuca kolejną rzecz, od której chce się odciąć, by „obudzić w sobie chama”. Czuje, że samotność wyjdzie mu w najbliższych tygodniach najlepiej, więc decyduje się wyprowadzić od kochającej rodziny i zamieszkać trzy ulice dalej.
Czy Sulęcki pokona Jacobsa? Nie wiadomo, może nie. Na pewno nie jest faworytem i wielką niespodzianką, by nie powiedzieć, że sensacją, byłoby jego zwycięstwo. Jacobs to ścisły top w swojej kategorii wagowej. Na pewno jednak Striczu zrobi wszystko, by dać z siebie maksa. By schodząc do szatni móc spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie z czystym sumieniem, że więcej się zrobić nie dało.
A jeżeli mu wyjdzie i pokona Jacobsa, to jest na najlepszej drodze, by w najbliższych latach dołączyć do zacnego grona, w którym znajdują się Lewandowski i Włodarczyk.