Aslambek Saidov. Kojarzycie, prawda? Swego czasu jedna z twarzy KSW, mistrz federacji w kategorii do 77 kilogramów. Dwukrotny pogromca Rafała Moksa, jako ostatni zdołał zwyciężyć z Borysem Mańkowskim. Problem polega na tym, że…Aslambek przestał walczyć dla KSW. Jego rola w organizacji jest bardzo niejasna.
Już mówię o co chodzi. Saidov w KSW zadebiutował 15 maja 2009 roku podczas 11. edycji, kiedy to odbywał się ośmioosobowy turniej w wadze średniej. Awansował do finału, który odbywał się na KSW 12. To ta sama gala, w której Mariusz Pudzianowski pokonał Marcina Najmana. Aslambek ostatecznie w finale przegrał, gdyż po dogrywce musiał uznać wyższość Vitora Nobregi. Pokazał się jednak z dobrej strony, czym zaskarbił sobie sympatię kibiców mieszanych sztuk walki w naszym kraju.
To był grudzień 2009 roku. W 2010 roku zawalczył jeszcze raz w KSW (9.10) i podczas gali Iron First 3 (6.11). Od 2011 roku został zawodnikiem, który na wyłączność walczył w KSW.
Efektem tego były pojedynki toczone przez Saidova podczas turnieju rozgrywanego w styczniu, KSW 15 w marcu i KSW 17 w listopadzie. W 2012 roku walczył podczas edycji numer 19 i 21. Podczas KSW 21 został mistrzem organizacji pokonując Borysa Mańkowskiego, który podczas pojeydnku doznał kontuzji. Saidov zdobył pas w kategorii do 77 kilogramów.
Jak to federacja ma zwyczaju – zawodnik, tak jak większość reprezentujących KSW jego kolegów po fachu, walczył dwa razy w ciągu roku. Włodarze federacji bowiem najczęściej oferują swoim „pracownikom” kontrakty na cztery walki lub na dwa lata. Z racji tego, że KSW odbywa się zazwyczaj cztery razy do roku, to sprawa jest prosta. Każdy zawodnik może spodziewać się dwóch swoich szans w ciągu 12 miesięcy.
Głupie gadanie?
Tak często walczyli w ostatnich latach mistrzowie (byli lub obecni) KSW:
Mamed Khalidov – 1-1-2-2-2-3
Michał Materla – 2-2-2-2-2-3
Karol Bedorf – 2-2-1-2-2
Tak często natomiast walczył Aslambek w ostatnich latach dla KSW:
2016 – 1
2015 – 1
2014 – 1
2013 – 2
2012 – 2
Czyli rola Saidova w KSW jest coraz mniejsza. Będąc bardziej precyzyjnym – od trzech lat Aslambek walczy dla polskiej organizacji zaledwie raz rocznie. W 2015 roku zawodnik podpisał kontrakt z ACB i od tamtego czasu (debiut w październiku) tylko raz walczył dla KSW. Pozostałe trzy walki stoczył dla ACB i kolejna, która odbędzie się w marcu tego roku, znowu będzie pod szyldem rosyjskiej organizacji.
Co jest w tym wszystkim najdziwniejsze? To, że przed historyczną galą KSW, która odbędzie się w maju na Stadionie Narodowym, pojawiło się już bardzo dużo konkretów na temat zawodników, którzy podczas imprezy mają wystąpić. Khalidov, Mańkowski, Gamrot, Różalski, Wrzosek, Kita, Pudzianowski, Narkun – oni wszyscy mają w maju zawalczyć. Ani razu jednak jak do tej pory nie pojawiło się nazwisko Saidova w kontekście walki podczas KSW 39. To tak jakby zawodnik na co dzień trenujący w Olsztynie zupełnie zniknął z mapy polskiego MMA.
Sam Aslambek bardzo chciałby walczyć w KSW, co powiedział mi w kwietniu 2016 roku. Stwierdził wtedy, że zbyt wielu zawodników zszerza obecnie federacja, by każdy mógł liczyć na regularne występy. Oto fragment naszej rozmowy:
„Czemu tak rzadko walczyłeś w KSW?
AS: Bo KSW zrzesza bardzo wielu zawodników. To nie jest tak, że chcesz walczyć i jesteś w fightcardzie. Jest sporo zawodników, mamy profesjonalne kontrakty i jakoś trzeba to sprawiedliwie podzielić.
Nie brakuje Ci KSW? Bo to już nie jest tylko komercyjny produkt, ale i wielka sportowa jakość.
AS: Sportowo KSW na pewno poszło bardzo mocno do przodu. Brakuje mi tego, ale co mam zrobić? Ja chciałbym walczyć podczas każdej gali.”
Czyli, po pierwsze – Aslambek ma wciąż ważny kontrakt z KSW.
Po drugie – chciałby walczyć.
Ofert jak do tej pory brakuje i nic nie wskazuje, by takowa nagle się pojawiła. Jako że Saidov w połowie marca ma walczyć w Manchesterze (jego rywal Brett Cooper doznał kontuzji i poszukiwany jest jego zastępca) wykluczony jest jego udział w KSW 38, które poprzedzało będzie wielkie wydarzenie na Stadionie Narodowym. Bo skoro KSW 39 odbędzie się 27 maja, to 38. edycja prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia. Wątpliwe, by zawodnik stoczył dwa pojedynki w ciągu zaledwie miesiąca.
A ostatnim razem Aslambeka Saidova w oktagonie KSW oglądaliśmy… 5 marca 2016 roku. Za kilka dni stuknie zatem rok, a planów na tę chwilę brak. W najlepszym wypadku Saidov powinien zawalczyć we wrześniu/październiku, choć to tylko moje gdybanie. Z osoby, która była jedną z twarzy KSW, Saidov stał się gościem, który podczas największych eventów regulanie jest pomijany. W skrócie: z konia pociągowego, został zapchajdziurą. Zupełnie nieistotnym członkiem największej w Europie federacji mieszanych sztuk walki.