W meczu piłki nożnej nie zawsze wygrywa lepszy. Nawet gdy okazuje się, że drużyna A pokonała drużynę B, wbiła jej trzy gole i w każdym aspekcie futbolowego rzemiosła biła swojego przeciwnika na głowę, to nie wiemy na jakim zagrała poziomie. Weźmy na przykład finały mistrzostw świata z 2002 i 2006 roku. Która reprezentacja była lepsza? Brazylii z Ronaldo i Rivaldo czy Włoch z Del Piero i Inzaghim? A który finał stał na wyższym poziomie? Trudno stwierdzić. Jakkolwiek by piłkarze nie grali i ilekolwiek bramek nie strzeliłby najskuteczniejszy napastnik to nie jesteśmy w stanie tego ocenić. Ktoś natomiast musiał turniej wygrać. Być najlepszy w stawce. Legia Warszawa została mistrzem Polski, bo ktoś nim zostać musiał. Czy po raz kolejny boleśnie zweryfikuje nas Europa?
Nie przekonuje mnie obecna Legia. Na papierze wszystko wygląda bardzo dobrze. Napisane zostało to już 218363 razy, więc napisze i ja: obecna Legia odjechała reszcie polskich zespołów o 3 długości. W każdym aspekcie. Finansowo, wizerunkowo, marketingowo. Szukając godnego przeciwnika dla Legii, na myśl przychodzi mi tylko… ona sama. Tak, Legię mógł w tym sezonie pokonać tylko jakiś wewnętrzny konflikt lub słabsza forma całego zespołu. Nie wierzyłem przez cały sezon w to, że ktoś może jej zagrozić. Nawet gdy na przerwę zimową to Piast „schodził do szatni” ze sporą zaliczką punktową, to wciąż czułem, że ten warszawski sen o mistrzowskim tytule to nie jest science fiction. Mimo że lubię niespodzianki, nagłe zwroty akcji, imponuje mi Leicester, które niespodziewanie wygrało tytuł w Anglii, to nie przewidywałem niczego innego jak to, że na koniec sezonu to na wojskowej piersi zawiśnie złoty medal za mistrzostwo Polski.
I teraz należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy obecny mistrz Polski jest w stanie awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Patrząc na Legię, która wygrywa z Piastem w meczu na szczycie 4:0 jestem w stanie uwierzyć, że tak. Że jeżeli ekipa Czerczesowa wzmocni kadrę i nie pozbędzie się tych, którzy stanowili o sile drużyny(Nikolic, Guilherme, Pazdan, Kucharczyk). Coś czuję jednak, że z warszawskiego zespołu wielu zawodników może odejść. Że po raz kolejny klub nie będzie w stanie zatrzymać swoich najlepszych piłkarzy i ten coraz lepiej wyglądający, solidny piłkarski projekt pod tytułem „Legia w Lidze Mistrzów” może nie wypalić.
Czy Legia jest najlepszym mistrzem Polski w przeciągu ostatnich kilku lat? Myślę, że nie. Spodziewałem się absolutnej dominacji przez cały sezon i tytułu zdobytego na kilka kolejek przed końcem. Tymczasem chłopcy Czerczesowa do samego końca walczyli o mistrzostwo, które przez dłuższą część sezonu było przypisywane Piastowi. Wojskowi przegrali w tym sezonie 6 spotkań, 10 razy dzielili się punktami ze swoimi rywalami. Gdybyśmy pominęli wpadki w spotkaniach z Tarmalicą (0:3), Lechią sprzed tygodnia (0:2) czy Zagłębiem (0:2) to obraz gry Legii nie wyglądałby najgorzej. Te porażki zostawiają jednak na wizerunku warszawiaków rysę, przez którą wiele osób kwestionuje wielkość mistrza. Bo polska piłka potrzebuje mistrza pewnego, mocnego. Który w końcu pogra w Europie.
Bo i tak na końcu wszystko zweryfikują eliminacje do Ligi Mistrzów. We własnym sosie możemy się bawić bez końca. Mydlenie oczu to przecież nasza cecha narodowa.