Dziś miało być o piłkarskich derbach Trójmiasta, ale coś mi się wydaje, że derby nie uciekną i w przyszłym sezonie będzie można je oglądać co najmniej dwukrotnie. Dziś będzie o zaczynającym się w Ergo Arenie turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio.
Napisać, że dla niektórych naszych piłkarzy ręcznych to ostatnia szansa na osiągnięcie sukcesu reprezentacyjnego to nic nie napisać. Zmiana pokoleniowa w naszym szczypiorniaku nie przebiega tak, jak byśmy chcieli. Następców medalistów Mistrzostw Świata sprzed prawie dekady wciąż nie widać. Jeden Kamil Syprzak wiosny nie czyni, a reszta to wciąż nie ten poziom co Lijewski, Siódmiak, Wleklak i spółka. Obecną kadrę wciąż ciągną starzy wyjadacze, dla których zbliżający się turniej może być ostatnim. Najpierw jednak trzeba się na niego zakwalifikować. Zadanie wydaje się łatwe.
Kadrę po niezwykle sympatycznym Michaelu Bieglerze (…) przejął trener Vive Taurona Kielce Talant Dujszebajew. Zna naszą ligę, zna język polski, rewolucji w kadrze nie zrobił, bo nie było takiego sensu. O Rio powalczą ci sami zawodnicy, których po zwycięstwie nad Francją podczas Mistrzostw Europy wychwalaliśmy pod niebiosa, a kilka dni później jakiś debil ze szmatławego tabloidu nazwał patałachami. Chłopacy zrobią wszystko, żeby na Igrzyska pojechać. Przede wszystkim dla siebie, ale i dla kibiców, którzy Ergo Arenę bez wątpienia wypełnią po brzegi.
Zestaw rywali podczas turnieju wydaje się wymarzony. Właściwie już piątkowe zwycięstwo z Macedonią pozwoli nam bukować bilety do Brazylii. O ile Kiril Lazarov nie zrobi naszej obronie z dupy jesieni średniowiecza, jak to uczynił podczas jednego z turniejów kilka lat temu, powinniśmy zwyciężyć. Pozostali przeciwnicy, czyli Chile i Tunezja to światowa 2 i 3 liga. Na argumenty typu „nie ma już na świecie słabych rywali” miejsca tutaj nie ma. I nie przystoją drużynie klasy biało-czerwonych.
Turniej olimpijski to dziwny turniej. Najwyższy rangą, ale poziomem odbiegający od Mistrzostw Świata czy Europy. Klucz kontynentalny sprawia, że nie brakuje na nim ekip po prostu słabszych. Jak przekonaliśmy się podczas ostatniego Euro – na czempionacie Starego Kontynentu takich nie ma. To daje szansę żeby stanąć na podium.
Marcin Lijewski do dziś powtarza, że porażka z Islandią w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Pekinie to największe rozczarowanie jego sportowej kariery, podobnie jak brak awansu na turniej do Londynu. Teraz prawego rozgrywającego w kadrze już nie ma, ale jego nieco młodsi koledzy mają szansę powalczyć o ten wymarzony medal. I dumnie zakończyć reprezentacyjną karierę. Droga do tego medalu zaczyna się dziś w Ergo Arenie. Mało której drużynie kibicuję bardziej, niż tym chłopakom. Proszę – zróbcie to również dla mnie !!