Adam Nawałka wysłał kilka dni temu powołania do naszych reprezentantów na spotkanie przeciwko Czarnogórze, które odbędzie się za niespełna dwa tygodnie. Wśród nominacji naszego selekcjonera znalazło się miejsce dla Macieja Rybusa. Co w tym dziwnego? A no to, że piłkarz od dłuższego czasu nie gra w Olympique Lyon.

Powtarzana jak mantra zasada, że Nawałka nie powołuje piłkarzy, którzy nie grają w swoich klubach, zostaje tym samym złamana. Rybus, który do Lyonu przyszedł w letnim okienku transferowym, wejście do drużyny wicemistrzów Francji miał obiecujące. W pierwszych 15 spotkaniach w Ligue 1 Polak 12-krotnie pojawiał się na boisku. Absencja w trzech pozostałych spotkaniach spowodowała był przeciążeniami mięśniowymi i naciągnięciami więzadeł. Łącznie jednak Rybus na francuskich boiskach od 14 sierpnia (początek sezonu) do wspomnianej już przeze mnie 15. kolejki spędził 892 minuty (na 1350 możliwych – 66%). Biorąc pod uwagę nowy klub, problemy zdrowotne i olbrzymią konkurencję w walce o miejsce w wyjściowym składzie – nie było tragedii.

W Lidze Mistrzów Rybus również grał. Dwa pierwsze spotkania – z Dinamo Zagrzeb i Sevillą zagrał od pierwszego gwizdka i rozegrał pełne 90 minut. Potem nie wystąpił w spotkaniu domowym z Juventusem, ale już do Turynu pojechał i wyszedł na boisko od początku zaliczając 72 minuty. W rewanżu z Dinamo Zagrzeb zagrał tylko 2 minuty, a z Sevillą w ogóle nie pojawił się na boisku.

Regularność i powtarzalność zatem Rybus stracił na początku grudnia. 11 grudnia (17. kolejka ligowa) na boisko nie wyszedł. Ostatnie spotkanie w fazie grupowej Champions League odbyło się 5 dni wcześniej.

Potem Rybus w Ligue zaczął grać mało. Tylko 74 minuty w ostatnich 13 spotkaniach.

rybus

16 lutego Rybus zagrał w spotkaniu Ligi Europejskiej z AZ Alkmaar pełne 90 minut, ale w rewanżu już nie wystąpił. W czwartkowej potyczce z AS Roma zabrakło dla niego miejsca nawet w kadrze meczowej.

Ogólnie, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Rybus jak do tej pory rozegrał 1548 minut. Nie strzelił ani jednego gola i zanotował tylko jedną asystę.

Lyon gra w tym roku różnymi ustawieniami. Gdy linię defensywy tworzyło czterech piłkarzy, to Polak grał jako lewy obrońca. Gdy natomiast Bruno Genesio decydował się na ustawienie 3-5-2 (na przykład w spotkaniu z Montpellier), to Rybus grał lewego wahadłowego. Gdy w spotkaniu z Marsylią Lyon wyszedł na boisku w ustawieniu 3-4-3 to Polak był jednym z trzech piłkarzy w ofensywie odpowiedzialnym za atak (obok Corneta i Rafaela). W praktyce wyglądało to tak, że w większości meczów miejsce Rybusa było po lewej stronie boiska. Polak był odpowiedzialny zarówno za atak, jak i za obronę.

Postanowiłem sprawdzić, jakimi liczbami w tym sezonie (we wszystkich rozgrywkach) może pochwalić się Jeremy Morel, czyli piłkarz, z którym Maciej Rybus rywalizuje bezpośrednio o miejsce w pierwszym składzie Lyonu.

Najpierw Ligue 1:

Miejsce w kadrze: 23 na 29 meczów

Miejsce w pierwszej ’11’: 22 mecze

Rozegrane pełne 90 minut: 19 meczów

Minut na boisku: 1643

Gole: 0

Asysty: 2

A poniżej grafika przedstawiająca jego występy w Lidze Mistrzów:

jeremy

Olympique Lyon zagrał w tym roku kalendarzowym 11 meczów ligowych. W żadnym z nich od pierwszej minuty nie pojawił się Maciej Rybus, mimo że wicemistrzowie Francji za każdym razem grali czwórką w obronie. Gdy Jeremy Morel wypadł ze składu, to jego miejsce zajął Rafael, a nie Rybus, który w teorii jest pierwszym zmiennikiem.

Brak alternatyw dla Rybusa.

Przez to, że Rybus nie strzela bramek, to jego przydatność na boisku ogranicza się tylko do grania na lewej stronie defensywy. Przy systemie 4-3-3, który od dłuższego czasu stosuje Genesio, jedyną alternatywą dla Rybusa jest gra na boku obrony. Rolę lewego napastnika najczęściej pełni Memphis Depay, który dołączył do Lyonu w zimowym okienku transferowym i z którym Rybus rywalizacji o pierwszy skład nie wygra. Jego zmiennikiem, lub inaczej – piłkarzem, który również może grać na lewej stronie ataku jest Maxwel Cornet, który jak do tej pory w sezonie 2016/2017 we wszystkich rozgrywkach strzelił 6 goli i zanotował 3 asysty. Mathieu Valbuena, który również może grać jako boczny pomocnik, także wydaje się być bardziej wartościowym piłkarzem na ten moment niż Maciej Rybus. W samej Ligue 1 Francuz ma już 7 goli i 4 asysty.

Forma Lyonu.

Paradoksalnie, najgorszą na ten moment informacją dla Macieja Rybusa jest dobra forma Olympique Lyon. Gdyby nie szło, Lyon traciłby punkty i przegrywał mecz za meczem, to szansa na pojawienie się na boisku Rybusa byłaby całkiem spora. Wiadomo – nie idzie, to trzeba coś zmienić. Wicemistrzowie Francji są natomiast ostatnio w gazie. W Lidze Europejskiej pokonali AS Romę 4:2 i są już bardzo blisko grania w najlepszej ósemce w tych rozgrywkach. W lidze w czterech ostatnich spotkaniach wygrali aż trzy i tylko jedno zremisowali. Jako że Lyon nie ma zbyt dużych szans na walkę o miejsce numer trzy (obecnie 13 punktów straty do 3. Nicei), które zapewnia udział w kwalifikacjach do LM, to celem podopiecznych Genesio wydaje się być utrzymanie miejsca gwarantującego udział w fazie grupowej LE. Jeżeli Olympique zaległe spotkanie z 16. kolejki z Metz wygra, to nad 5. Marsylią będzie miał 8 punktów przewagi.

Rybus zatem, który do Lyonu przyszedł z wielkimi aspiracjami, przeżywa obecnie trudny okres. Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, to na kolejne powołanie od Adama Nawałki nie ma co liczyć. Jeżeli natomiast sytuacja Polaka nie zmieni się w ciągu kilku najbliższych miesięcy, to w lato Mariusz Piekarski będzie musiał poszukać mu innego klubu. Ten, przynajmniej na teraz, wydaje się być za mocny.

konfa

 

KOMENTARZE