Zasady organizacji wszelkiego rodzaju rozgrywek ligowych są proste. A przynajmniej proste być powinny. Jesteś najlepszy – zostajesz Mistrzem Polski, albo awansujesz ligę wyżej. Jesteś słaby – spadasz niżej i grasz z sobie równymi. Niestety – nie wszędzie tak jest.
Zasada awansu i spadku jest tak fundamentalną podstawą sportowego ducha, że rozmowa na ten temat doprawdy w ogóle nie ma sensu i nie powinna mieć miejsca. Piłkarska Ekstraklasa, obrażana przez przedstawicieli niemal każdej innej dyscypliny zespołowej w Polsce, zmieniała swoją formułę na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wiele razy. Po to żeby każdy mecz miał stawkę, żeby nie było spotkań o pietruszkę, żeby w każdym momencie trwania sezonu o coś walczyć. Kij i marchewka. I tak być powinno.
Niestety, coraz częściej ligi się zamyka. Tak jest w kilku ważniejszych dyscyplinach w kraju. Podstawowa motywacja, wspomniany kij, czyli „jeśli będę najgorszy to spierdolę się z hukiem” przestaje tam istnieć. Tworzą się za to patologie.
Najbliższa kolejka jednej z krajowych lig. Zmierza się dwie najsłabsze drużyny w tabeli. W normalnych warunkach: mecz o być albo nie być. Walka do upadłego, nóż na gardle, krew i powydrapywane oczy. Mimo, że to mecz najgorszych zespołów, obejrzałbym go z zainteresowaniem. Skoro są słabi sportowo, zobaczę przynajmniej, kto ma większe jaja. Kto w sytuacji, kiedy w dupie się pali zachowa więcej zimnej krwi. Kto w gruncie rzeczy jest lepszy, kiedy stoi pod ścianą. Czy w obecnej formule rozgrywek mecz ten będzie walką na śmierć i życie? Nie. Będzie meczem bez stawki, historii i emocji. Jak przedsezonowy sparing…
Zaraz odezwą się znawcy – to szansa dla młodych. Mogą się ogrywać, nabrać doświadczenia. W rzeczywistości często uczą się tego, że bez konsekwencji można być najgorszym. Że „jesteśmy młodzi, więc możemy przegrywać”. Wpierdalamy, ale kiedyś zaczniemy wygrywać. Jak będziemy starsi. Za rok, albo trzy. Albo nigdy. Co za różnica?
Oczywiście sytuacja przedstawiona jest w sposób absurdalny, ale nie bez powodu. Bo czy ktoś w tym sezonie zlituje się nad Górnikiem Zabrze, jeśli ten spadnie do 1 ligi? Sorry, ale jeśli najbardziej utytułowany klub piłkarski w historii naszego kraju jest na tą chwilę za słaby sportowo, finansowo i organizacyjnie, żeby grać w Ekstraklasie, to niech spierdala. Niech się odbuduje grając w niższych ligach. Tam niech ogrywa młodzież. Niech dzięki niej powróci do krajowej elity. Tak powinno być wszędzie…
Na miejsce Górnika natomiast awansuje pewnie Arka Gdynia, za którą kciuki trzyma nawet…cały Gdańsk. Ale o tym za tydzień … 😉