Jak zmieniało się dziennikarstwo w ciągu ostatnich siedmiu lat? Czy profesja, którą zajmuje się właśnie od takiego czasu jest w dalszym ciągu tym, w czym zakochałem się w 2015 roku?

Najtrudniejszą decyzją w życiu była ta, aby wyjść ze swojej strefy komfortu. Zmienić pracę i iść w nieznane. W końcu zweryfikować dziecięce marzenia i zamiast mówić o tym, że chce się zostać dziennikarzem sportowym, w końcu nim zostać. Gdy miałem 18 lat i patrzyłem na wszystko z dosyć sporej odległości, miałem wrażenie, że to naprawdę nie jest trudne – w dziennikarstwie robi się tylko fajne rzeczy i nie potrzeba wielkiej fachowości, aby móc realizować się w tej profesji. Im byłem tego bliżej, tym bardziej dostrzegałem szereg obowiązków, który wymaga bardzo dużego zaangażowania, przez co ta praca nie jest wcale taka łatwa. Gdyby nie to… pewnie zacząłbym szybciej. Mimo wszystko dziś, z perspektywy czasu uważam, że najtrudniej było rozpocząć. Podjąć wyzwanie i zacząć działać w nowym dla siebie świecie.

Czy dziennikarstwo w ciągu siedmiu ostatnich lat zmieniło się?

Hmmm, nie wiem, czy właśnie ten czas nie jest najbardziej przełomowym dla tego fachu. No dobra, może szerszy dostęp do internetu był takim momentem, bo nie wyobrażam sobie dziś napisać tekstu bez dostępu do sieci i pewnie wielu osobom na przełomie wieków kompletnie zmieniło do podejście do codzienności. Gdy tak jednak spojrzę na to wszystko, co wydarzyło się od 2015 roku, to mamy niesamowity rozwój mediów społecznościowych, które kompletnie zrewolucjonizowały świat. Właśnie w 2015 bardzo mocno poszedł do przodu Instagram, który wprowadził wiele dodatkowych i przełomowych wtedy możliwości, z których dziś korzystają wszyscy użytkownicy. To platforma, która spowodowała, że wiele cenionych osób zaczęło pracować na swoje konto. Dziennikarze stali się influenserami, którzy pracują na swój własny rachunek i ludzi ciekawi to, jakimi są osobami oraz jak wygląda ich życie prywatne.

Dopiero w 2016 roku powstał Tik Tok, który rozwija się w zastraszającym tempie i który ma ogromną liczbę fanów na całym świecie. Pamiętam, jak Paweł Zarzeczny nagrywał codzienny przegląd prasy na Weszło.com – to był format na YouTube, który był czymś nowym i niezbyt popularnym. Dziś na Youtube jest większość dziennikarzy w naszym kraju, którzy poza pracą w klasycznej redakcji sportowej działają na własny rachunek. Komentowanie meczów, obecność w roli gościa w studiu telewizyjnym, pisanie felietonów – to wszystko jest podstawą pracą dziennikarzy. Własne formaty na YouTube to coś, co pozwala pozycjonować dziennikarza jako eksperta. To rewolucja, bo wielu dziennikarzy… robi tylko to. Zarabia dzięki platformie i reklamom, które można na YouTube umiejscowić. Standardowa praca w redakcji to coś, coś pomału odchodzi w zapomnienie, a za moment już w ogóle nie będzie przez adeptów tego zawodu brana pod uwagę.

Wchodziłem w świat dziennikarstwa siedem lat temu. Czułem się dumny, że mogę pracować w mediach, rozmawiać ze sportowcami i poznawać ich problemy z bliska. Czy dziś jestem z tego dumny? Hmmm, na pewno dalej lubię pisać teksty i robić wywiady, ale mam wrażenie, że z czasem prestiż tego zawodu mocno podupadł. Kiedyś jego waga była większa, dziennikarz kojarzył się z rzetelnością, charyzmą, eksperckością. Był kimś, kto ma wiedzę, często prezencję, potrafi występować publicznie i ma nienaganne pióro, gdyż ponad przeciętnie posługuje się językiem polskim. I być może źle wtedy na to patrzyłem i wcale tak nie było, ale dziś jestem pewny, że powstanie nowych mediów spowodowało, że żadne granice nie są pilnowane. Dziś dziennikarka może pijana przeprowadzać wywiady, do telewizji chłopacy chodzą w wymiętolonej koszulce i udzielają wywiadów nie będąc przygotowanym, bo na wszystko jest większa tolerancja. Jeżeli ktoś nagrywa filmiki w swoim ciemnym pokoiku i siedzi przed kamerką z papierosem za uchem w czapce z daszkiem i fajnie nawija to niby czemu idąc do pracy miałby się przebierać, skoro jego odbiorcy pokochali go takim, jakim jest?

Boli mnie bardzo ta bylejakość. Boli mnie to, że umawiając się na wywiady ze sportowcami czuję niepewność po drugiej stronie wynikające z tego, że będę poruszał banalne zagadnienia i przyjdę nieprzygotowany. Sportowcy przestają szanować dziennikarzy, bo widzą, jak ci podchodzą do swoich obowiązków i jak bardzo nie rozumieją tego, czym się zajmują. Nie podoba mi się to, że wszystko tak bardzo poszło w content wideo, że dziennikarze nie potrafią już pisać. Nie lubię krzykliwych nagłówków, które ogłupiają ludzi i wcale nie jest mi dobrze z tym, że dziś społeczeństwo nie chce czytać tekstów dłuższych niż kilka linijek. Lubię dobrze zmontowany wywiad z dwóch kamer i do niedawna mocno cisnąłem współpracujących ze mną operatorów, aby mocno się starali, ale widzę, że dla ludzi bardziej zachęcające do obejrzenia filmu jest przekleństwo lub przekolorowany cytat i to generuje większe wyświetlenia niż pełna jakości merytoryka. Ja wchodząc do tego świata przed chwilą wyobrażałem sobie dziennikarstwo zupełnie inaczej. Dziś widząc to wszystko z wewnątrz, ale też trochę z pewnej perspektywy, dostrzegam zmieniający się w szalonym tempie świat, który nie ma nic wspólnego z moimi wyobrażeniami tego wszystkiego w październiku 2015 roku.

Nie tylko sport – poznajcie moje drugie zawodowe życie!

Prawdziwa jakość zawsze się obroni, dlatego – uwaga, to będzie mało skromne – jakoś poradziłem sobie w tym świecie i jestem dumny z siebie, że siedem lat temu podjąłem taką decyzję. Widząc już jakiś czas temu, w jakim to idzie kierunku, ile można zarobić na etacie pracując w topowej redakcji w Polsce i w którą stronę idzie profesjonalizm dziennikarzy, zacząłem działać sobie poza mediami i traktować przygodę z dziennikarstwem jako wielką frajdę oraz super zajawkę. Gdyby ktoś reklamował się na moim blogu i kazał mi pisać teksty na określone tematy – okej, wtedy pewnie nie sprawiałoby mi to tyle radości. Gdyby w Infosport.pl ktoś kazał mi rozmawiać z freakami i chwalić przebierańców za to, że nie boją się wyjść do ringu – wtedy pewnie bym się wkurzał. Ale tak? Piszę i robię wywiady, układam karty walk w FEN, a mimo wszystko mam backup w postaci etatowej pracy w zupełnie innej branży, dzięki czemu czuję komfort, że trochę to wszystko obserwuje z boku i kierunek podążania tego świata aż tak bardzo mnie nie przejmuje.

W erze lajków, clickbaitów, ściemy i szukania na siłę afer ciężko znaleźć dobrze napisany tekst poprawną polszczyzną lub wywiad, w którym dziennikarz nie wychodzi na durnia. Przyzwyczaiłem się do tego, że regularnie ośmieszany jest zawód, o którego wykonywaniu marzyłem całe życie.

KOMENTARZE