Po wczorajszych meczach Ligi Mistrzów wciąż myślę o tym samym. O żenującym poziomie, który prezentuje nasza liga. Od dwudziestu lat żadnej polskiej drużynie nie udało się awansować do Champions League. Szmat czasu, biorąc pod uwagę, że rozgrywki odbywają się corocznie. Wczoraj Real Madryt rozstrzelał na swoim boisku szwedzkie Malmo 8:0. Ten sam Real, który dostał ostatnio czwórkę w Klasyku i jest wyraźnie bez formy. Tak więc zastanawiam się, jakim wynikiem skończyłby się mecz Królewskich z mistrzem Polski, który do Ligi Mistrzów w ogóle się nie dostał.
Ktoś powie – mecz meczowi nie równy. Może styl gry Realu spowodowałby, że Lech Poznań potrafiłby grać przeciwko Królewskim, stawić im jakikolwiek opór. Skutecznie skontrować lub zagrozić ich bramce po stałym fragmencie gry. Gdy tak jednak przejrzymy ostatnie pięć lat(dalej nie ma kompletnie czego szukać) to Polskie zespoły, które na Ligę Mistrzów są po prostu za słabe nie odpadały z rozgrywek z Chelsea, Bayernem czy Barceloną, tylko ogórkami, którzy służyli tylko uzupełnieniu 32- drużynowej stawki. W tym sezonie nie do przejścia dla Poznaniaków okazało się Szwajcarskie Basel, które w czwartej rundzie kwalifikacyjnej nie sprostało Maccabi Tel Aviv. Patrzę więc, gdzie w swojej tabeli jest Maccabi: 4 miejsce, 0 punktów. Czyli okazaliśmy się gorsi od najsłabszej drużyny w całej stawce tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Jak było rok temu? Słynny Bereszyński, walkower z Celtikiem i ostatecznie pożegnanie już w trzeciej rundzie z marzeniami o Champions League. Celtic, który awansował dalej trafił na Maribor i odpadł z rywalizacji. Jak poszło Słoweńcom? Ostatnie miejsce w grupie. Nie no kurcze, to wszystko przypadek. Nie jesteśmy przecież tacy słabi! To oni są mocni, a nie my słabi. Rok wcześniej Legię pyknęła Steua Bukareszt(do tej pory beka z Rzeźniczaka przy drugim straconym golu) i również zajęła ostanie miejsce w grupie za takimi potęgami jak Schalke czy Basel. A więc trochę podsumowując: Liga Mistrzów nie powinna liczyć aż 32 drużyn. Fajnie się to ogląda, jest możliwość pomocy finansowej mniejszym klubom i szansa dla piłkarzy na promocję i transfer do lepszej drużyny. Jednak zespoły, z którymi my ostatnio odpadamy stanowią tylko uzupełnienie tej stawki. Są chłopcami, dzięki którym Ronaldo może strzelić 34214321 bramek, a cały Real odpocząć przed ciężkim ligowym spotkaniem w weekend. UEFA zmienia przepisy jak tylko może, abyśmy też zagrali w elicie. Nie ma już Interu, Barcelony czy Realu w eliminacjach, jak przed laty. Są Steua, Celtic czy Helsinborgs IF( w 2012 roku wyeliminował Śląsk) a i tak się nic nie zmienia. Jesteśmy za słabi na trzeci europejski sort.
Kibic w naszym kraju szybko zapomina. Po lipcowej klęsce mistrza Polski w europejskich pucharach usiądzie sobie kilka miesięcy później wygodnie przed telewizorem z szalikiem swojej ulubionej drużyny(dajmy na to Górnika Zabrze) i zobaczy łomot od Legii Warszawa.
- „Kurcze nie było szans. Za mocni byli dla biednego Górnika”.
Stołeczny kibic napręży się dumnie przed lustrem i pełen zajebistości stwierdzi, że nikt w kraju nie może mu podskoczyć. Jest najlepszy, a kolejne mistrzostwo, to tylko kwestia czasu. Przyjdzie kolejny lipiec i znowu będzie eurowpierdol. Jak trzeba być słabym, żeby od 20 lat nie móc awansować do Ligi Mistrzów? Ja idę o zakład, że wczoraj Lech czy Legia straciliby więcej bramek niż Malmo. Bo przecież Szwedzi w bezpośrednim starciu zrobiliby z nas kaszankę. Odpuśćmy te puchary! Skupmy się na lidze. Większość kibiców z czasem uwierzy, że jesteśmy naprawdę dobrzy. Po co się kompromitować przed całym piłkarskim światem?