To, że Anita Włodarczyk po raz kolejny pobije rekord świata, było kwestią czasu. Tak naprawdę nie sposób wyobrazić sobie granicę, której podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego w obecnej formie nie jest w stanie przekroczyć. Sytuacja w rzucie młotem zarówno w wykonaniu Pań jak i Panów wygląda o tyle różnie, że kolejne rekordy Anity są kwestią następnych startów. O pobiciu rekordu świata mężczyzn na tą chwilę zapomnieć może natomiast Paweł Fajdek. Wszystko za sprawą obecnego rekordu, który został ustalony…30 lat temu. Od tamtego czasu nikt nie zbliżył się do magicznej granicy 86,74.

Jeżeli prowadziłbym na stronie zakładkę w stylu „Kartka z kalendarza” to data 30 sierpnia zarezerwowana byłaby właśnie dla Jurija Siedycha. Jest 1986 rok, mistrzostwa Europy w Stuttgarcie. Głównym faworytem do zwycięstwa jest 31-letni Ukrainiec, który reprezentuje barwy ZSRR. Gdy Jurij nieco ponad miesiąc wcześniej wynikiem 86,66 ustanawiał rekord świata, cały świat łapał się za głowę. Mistrz poszedł jednak za ciosem, czego efektem było złoto na mistrzostwach Starego Kontynentu okraszone najlepszym wynikiem w historii. Wynikiem, któremu jutro stuknie „trzydziestka”, a który na lekkoatletycznych salonach w dalszym ciągu robi ogromne wrażenie.

Sport, który w coraz większym stopniu jest gałęzią gospodarki, marketingowo na przestrzeni 30 lat zrobił ogromny skok jakościowy. Większa jest świadomość Kowalskiego o swoim ulubionym sportowcu i większa możliwość poznania jego, jako człowieka. Medialność sportu sprawia, że dziś Cristiano Ronaldo to nie tylko piłkarz, który potrafi w jednym roku strzelić 50 bramek, ale również zawodnik, o którego zabijają się największe marki na świecie. Bo posiadanie w swoich szeregach Portugalczyka, jako produktu flagowego reprezentującego dany brand, to chluba i potencjalne pieniądze, które dzięki reklamom marka z tego tytułu otrzyma.

Ten przykład pokazuje jak na przestrzeni lat zmienił się sposób postrzegania bohaterów sportowych. Jak rozwinął się sport, który stał się olbrzymim biznesem. Dziś wpisując w wyszukiwarce „Jurij Siedych” najczęściej w grafice pojawia się… Paweł Fajdek. I nie ma się czemu dziwić, bo 30 lat temu nie było internetu, iPhone’ów, Facebook’a i Twitter’a. Gdzie relacja z mistrzostw Europy w lekkoatletyce była(jeśli była) w wersji bardzo okrojonej, poświęcona głównie występom Polaków.

Wszystko poszło do przodu, tylko nie wyniki młociarzy. Aż dziw bierze, że w ciągu 30 lat nikt nie pobił rekordu świata. Podczas gdy w KAŻDEJ dyscyplinie gołym okiem zauważalny jest progress, młociarze skoku jakościowego nie byli w stanie poczynić. Ktoś powie – doping, wtedy każdy brał. Jeśli tak, to tym bardziej zastanawiające jest, że taki przestój dotyczy tylko mężczyzn. Podczas, gdy Anita Włodarczyk sama sobie wyznacza  granicę ludzkich możliwości, Fajdek z resztą na Siedycha patrzą jak na gościa z innej planety. Na kogoś, kto na współczesnych zawodników patrzy z szyderczym uśmiechem pod nosem i liczy kolejne lata od ustanowienia własnego rekordu.

Gołym okiem zauważalny jest ciekawy moim zdaniem trend – kobiety w rzucie młotem wykonują systematyczny progress. Rzucają coraz dalej, poziom konkursów jest coraz wyższy. Kamila Skolimowska, która wygrała konkurs olimpijski w Sydney w 2000 roku osiagnęła rezultat 71,16. Z takim wynikiem na kolejnych czterech igrzyskach ani razu nie zdobyłaby nawet brązowego medalu, rywalizację w Londynie kończąc poza pierwszą dziesiątką, a brazylijski konkurs w Rio kończąc na 7 miejscu w wielkim finale.

U mężczyzn jest natomiast odwrotnie – kiedyś rzucano daleko, ale w pewnym momencie poziom ustabilizował się i tkwi w martwym punkcie. Podczas mistrzostw świata w Edmonton w 2001 roku Szymon Ziółkowski pobił rekord Polski posyłając młot na odległość 83,38. 15 lat później Paweł Fajdek legitymuje się życiówką 83,94, której od ponad roku pobić nie może. W międzyczasie na światowym tronie dumnie rządził Węgier Annus, Białorusini Dziewiatouski i Cichan, ale żaden z nich nawet nie zbliżył się do wyniku Siedycha. Dość powiedzieć, że Fajdek ze swoim najlepszym tegorocznym rezultatem nie byłby nawet na podium imprezy mistrzowskiej w 1986 roku.

 

Tabela przedstawia najlepszych 10 młociarzy w historii: (zwróćcie uwagę na daty osiaganych wyników)

lp. wynik zawodnik państwo data miejsce
1. 86,74 Jurij Siedych  ZSRR 30 sierpnia 1986 Stuttgart
2. 86,04 Siergiej Litwinow  ZSRR 3 lipca 1986 Drezno
3. 84,90 Wadzim Dziewiatouski  Białoruś 21 lipca 2005 Mińsk
4. 84,86 Kōji Murofushi  Japonia 29 czerwca 2003 Praga
5. 84,62 Ihar Astapkowicz  Białoruś 6 czerwca 1992 Sewilla
6. 84,51 Iwan Cichan  Białoruś 9 lipca 2008 Grodno
7. 84,48 Igor Nikulin  ZSRR 12 lipca 1990 Lozanna
8. 84,40 Jüri Tamm  ZSRR 9 września 1984 Bańska Bystrzyca
9. 84,19 Adrián Annus  Węgry 10 sierpnia 2003 Szombathely
10. 83,93 Paweł Fajdek  Polska 9 sierpnia 2015 Szczecin

 

Dla porównania sytuacja u Pań:(wszystkie najlepsze wyniki zostały osiagnięte po igrzyskach olimpijskich w Atenach)

 

lp. wynik zawodnik państwo data miejsce
1. 82,98 Anita Włodarczyk  Polska 28 sierpnia 2016 Warszawa
2. 79,42 Betty Heidler  Niemcy 21 maja 2011 Halle
3. 78,80 Tatjana Łysienko  Rosja 16 sierpnia 2013 Moskwa
4. 78,69 Aksana Miańkowa  Białoruś 18 lipca 2012 Mińsk
5. 77,68 Wang Zheng  Chiny 29 marca 2014 Chengdu
6. 77,33 Zhang Wenxiu  Chiny 28 września 2014 Inch’ŏn
7. 77,26 Gulfija Chanafiejewa  Rosja 12 czerwca 2006 Tuła
8. 77,13 Oksana Kondratjewa  Rosja 30 czerwca 2013 Żukowski
9. 76,90 Martina Hrašnová  Słowacja 16 maja 2009 Trnawa
10. 76,83 Kamila Skolimowska  Polska 11 maja 2007 Doha

 

Czas na proste wnioski:

  • Lata 80 były okresem, w którym młociarze(mężczyźni) brali niewykrywalny doping,
  • Obecny poziom rzutu młotem mężczyzn jest bardzo słaby(poza Pawełem Fajdkiem),
  • Przez najbliższych kilka(kilkanaście lat) żaden mężczyzna nie pobije rekordu świata w rzucie młotem,
  • Kobiety w latach 80-tych nie wiedziały, czym jest doping,
  • Kolejne rekordy świata w wykonaniu Anity Włodarczyk są kwestią kolejnych startów,
  • Kamila Skolimowska została mistrzynią olimpijską z rezultatem, który dziś nie gwarantowałby jej miejsca w najlepszej szóstce na igrzyskach.

 

Próbując dyskutować na temat dopingu u Jurija Siedycha możemy pójść o krok dalej i zastanowić się, co za kilkadziesiąt lat powie kibic widzący niebotyczne wyniki osiągane przez Anitę Włodarczyk w 2016 roku. Też brała? Nikt nie widział, nikt nie pamięta. „Kiedyś były inne czasy, teraz coś takiego by nie przeszło”.

 

KOMENTARZE