Mamed Khalidov na KSW 77 podejmie Mariusza Pudzianowskiego, więc jeszcze przez jakiś czas MMA będzie budziło w naszym kraju olbrzymie zainteresowanie. Co będzie później? Później będziemy kombinować, czym ponownie przyciągnąć do siebie fanów…
Bo w ostatnim czasie kibiców trudno jest zaciekawić. Ciężko jest im zaimponować i spowodować, że bezrefleksyjnie chcą oglądać pojedynek sportowy. Można odnieść wrażenie, że w naszym kraju odbyły się już wszystkie wielkie wydarzenia i nic innego nie jest w stanie zaimponować fanom. KSW zorganizowało galę na Stadionie Narodowym, Joanna Jędrzejczyk została królową kobiecego MMA, Mamed Khalidov wyczyniał cuda w klatce, a Pudzian przełamywał kolejne swoje granice. Mateusz Gamrot został podwójnym mistrzem KSW, Jan Błachowicz pokonał Israela Adesanyę, mniejsze organizacje zaczęły regularnie produkować gale, na których było co oglądać. Co bardzo ważne – ogólnodostępna telewizja pokazuje co weekend UFC, a tam biją się najwięksi kozacy. Sportowy pojedynek w wydaniu krajowym od jakiegoś czasu nikomu już nie imponuje. Fani przywykli do tego, że za oceanem walczą goście, którzy naszych lokalnych bohaterów zjadają na śniadanie.
Świat sportów walki poszedł w takim kierunku, że dziś tolerancja na bylejakość jest olbrzymia. Kiedyś organizacje chcąc przyciągnąć do siebie fanów dbały o detale – perfekcyjnie wypełniony limit wagowy, pełen okres przygotowawczy – wszystko musiało się zgadzać. Dziś nikogo to nie interesuje. Dziś nieważne jest nawet to, w jakiej formule walczą zawodnicy. Żyjemy w czasach, w których w boksie rywalizuje ze sobą dwóch zawodników MMA (Rutkowski i Śmiełowski), jeden z zawodników potrafi wyjść do klatki w butach (drugi bez), wojowników dzieli kilkadziesiąt kilogramów różnicy i jeszcze kilka innych, tego typu dziwactw, które ludzie z chęcią oglądają. Stąd walka Mameda z Pudzianem, z logicznego punktu widzenia absolutnie bez sensu, jest totalnym sztosem. Jest walką numer jeden na polskiej ziemi w mieszanych sztukach walki w całej historii tej dyscypliny sportu.
Gdyby do tej walki miało dojść 5 lat temu, to ten pomysł nie mógłby się udać. Ba, rok temu też takie zestawienie nie miałoby sensu. Dziś jednak Mamed jest już zawodnikiem walczącym tylko w specjalnych zestawieniach i dużych walkach. Nie da się ukryć, że olsztynianin nie jest już w życiowej dyspozycji, a cztery porażki w pięciu ostatnich walkach tylko to potwierdzają. Pudziana przez lata ludzie traktowali z przymrużeniem oka – obijał różnych śmiesznych gości, bił się z Popkiem, Tyberiuszem Kowalczykiem czy chociażby Bombardierem, aż nagle wygrał w spektakularny sposób z Michałem Materlą i ludzie uwierzyli, że stać go na starcia z najlepszymi.
Dlaczego walka Mameda z Pudzianem to największy hit w historii polskiego MMA?
Mamy dziwne czasy, w których kibic nie oczekuje żadnej logiki, zasad oraz stawki pojedynku. Po prostu – dwóch gości ma wyjść do klatki i wyjaśnić, który z nich jest lepszy. A to, że to ludzie z innej planety i różni pod każdym względem? To nic takiego – prawdziwy fan nie będzie wybrzydzał, że legendy, które zbudowały tę dyscyplinę sportu w końcu skrzyżują ze sobą rękawice.
Mamed i Pudzian to walka, która jest połączeniem sportu i freak fightu. To coś, co będzie w stanie przyćmić największe wydarzenie niesportowe. Nie ma większych gwiazd niż tych dwóch zawodników, nie ma starcia, które obije się aż takim echem. Wiadomo jednak, że któryś z nich wygra, któryś przegra. Jeżeli nie dojdzie do rewanżu, to tym samym wielka era głośnych i medialnych pojedynków nad Wisłą zakończy się 17 grudnia. Obawiam się, że kontynuacji tego typu spektakularnych eventów może już nigdy nie być.
Zainteresowanie tym pojedynkiem jest i jeszcze przez kilka tygodni będzie olbrzymie. Niedzielny fan MMA może pomyśleć, że skoro to starcie wzbudza tyle emocji, to kondycja mieszanych sztuk walki nad Wisłą jest imponująca. KSW, które zapoczątkowało ten sport w naszym kraju, wypłynęło na szerokie wody właśnie dzięki tego typu pojedynkom. Konkretnie dzięki Pudzianowi i Mamedowi, którzy zabierali kibiców w sobotni wieczór na inną planetę. Od tamtego czasu zbyt wielu bohaterów działających na odbiorcę niczym magnes na rynku nie pojawiło się, na pewno nikt nie zagościł w polskich domach przez tak długi czas. 18 grudnia jeden z dwóch wielkich będzie już po drugiej stronie rzeki. Oponenta, który mógłby ze zwycięzcą zrobić show podobnego kalibru nie ma i pewnie już nigdy nie będzie.
Gdyby Pudzian walczył o pas kategorii ciężkiej to ten pojedynek nie wzbudziłby aż takiego zainteresowania. Gdyby Mamed chciał wrócić na tron dywizji średniej to również ludzie nie rozmawialiby o tym jadąc tramwajem do pracy. Nie ranga pojedynku, a jej bohaterowie stanowią o sile danego wydarzenia. Zestawienie Pudzianowski vs. Khalidov to perfekcyjnie złożona konfiguracja, która łączy dwa pokolenia – stare, które starzeje się wraz z KSW, ale też młode, dla którego dziwactwa i groteska w sporcie występują na porządku dziennym. I w tym tkwi największy sukces tej konfrontacji.
Mój typ tej walki: z dużej chmury mały deszcz, będziemy lekko zawiedzeni. Decyzją sędziowską ten pojedynek bez żadnego problemu wygra Mamed Khalidov.