Pognieciona koszula prezesa, konferencja prasowa rozpoczęta z opóźnieniem, błagający o litość kanał na Youtube – to wszystko można zarzucić federacji FEN. W tym najważniejszym jednak aspekcie – sportowym – od dawna nie jest najgorzej. Jest inaczej niż twierdzą ci, dla których rzekomo w Polsce nie było i długo nie będzie konkurencji.
Mogę być stronniczy, mogę pisać o swoim pracodawcy z szybciej bijącym sercem, ale poza tym, że reprezentuję interesy federacji FEN, jestem też gościem, który interesuje się sportem. Oglądam boks, oglądam piłkę, śledzę poczynania nie tylko polskich i zagranicznych gwiazd. Ciekawi mnie, co Eddie Hearn sądzi o Deontayu Wilderze i kto ma rację w sporze Borek-Wasilewski, który podzielił nasze krajowe środowisko bokserskie na dwie części.
KSW to numer jeden w Europie, nie ma co do tego wątpliwości. Sportowo pewnie jedna z nalepszych federacji w tej części świata. Pewnie, bo dopóki zawodnik A nie stanie w klatce naprzeciwko zawodnika B, to nikt nie może mieć pewności, kto wyjdzie zwycięsko z takiej batalii. Jako całokształt jednak, patrząc na wszystkie aspekty – organizacyjnie, sportowo, wizerunkowo, jeżeli chodzi o profesjonalizm i wypłacane gaże – tak, to KSW jest na szczycie. Można zawiesić oko na galach jednej federacji, można oglądać nawet na naszym krajowym podwórku sporo dobrego MMA, ale przy rozdawaniu medali to KSW otwierałoby zestawienie.
Wiele razy słyszałem, jak włodarze KSW, czy to Martin Lewandowski czy Maciej Kawulski, ubliżali FEN. A to że słaba federacja, a to że marna kopia KSW, a to że kontrakty są nieszczelne jak durszlak i każdego zawodnika można zabrać sobie nie pytając nikogo o zgodę. Znowu – gdybyśmy rozebrali ten temat na czynniki pierwsze, to pewnie sporo w tym racji, wszak polskie MMA, w każdej organizacji, to w dalszym ciągu jeszcze sport amatorski i jest nad czym pracować. Wielokrotnie jednak padały stwierdzenia, że sterników KSW W OGÓLE NIE INTERESUJE to, co dzieje się w drugiej największej stajni w Polsce. Nic, a nic – los FEN jest im zupełnie obojętny.
„Nie są dla nas żadną konkurencją. Oni są lata świetlne od nas.Po pierwsze, prawie każdy polski zawodnik MMA chce trafić do KSW. Po drugie, FEN jest jak chińska podróbka KSW, nie obrażając Chińczyków. My też się wzorujemy na najlepszych, kiedyś na Pride, Nie jesteśmy jednak niesmaczną czyjąś kopią, tak jak niektóre polskie organizacje. My inspirujemy się najlepszymi, ale robimy to po swojemu.” [Martin Lewandowski, wrzesień 2017, Sport.pl]
„W związku z czym pozbawiłem się jakichkolwiek emocji wobec tej organizacji, co mi się rzadko zdarza, bo jestem przede wszystkim człowiekiem i staram się to wszystko budować na jakichś zasadach przyjaźni i rozmawiać z ludźmi nawet, jeśli potencjalnie, hipotetycznie kiedyś mogliby być moją potencjalną konkurencją.
Tu nie mam żadnych emocji. Jeżeli jest zawodnik, który nas interesuje, to jak zwykle zadaję pytanie dla kogo walczy i podejmuję tą trudną decyzję, bądź dzwonię do kogoś i pytam się bądź pozostawiam zawodnikowi jego wybór i jego karierę, to tutaj w ogóle nie biorę tego pod uwagę. Walczył dla organizacji, która mnie kompletnie nie interesuje.”[Maciej Kawulski, luty 2019, Weszło.fm]
Ja np. w ogóle nie interesuje się FAME MMA. Z ręką na sercu mogę przyrzec, że nie wiem, kto jest od kogo lepszy i kto z kim ma konflikt w tej śmiesznej rozgrywce. Czy wiedziałbym, kogo zatrudnić do swojej własnej federacji, gdybym taką zarządzał? Nie. Czy potrafiłbym wymienić ostatnie trzy zwycięstwa najlepszego zawodnika kategorii lekkiej? Nie, prawdę mówiąc nie wiem, czy taka w ogóle jest w FAME MMA. Jestem absolutnym laikiem i nawet nie będę próbował grać mądrali, bo mógłbym się ośmieszyć.
Nie mamy w Polsce konkurencji – zgoda, można przyjąć taką postawę. Jeżeli jednak tak jest, to czy spogląda się na kogoś, kto jest – w swoim własnym przekonaniu – nie dwie, a pięć długości za tobą? Czy Real Madryt interesuje się tym, jakie na rynku transferowym radzi sobie występująca w 3. lidze Pondevedra? Czy Królewscy monitorują sytuację jej najlepszego strzelca i czy wiedzą, że środkowy napastnik potrafi zejść do skrzydła i uderzyć w kierunku bramki po dłuższym słupku?
Wydaje mi się, że nie – taka wiedza jest Realowi kompletnie niepotrzebna. FEN natomiast, ta słaba federacja, która do niczego się nie nadaje, jest stałym dostarczycielem zawodników do KSW, którzy przez korytarz wchodzą do salonu i tam biją się już wśród najlepszych w Europie. Czy to coś złego? Nie, absolutnie – to normalne i zrozumiałe. Barcelona podkupuje od lat piłkarzy Sevilli – Daniego Alvesa, Adriano. Seydou Keitę czy Rakitica. Jest większa, silniejsza, mocniejsza, lepsza pod każdym kątem od ekipy z Andaluzji. Co dzieje się po sfinalizowaniu transferu? Podanie ręki, wspólna kolacja, przelew i dbanie o jak najlepsze relacje – nie ma co besztać kogoś, kto jest – było nie było – twoim partnerem biznesowym. Kibicuję Blaugranie od 20 lat i nigdy nie spotkałem się tym, aby Sevilla była wyśmiewana i żeby z niej szydzono.
Podczas planów na KSW 50 – Grabowski, który na polskiej ziemi po dłuższej przerwie pokazał się w FEN 22. Ziółkowski, który dwukrotnie stał przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa. Gdzie? Na FEN. Do tego Zombiak – miał epizod w FEN, Joilton Santos – były mistrz FEN i Norman Parke, który co prawda rok temu był na kopach wyrzucony przez okno przez włodarzy KSW, ale jego wartość wzrosła w momencie, gdy miał wystąpić na Fight Exclusive Night. Wtedy nie dwa razy w roku, a trzy razy w ciągu sześciu miesięcy znalazło się dla niego miejsce na karcie walk i dziś jest mistrzem w kategorii lekkiej. Zapewniono mu dietetyka, klub w Polsce, dbano o niego jak o kurę, która znosi złote jajka. Wszystko po to, aby knąbrny Irlandczyk zaraz nie odwrócił na pięcie i znowu nie zaczął mieszać rozglądając się za nowym pracodawcą.
Zapomniany przez ostatnie lata Vaso Bakocevic, który do Polski wrócił w czerwcu na gali FEN 25, właśnie znalazł się na rozpisce najbliższej gali KSW, która odbędzie się w Zagrzebiu. Chwilę po oficjalnej informacji, że przesympatyczny Brate wystąpi w Chorwacji, przeczytałem wywiad z Lewandowskim, który uważa, że UFC nieuczciwie próbuje podebrać mu jego najlepszych zawodników i jakieś dżentelmeńskie zasady powinny w świecie funkcjonować. Okej, jestem za tym, aby organizacje ze sobą współpracowały (jak FEN i Babilon), a nie tłukły się o zawodników jak dzieci o samochody w piaskownicy. Czy jednak dobre maniery nie przydają się również wtedy, gdy opowiada się o beznadziejnej konkurencji, która sama nie potrafi niczego zorganizować? Czy wtedy savoir-vivre nie obowiązuje i można pokazać środkowy palec samemu oczekując od wszystkich szacunku?
FEN interesował się Michałem Włodarkiem jakiś czas temu – wtedy w paradę weszło KSW. Chciano raz jeszcze mieć u siebie Bajora, gdy FEN zadzwonił do niego po raz pierwszy. Podobnie było z Kijańczukiem czy Rębeckim, który doskonale wie od bardzo dawna, że jego celem jest UFC, a nie zabawianie lokalnej publiczności dwa razy do roku. Nie wiem, czy to dobre porównanie, ale Real nie monituje każdego ruchu ekip z 3. ligi. Co najwyżej w Hiszpanii spogląda na Barcelonę i Atletico, które jest dla niego najpoważniejszą konkurencją.