Wyszedł do ringu, padł osiem razy na deski w niespełna dwie rundy i poleciał do domu. Wrócił z gotówką w kieszeni do ojczyzny i prawdopodobnie już dziś nie pamięta tego, co wydarzyło się w sobotę wieczorem w Tarnowie.
Znowu. Po raz kolejny bokserscy kibice zostali nabici w butelkę. Oszukani. Zabrano im sobotni wieczór i ściągnięto przed telewizor. Pokazano walkę, które nigdy nie powinna się odbyć.
Czas pandemii jest piekielnie trudny dla organizatorów imprez masowych. To również próba generalna dla promotorów bokserskich, którzy chcą, aby ich klienci mieli pracę i mogli się rozwijać. Stąd przymykane jest oko na nieco niższy poziom sportowy, wybaczane są walki nierówne lub takie, które w normalnych warunkach nie miałyby większego sensu. Nie ma zgody jednak na to, aby naprzeciwko profesjonalnego sportowca do ringu wychodził parodysta. Człowiek, który nie potrafi utrzymać pionu.
Przeżyjmy to jeszcze raz… #lecabaret pic.twitter.com/lW9Vsn0fR9
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 19, 2020
Podczas niespełna sześciu minut walki Turek przewrócił się osiem razy na matę. Osiem razy. Wygląda na to, że gale bokserskie w Polsce stają się areną zmagań największych kabareciarzy w historii tej dyscypliny sportu. Są magnesem dla wszystkich kibiców na świecie, którzy zerkają z zaciekawieniem w kierunku naszego kraju tylko po to, by się pośmiać. By kompilacje z prześmiewczymi filmikami krążyły w sieci.
…widzę, zę walka poszła w świat, czyli w USA…OK, chcieliście być "sławni", jesteście "sławni". https://t.co/nBvcYAUOmc
— przemek garczarczyk (@garnekmedia) September 19, 2020
W sporcie chodzi o dwie rzeczy – albo o najwyższy poziom sportowy, albo o emocje, które przyciągają przez telewizor. Są takie walki, które krajowym podwórku grzeją. Krzysztof Włodarczyk jest już dawno po swoich najlepszych latach, Artur Szpilka pada na deski po ciosach przeciętnego pięściarza z Ukrainy, ale ich konfrontacja miałaby bardzo wysoką temperaturę. I w takie właśnie pojedynki należy celować, jeżeli marzymy o tym, aby boks się obronił. Aby zamiast psioczenia, że szermierka na pięści już dawno jest po swoich najlepszych czasach, cały czas oferuje swoim odbiorcom ciekawe pojedynki, które koniecznie trzeba obejrzeć.
Natomiast u nas:
– oglądamy walkę Werwejko z Fekete – Panie Andrzeju, Fekete nie umie boksować!
– oglądamy walkę Włodarczyka z Gadajewem – Niemiec nie wyszedł do 3. rundy
– oglądamy walkę Głowackiego z Silgado – Kolumbijczyk padł po ciosie-widmo w 1. rundzie
– oglądamy walkę Szpilki z Radczenko – sędziowie oszukują Ukraińca
– oglądamy walkę Matyji ze Stępniem – sędzia myli narożniki obu pięściarzy i odwrotnie punktuje ten pojedynek
– oglądamy walkę Tryca z Janjaninem – Bośniak nie przyjechał do Polski boksować, tylko wygłupiać się
– oglądamy walkę Różańskiego z Cetinkayą – podczas dwóch rund Turek osiem razy pada na deski
I to wszystko wydarzyło się niedawno, w ciągu kilku lat na polskich ringach.
Przyjmijmy, że galę bokserską ogląda w telewizji milion ludzi.
100 tysięcy to zagorzali kibice
200 tysięcy to fani, którzy coś tam wiedzą o boksie
700 tysięcy to „Janusze”, ludzie których boks prawie w ogóle nie interesuje
Po takich cyrkach, jak ten wczorajszy, 700 tysięcy z tych osób na pewno nie będzie chciało oglądać boksu (chyba że dla beki), 200 zacznie się poważnie zastanawiać, czy warto poświęcać swój czas na coś, co nie ma żadnego sensu. Na coś, co z góry wiadomo, jak się skończy.
Możecie się nie zgadzać.Uszanuję.Ale gala w ub tyg. w Rudzie Śląskiej,gdzie występowali słabsi bokserzy/wyjątek Jackiewicz/dużo ciekawsza niż KP dziś w Tarnowie.Tam ogień,wojny, bo walki 50/50,w Tarnowie bez dreszczy. Różański,Balski kontra puszki soku pomidorowego.Kogoś grzeje?
— Andrzej Kostyra (@akosekos) September 19, 2020
Jeden zawodnik ma wygrać, drugi ma przyjechać i ładnie przegrać – to bardzo często marzenie organizatora, który doskonale wie, co ma się wydarzyć, żeby ten cały bisnes miał sens. I można przegrać tak, jak Mabika z Masternakiem – był słabszy, po prostu, a można sprowadzić do Polski kogoś, kto:
– nie potrafi boksować
– nie chce boksować
– nie wygląda jak pięściarz
– wygląda jak żul
– chce tylko zarobić, nic więcej go nie interesuje
Muszę zapytać: po co? W jakim celu ktoś godzi się na organizowanie takich walk? Czemu telewizja nie powie „stop”? Czemu organizator nie wyrazi zgody na dobór takiego rywala? Chodzi o nabijanie rekordu? Przecież to wygląda komicznie i nie ma żadnego sensu. Nikt w świecie nie patrzy na to nawet przez chwilę poważnie i na nikim nie robi to żadnego wrażenia. Zarobione pieniądze? Serio, w życiu liczy się tylko kasa?
Wczoraj boks wykonał kolejny krok. Krok, przez który część kibiców odeszła od dyscypliny nie godząc się na to, co boks ma sobą do zaoferowania. Obserwując obecne trendy wydaje się, że kolejne są kwestią czasu. Niedalekiej przyszłości.
fot. KnockOut Promotions