Koncentracja – zjawisko polegające na skupieniu, ześrodkowaniu uwagi, skierowaniu jej na konkretną myśl, przedmiot, zagadnienie, wydarzenie, sytuację czy zjawisko i utrzymanie w czasie. Koncentracja uwagi może nastąpić pod wpływem świadomego działania człowieka, który w konkretnej chwili chcąc rozwiazać problem, wykonać dokładnie powierzoną pracę, zrozumieć określone zagadnienie itp. Koncentracja uwagi może również następować samoistnie, bez wyraźnej, uświadomionej woli człowieka, podczas percepcji określonego zjawiska lub prowadzenia określonego działania.

To definicja „koncentracji” przepisana słowo w słowo z Wikipedii, choć tak naprawdę źródło nie ma w tym wypadku absolutnie żadnego znaczenia. Chodzi o fakt – koncentracja to coś, co pomaga nam skupić się na zadaniu, które mamy zamiar wykonać. Obojętnie, czy chcemy przyszyć guzik, posłuchać wiadomości czy wypłacić pieniądze z bankomatu. Aby dokładnie i – co najważniejsze w tej sytuacji – dobrze wykonać daną czynność, musimy się skoncentrować. Inaczej skaleczymy się w palec, nie będziemy wiedzieli, o czym mówią w telewizji lub zablokują nam konto.

Dlaczego o tym?

Temat koncentracji u sportowców zafascynował mnie już bardzo dawno temu. Pamiętam dokładnie ten dzień, to było 30 października 2011 roku. Krzysztof Włodarczyk poleciał do Australii, by stoczyć walkę z Danny Greenem. Komentujący ten pojedynek Jerzy Kulej powtarzał jak mantrę: – Krzysiu musi się skoncentrować, musi być uważny. Minęło parę minut: – Krzysiu jest nieskoncentrowany. Kolejna runda: – Wychodzi brak koncentracji naszego Krzysia. Słuchałem i nie dowierzałem. Jakim cudem mistrz świata może szykować się do walki przez kilka miesięcy, lecieć 24 godziny na pojedynek, mentalnie przygotowywać się do obrony tytułu i nie być skoncentrowanym? Krzysiu wygrał, moje fascynacje odeszły w zapomnienie. Jak się później okazało – tylko na chwilę.

Gdzieś mi ta koncentracja, a w zasadzie jej brak, utkwił w głowie. Słuchając komentarza sportowego w obojętnie jakiej dyscyplinie sportu bardzo często wyłapywałem właśnie te słowo klucz, które z czasem stało się moim ulubionym. Szczypiorniści grali w półfinale igrzysk olimpijskich w Rio z Danią, a komentatorzy raz za razem – Nasi zawodnicy muszą wyjść na te spotkanie skoncentrowani. Piotr Lisek pokonywał kolejne wysokości i znowu: – Dobrze by było, że Lisek skoncentrował się odpowiednio przed tą ważną próbą.

Im dalej w las, tym więcej drzew. Teoretycznie miało prawo mi to spowszechnieć i mogłem się przyzwyczaić, że ewentualne błędy naszych reprezentantów były spowodowane – o zgrozo – brakiem koncentracji. Ja jednak coraz bardziej drwiłem z tego błahego problemu. Coraz bardziej zaczynałem bezczelnie śmiać się, gdy kolejny komentator próbował mi wmówić, że zamiast o pokonaniu kolejnego rywala przykładowy Diablo myśli o niebieskich migdałach.

Teraz wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale wyjście do ringu, na parkiet czy na zieloną murawę bez koncentracji, to jak założyć tylko jedną rękawicę na tylko prawą rękę, wsunąć dwa lewe buty lub zamiast korków łyżwy i w nich próbować grać w piłkę. To skrajny brak profesjonalizmu, którego na pewnym poziomie nie można się dopuścić. To szkolny błąd, który automatycznie skreśla w walce o sportowe marzenia.

Nie pisałbym tego tekstu pewnie gdyby nie ostatni mecz reprezentacji Polski z Czarnogórą. Kadra długo nie grała, więc mecz od kilku dni był dobrze nagłośniony. Polsat Sport zbyt wielu praw do sportowych transmisji już nie ma, więc to, czym się może poszczycić, stara się opakować w możliwie jak najlepszy sposób. Cafe Futbol o 11, meldunek z Podgoricy, studio trzy godziny przed meczem – pełna profeska. Pokaźna liczba ekspertów, którzy naprawdę znają się na piłce nożnej, wielu byłych piłkarzy reprezentacji. Raz za razem jednak, z różnych ust przewija się moje ulubione słowo – koncentracja. „Polacy muszą wyjść na boisko skoncentrowani – to klucz do zwycięstwa w tym meczu”.

I to nie jeden redaktor czy ekspert. Każdy. Marcin Feddek przed meczem i po meczu pytał każdego o koncentracje, a w zasadzie jej brak w drugiej połowie, kiedy to straciliśmy gola na 1:1. Mateusz Borek dwukrotnie, Tomasz Hajto raz (wiem, bo liczyłem). Krótki meldunek z murawy, oddajemy głos do Feddka, a on – a jakże – „Polacy muszą się skoncentrować.” Pomeczowe setki, znowu na ściance piłkarze, gratulacje za wygrane spotkanie, słowa uznania, szacunek – wiadomo – i do sedna: – Zabrakło koncentracji, czego efektem był gol na 1:1.

No ludzie.

Tak sobie myślę: czy piłkarz reprezentacji Polski walczący o zakwalifikowanie się na mistrzostwa świata, które odbywają się raz na cztery lata jest w stanie wyjść na boisko nieskoncentrowany? Pójdę krok dalej. Czy tacy rutyniarze, jak reprezentanci czterdziestomilionowego kraju, są w stanie wyjść na boisko bez koncentracji? Czy piłkarze Bayernu Monachium, Napoli, Hull City, Borussi Dortmund czy Wisły Kraków są w stanie nie myśleć o meczu w czasie jego trwania? W końcu, czy ćwierćfinaliści Euro 2016 i 12. drużyna w rankingu FIFA może podczas spotkania myśleć o lepieniu pierogów na Boże Narodzenia lub malowaniu pisanek na Wielkanoc? Moim zdaniem NIE – nie może.

young man doing yoga in office

A już na pewno nie może tego robić jednocześnie 11 facetów. 11 profesjonalistów reprezentujących kraj, który chlubi się tym, że dobrze gra w piłkę.

Szukając analogii już poza boiskiem. Wyobraźcie sobie, że pracujecie na poczcie. Przychodzi pani, chce wysłać paczkę, która waży – dajmy na to – 20 kg. Wy myślami jesteście gdzie indziej i kasujecie ją za dużą, ważącą 100 kg. Przechodzi? No raczej nie. Musicie być skoncentrowani? Oczywiście.

Inny przykład. Pracowałem kiedyś jako barman. Przyrządzałem kawę, czekoladę na gorąco, nalewałem piwo, robiłem różnego rodzaju koktajle. Gatunków kaw kilka, drinków kilkanaście, piwa też różne. Dużo butelek, syropów, likierów, alkoholi. Generalnie – można było się pomylić. Czasami przychodziło się do pracy zmęczonym, zdarzały się zmiany na kacu. Mojito zawsze szło jednak na rumie, Krwawą Mery za każdym razem zalewałem sokiem pomidorowym. Gorszy dzień lub brak koncentracji nadrabiałem doświadczeniem lub rutyną. Gdy pracowałem z kimś na zmianie, to moją niedyspozycję nadrabiał kolega, który akurat czuł się dobrze. Gdy natomiast to ja byłem tym „ogarniającym”, a mój kompan nie dawał rady raz, drugi i trzeci, to zaczynałem się na niego denerwować. Z czasem nie sprawiała mi przyjemności praca z nim na zmianie, bo uważałem go po prostu za słabego barmana.

W polskim sporcie przyjęło się jednak, że wszystkie niepowodzenia tłumaczy się brakiem koncentracji. Nie tym, że my tak naprawdę z Czarnogórą zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Nie tym, że nam nie szło i poza przebłyskami i fajnymi rezultatami, które w pełni nas bronią, to my nie jesteśmy mocarzami jeżeli chodzi o piłkę nożną. Stracone gole to nigdy nie są błędy indywidualne, braki w wyszkoleniu technicznym, problemy z przygotowaniem fizycznym, tylko zawsze brak koncentracji. Gdy strzelamy gole, zwyciężamy i dominujemy, to każdy z naszych piłkarzy myśli tylko o piłce. Jest skupiony tylko na tym, co musi wykonać na boisku. Gdy tracimy i jesteśmy blisko porażki – lepimy pierogi i malujemy pisanki.

Zastanawiam sie tylko, co na celu ma te głupie gadanie. Jakie jest przesłanie w tym, żeby 7,7 milionów ludzi oglądających spotkanie z Czarnogórą (tylko osób oglądało niedzielny mecz kadry) ogłupiać i to kilkanaście/kilkadziesiąt razy w ciągu jednego dnia? Jakie jest tego przesłanie i – co najważniejsze – co ono daje?

brak-koncentracji

paixao

gortat

mierzwinski

stelmach

zaki

Czyli tak możemy tłumaczyć sobie wszystkie niepowodzenia w sporcie. Gdy nie idzie – brak koncentracji. Ciekawy jestem, co powiedzieliby rodzice dziecka, które dzień w dzień przychodzi ze szkoły z kolejną dwóją w dzienniczku. Co sprawdzian – lufa. Do końca roku coraz bliżej, pozytywnych ocen brak, a on grzecznie i kurtuazyjnie mówi mamie, że dostał jedynkę, bo nie mógł się skoncentrować. Nauczył się, wszystko wiedział, znał odpowiedź na każde pytanie, ale niestety miał problem, by się skupić i swoją wiedzę przelać na papier. Jestem przekonany, że mama z tatą byliby wniebowzięci.

A tak już serio i bez żadnej szydery to uważam, że w końcowym rozrachunku na boisku piłkarskim koncentracja jest tak samo ważnym elementem, jak umiejętność kopnięcia piłki lewą nogą, biegania przez pełne 90 minut lub strzelania rzutu karnego. Jeśli tego nie wypracowałeś, nie umiesz i nie jesteś w stanie zademonstrować, to jesteś po prostu słabszy i zasłużenie przegrywasz. Na sam koniec, gdy piłkarze schodzą do szatni, jedni szczęśliwi ze zwycięstwa, drudzy przygnębieni po porażce, to nie ma znaczenia, co zawiodło. Połączenie wszystkich składowych ma wpływ na to, że ktoś jest słabszy.

Idiotycznym tłumaczeniem można nabrać tylko garstkę spośród 7,7 miliona ludzi. Cała reszta pójdzie następnego dnia rano do pracy i powie niewtajemniczonym jaki był wynik spotkania.

 

KOMENTARZE