Wir obowiązków i masa pracy w ostatnim czasie spowodowały, że jestem tu coraz rzadziej i bardzo nad tym ubolewam. Gdybym miał wskazać jedną rzecz, której brakuje mi w życiu, to byłoby to coraz mniej intensywne prowadzenie bloga. Bloga, który dokładnie 8 lat temu ujrzał światło dzienne. Który pomógł mi zmienić swoje życie i zabrał mnie w najbardziej fantastyczną przygodę, jaką można sobie wyobrazić.
8 lat, dokładnie jedna czwarta mojego życia. Gdy dziś wracam pamięcią wstecz do czasów, gdy miałem 24 lata, jestem z siebie dumny, że tak wcześnie zacząłem przebranżawiać się i mocno postawiłem na środowisko, w którym chciałem być od zawsze. Dziennikarstwo sportowe od dzieciaka było moją pasją. Nie chciałem być Ronaldo, Jordanem, Bekele czy Adamkiem. Chciałem być dziennikarzem. Chciałem pisać teksty, robić wywiady, rozmawiać przed kamerą i komentować gale. Spełniać się będąc przy sporcie, który pokrywał 100% spośród moich wszystkich zainteresowań.
Przytaczał raz jeszcze całej historii na temat tego, jak doszło do założenia bloga nie będę, bo to nie ma sensu, ale chciałbym, żeby wybrzmiało coś, co jest we mnie bardzo głęboko i czym bardzo chcę się podzielić z wszystkimi osobami, które mają w życiu dylemat na temat swojego zawodowego życia. Jestem zdania, że WSZYSTKO jest możliwe do osiągnięcia, ale wymaga pełnego zaangażowania i skupienia. W życiu chodzi o to, aby regularnie wychodzić ze swojej strefy komfortu. Skakać na głęboką wodę i próbować walczyć z wszystkim, co stanie na drodze. Konfrontować się z problemami i podnosić swoje umiejętności rozwalając kolejny problem, który przed chwilą wydawał się nie do przejścia.
W październiku 2015 roku założyłem bloga, w listopadzie 2016 roku pracowałem w Warszawie w redakcji sportowej Łączy Nas Pasja, w lipcu 2017 byłem w Polsacie na stażu i zacząłem pracować z FEN. To wszystko było na swój sposób ryzykowne, za każdym razem wchodziłem do nowego środowiska jako świeżak, który jest totalnie zielony i ode mnie zależało jak to wszystko się dalej potoczy. Miałem problem z dostosowaniem się do obowiązujących reguł, brak pokory w wielu sytuacjach mógł mi bardzo przeszkodzić, ale koniec końców za każdym razem udawało się dochodzić do trafnych wniosków i podejmować właściwe decyzje. Gdyby nie to, że przetestowałem się na różnych polach, w grudniu 2017 roku nie dołączyłbym do Just Join IT, czyli raczkującego wówczas portalu z ofertami pracy dla programistów, gdzie byłem odpowiedzialny za obsługę klienta. Tak, to był dla mnie test – ogarniasz już Kuba sport, więc wyjdź poza znany ci schemat i zmień branżę. Połącz dwie różne od siebie profesje, żeby być pewnym, że w dorosłym życiu nic nie jest cię w stanie zaskoczyć.
Dziś odpowiadam w Just Join IT za sprzedaż i zespół fantastycznych 60 osób, co jeszcze jakiś czas temu wydawałoby się nie do pomyślenia. Ale, tak jak napisałem kilka linijek temu: to od was wszystko zależy. Założenie bloga było dla mnie kosmicznym wydarzeniem i szalenie ważnym momentem, bo wtedy zacząłem się realizować. Wszystko, co nastąpiło później, to efekt odgrzewania tego modelu: wymyśl -> spróbuj -> zaryzykuj -> poświęć się -> ucz się na błędach -> doceń drogę, którą już przeszedłeś -> sam sobie wytłumacz, że na pewno nie przeszedłeś tej gry.
Zacząłem od tego, że bardzo ubolewam nad tym, iż piszę na Prosto z Boku coraz mniej, ale ja naprawdę cały czas doceniam to, jak dużo zwykłe pisanie tekstów o chłopcach biegających za piłką po boisku mi dało. Nawet tak banalne zadanie, jak opisanie meczu jest skomplikowane i wie o tym każda osoba, która kiedykolwiek napisała choć jedną pomeczówkę. Znacie się na boksie? Jestem przekonany, że pierwszej lepszej kontrowersji sędziowskiej nie potrafilibyście rozstrzygnąć właściwie, bo nagle regulaminy i przyjęte zasady są trudniejsze niż wydawało wam się przez całe życie podczas oglądania pięściarstwa na kanapie. Nauczyłem się żyć w przeświadczeniu, że ciągle muszę nad sobą pracować, by się rozwijać, a 8 lat temu wydawało mi się, że po przepracowanym roku będę już kozakiem i ludzie będą cytować moje teksty. Obserwuję dzisiejszą młodzież z wielką frajdą, bo każdy chce dziś być kimś ważnym, godnie zarabiać i znaleźć drogę na skróty, która pomoże mu dobrze żyć. Niestety, to się akurat nie zmieni – na wszystko, co imponujące, trzeba w życiu zapracować. Szczęście może czasami pomóc, ale to tylko promil tego, co jest w rękach każdej osoby mierzącej bardzo wysoko.
Dziś w moim sportowym życiu pracuję na stanowisku dyrektora sportowego w organizacji FEN – układam karty walk, kontraktuje nowych zawodników, planuję kariery chłopakom, którzy marzą o wielkich sukcesach. I choć osiem lat temu nie uwierzyłbym w taki scenariusz to dziś wiem, że wszystko jest możliwe i odpowiednim podejściem oraz zaangażowaniem mogę zapracować sobie na dużo, dużo więcej. Gdzie dojdę? Nie wiem i bardzo oddalony horyzont tylko mnie nakręca. Gdybym znał zakończenie tej zabawy, to być może jutro stwierdziłbym, że to nie dla mnie i trzeba znaleźć na siebie zupełnie inny plan.
Jeżeli chcesz być pilotem samolotu odrzutowego – zrób wszystko, żeby się do tego zbliżyć, jestem przekonany, że to nie jest takie trudne. Marzysz o karierze muzycznej? Na bank wiele osób nie zawitało nigdy na wielkiej scenie, bo nie uwierzyli w swoje możliwości – nie bądź jedną z nich. A może pragniesz zarządzania swoim zespołem w międzynarodowej korporacji? Wyprowadź się do Warszawy i zaaplikuj na staż. Za kilka lat będziesz dobrze wspominał to, jak zaczynałaś w tej firmie od zera.
Naprawdę tak to działa.
Na koniec mój fragment tekstu z okazji urodzin Prosto z Boku, który napisałem kilka lat temu. Mimo upływu czasu i zmiany spojrzenia na wiele tematów nie potrafiłbym tego lepiej napisać.
„Nauczyłem się ciężko pracować. Nie błyszczeć przed kamerą i nie spoczywać na laurach, gdy ktoś poklepie po plecach. Dziennikarstwo to pułapka, a dziennikarz sportowy jest narażony na wszystkie zagrożenia, które wynikają z szeroko rozumianej popularności. Wiecie, znacie dużo fajnych ludzi, bywacie tu i tam, zbijacie piątki z kimś, kto w waszej rodzinnej wiosce jest Bogiem. Jeżeli przedwcześnie uwierzycie, że jesteście super, bo Artur Szpilka czy Asia Jędrzejczyk odbierają od was telefon, to przepadniecie. Będziecie klepani po plecach, a robota stanie. Bardzo szybko przejdziecie na stronę pismaków, którzy szczerzą ząbki do zdjęcia, a niewiele kumają. Po prostu są w świecie, który jest dla nich idealnym miejscem do dalszej egzystencji.”