Sebastian Szymański w piątkowym spotkaniu pomiędzy Zagłębiem Lubin a Legią Warszawa zdobył gola na 3:1, czym ustalił wynik meczu. Urodzony w 1999 roku piłkarz stał się dzięki temu 10. najmłodszym strzelcem gola w Ekstraklasie w XXI wieku.
Nikt nie będzie za kilka lat pamiętał, że Szymański w momencie przyjęcia piłki był na spalonym. W świat poszła informacja, że w Warszawie mieszka chłopak, który ma papiery na to, by za kilka lat poprowadzić Legię do mistrzowskiego tytułu. Dziennikarze zaczęli szperać w historii naszej klubowej piłki i wyciągać kolejne zestawienia, które świadczą o tym, że wyczyn Szymańskiego jest absolutnie wyjątkowy. Ekstraklasa.tv przygotowała z tego tytułu taką oto grafikę:
Mi od razu w oczy rzuciło się nazwisko piłkarza sklasyfikowanego na pozycji numer 4. Chodzi o Kacpra Łazaja.
Łazaj to chłopak, który stosunkowo niedawno wchodził do wielkiej piłki. Urodzony w 1995 roku zawodnik w sezonie 2012/2013 zaczął grywać w drużynie Lechii Gdańsk. To nie od niego co prawda Bogusław Kaczmarek zaczynał zestawianie wyjściowego składu na Lecha czy Legię, ale chłopak z meczu na mecz zbierał coraz więcej doświadczenia. Poniższa grafika przedstawia, jak często w tamtym czasie Łazaj przebywał na boisku.
Zgoda, 215 rozegranych minut w 11 meczach to może nie jest szczyt marzeń, ale już gol dający zwycięstwo Lechii w wyjazdowym spotkaniu z Ruchem Chorzów dawał wielu osobom do myślenia – aha, ten chłopak ma papiery na wielkie granie.
Warto dodać, że tamtejsza Lechia, to nie był ten sam klub, co dzisiaj. Wtedy każdy punkt był cenny, o każde oczko piłkarze Kaczmarka musieli się nieźle napocić. Nie było miejsca na eksperymenty i stawianie na młodych chłopaków dla zasady. Gdy trener miał do wyboru: postawić na piłkarza, który pomoże mecz wygrać dzisiaj, a takiego, który za kilka lat będzie decydował o sile Lechii, to wybierał opcje numer jeden – liczyło się tylko tu i teraz.
Problem w tym, że… Łazaj nagle zniknął. Zakopał się pod ziemię i zapomniał jak się gra w piłkę. Niby był, podobno trenował i w dalszym ciągu wiedział, do czego służy prawa noga, znał też zastosowanie lewej kończyny, ale niewiele z tego wynikało. Kolejny obrazek pokaże, jak piłkarz radził sobie w kolejnym sezonie, jesienią, jeszcze w barwach Lechii.
Skoro Łazaj nie radził sobie na poziomie Ekstraklasy, to Lechia postanowiła go wypożyczyć to I-ligowego Kolejarza Stróże. Problem w tym, że tam Łazaj nie zdołał nawet powąchać murawy.
W kolejnym sezonie, 2014/2015, Łazaj postanowił zrobić sobie wolne od grania w piłkę i na boisku spędził zaledwie 151 minut. Rozegrał połówkę w spotkaniu…Lechii z Pogonią, jeden cały mecz z Wisłą Płock już w I lidze i nieco ponad kwadrans z Wigrami Suwałki. Lechia nie mogła się go pozbyć i z chłopaka, z którym wiązano wielkie nadzieje, został kimś, kogo – najdelikatniej rzecz ujmując – nie można się było za żadne skarby pozbyć.
Na początku sezonu 2015/2016 wydawało się, że Łazaj w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Padło na II-ligowy Raków Częstochowy, czyli niezbyt ambitny kierunek dla młodego chłopaka, który marzy o wielkiej piłkarskiej karierze, ale – nie krytykujmy. Początek Kacper miał całkiem niezły, choć goli nie zdobywał. Trenerzy dostrzegli w nim predyspozycje, by ten hasał prawą stroną boiska. Piłkarz przekształcił się w skrzydłowego.
W pierwszych 15 spotkaniach Łazaj wystąpił w aż 11, z czego jednak tylko czterokrotnie wychodził na murawę od pierwszego gwizdka.
Aż w końcu dano sobie z nim spokój i Łazaj wrócił na miejsce, gdzie czuł się zdecydowanie najbardziej komfortowo – na trybuny (to cały czas ten sam sezon).
Aż przechodzimy do obecnego sezonu, który Łazaj rozpoczął jeszcze na starych dla siebie śmieciach, czyli w Rakowie Częstochowa. Tam oczywiście nie grał i po sześciu meczach obejrzanych w telewizji postanowił swoją karierę kontynuować w III-ligowym KS-ie Chwaszczyno. Sprawdziłem, poczytałem – tak, jest taki klub, to nie żart. Tam ex-lechista wymiata już pełną gębą i zagrał jak do tej pory w 10 spotkaniach. Tylko w dwóch co prawda przebywał na boisku przez pełne 90 minut, ale za to ma na swoim koncie już dwa trafienia. Osiągnięcie to o tyle spektakularne, że w całej bogatej i pełnej sukcesów przygodzie z piłką, Łazaj ma zdobytych już aż pięć goli.
Wracając do pierwszego obrazka (tego od Ekstraklasa.tv) – liderujący w zestawieniu Borysiuk grał w Legii Warszawa, teraz reprezentuje barwy Lechii Gdańsk, sporadycznie dostawał szanse w reprezentacji Polski. Dawid Kownacki jest wiodącą postacią w Lechu Poznań i tylko kwestią czasu jest moment, w którym wyfrunie na zachód i tam będzie kontynuował swoją piłkarską karierę. Mariusz Stępiński, mimo że ma dopiero 21 lat, reprezentuje już barwy francuskiego Nantes i w czerwcu ubiegłego roku był z kadrą na Euro. Co natomiast robi Łazaj? Kopie się po czole z amatorami w Psiej Wółce.
Poniższa grafika w najlepszy sposób zobrazuje zjazd Łazaja. Ile piłkarz był wart kiedyś, a ile jest dziś. (kwoty w tysiącach euro)
Jak widać – zamiast 200 tysięcy euro, dziś Łazaj jest wart skrzynkę śliwek.
Pytanie, co Bogusław Kaczmarek widział w 17-letnim piłkarzu, gdy ten rozpoczynał swoją przygodę z piłką. Talentem tego na pewno nazwać nie można.