2 grudnia 2012 roku. Lechia- Zagłębie Lubin. W ataku biało- zielonych najbardziej wysuniętym piłkarzem na boisku od pierwszej minuty mecz rozpoczyna dwudziestojednoletni Adam Duda. Na bokach dwie uznane w tamtym czasie firmy na polskich boiskach- Ricardinho i Traore. Gra Duda, bo taką filozofię wyznawał Bobo Kaczmarek. Zawsze stawiał na młodych, gdyż to oni stanowić będą w przyszłości o polskiej piłce. Z Dudy pożytek miał być. Miał.
Trzeba przyznać, że Adam to ułożony, skromny chłopak. O efekcie wody sodowej nie mogło być mowy, choć trzeba przyznać, że młody jak na polskie warunki napastnik radził sobie całkiem przyzwoicie. Nie uważam rzecz jasna, żeby Adam w przyszłości miał decydować o sile reprezentacji jak Lewy czy Milik. Duda miał jednak ten instynkt pod bramką rywala. Do tego nie najgorsza szybkość, dobra zastawka. Papiery na dobrego ligowca. Swoją przygodę z dorosłą drużyną Lechii zaczynał już w wieku juniora. Dwadzieścia sześć spotkań ligowych i pięć bramek. Statystyki nie powalały, jednak gorsi piłkarze po polskiej ziemi biegali.
Duda ciężko pracował na treningach, aby wywalczyć sobie miejsce w składzie. Zdawał sobie sprawę, że pewnego poziomu nie przeskoczy, ale ambicją i ogromnymi chęciami można dojść do sukcesu. Miał pełne poparcie Kaczmarka. W meczu z Zagłębiem Duda miał pokazać swoją prawdziwą wartość. Kto wie, może to spotkanie mogło przesądzić o losach piłkarza w Gdańsku. Duda zagrał katastrofalnie. Koledzy czterokrotnie znakomicie dogrywali piłkę do dwudziestojednoletniego piłkarza. Każdą z tych szans zawodnik konsekwentnie partaczył. Ponadto Lechia musiała w tym meczu gonić swoich rywali po bramce Pawłowskiego. Mecz zakończył się remisem, a schodzącego w siedemdziesiątej pierwszej minucie spotkania zawodnika żegnały gwizdy. Miarka się przebrała, a czas Dudy w Lechii dobiegł końca. Kibice z Gdańska nie chcieli, aby odpowiedzialność za strzelanie bramek dla biało- zielonych była po stronie wychowanka.
Duda swoją karierę postanowił kontynuować w Chojnicach, gdzie wypożyczyła go Lechia. Drużyna ta występowała na zapleczu Ekstraklasy. W czternastu meczach napastnik zdobył jedynie dwie bramki. Potem przyszła kolej na borykający się z problemami finansowymi Widzew. Przygoda z łódzkim klubem była z góry skazana na porażkę. Adam nie mógł znaleźć swojej pozycji na boisku i przygodę z tą drużyną zakończył z jedną bramką na koncie, grając czternastokrotnie.
Po wycofaniu się łódzkiego klubu z pierwszoligowych rozgrywek Duda czekał półroczny rozbrat z futbolem. Zawodnik udał się na testy do szwedzkiego Falkebergs FF- trzynastej drużyny poprzedniego sezonu. Klub ze Skandynawii nie był jednak zainteresowany usługami polskiego zawodnika i Dudzie pozostało szukanie zatrudnienia klubach pierwszoligowych. Zainteresowanie Dudą wykazała Pogoń Siedlce, z którą piłkarz 20 lipca podpisał kontrakt. Jak do tej pory dziesięciokrotnie wybiegał na boisko, czterokrotnie strzelając gola.
Przykład Adama Dudy pokazuje jak szybko wszystko się zmienia w życiu piłkarza. Strzelając dwie, trzy bramki w meczu z Zagłębiem można uznać za pewnik, że zawodnik wyszedłby w pierwszym składzie swojej drużyny w następnym spotkaniu. Stało się jednak inaczej i obecnie Adam znajduje się na peryferiach wielkiego futbolu. Nikt nie przypuszczał, że zaczynając jako młody- zdolny w Gdańsku, dziś będzie szukał swojego miejsca na piłkarskiej ziemi. Młodość ma swoje prawa i wiek często wiele tłumaczy. Piłkarskie życie bywa jednak zbyt krótkie, by strzelanie bramek odkładać w niepamięć.