Początkowo tekst miał wyglądać zupełnie inaczej, bo zewsząd dochodziły informacje, że na początku tygodnia Piotr Nowak odejdzie z Lechii Gdańsk i jego miejsce na ławce trenerskiej zastąpi Marcin Kaczmarek. Zanim jednak do tego dojdzie, z Gdańska mogą odejść piłkarze. Wszyscy.

Takie przynajmniej informacje wyjawił Mateusz Borek w „Misji Futbol”. Gdy został zapytany o kryzys Lechii i ewentualne roszady na pozycji trenera, odparł, że klubowi włodarze są zgodni – Nowak zostaje w Gdańsku. Wcześniej z Lechii odejdą wszyscy piłkarze, niż zrobi to trener.

Temat oczywiście nie pojawił się znikąd, gdyż od bardzo dawna mówiło się nad morzem o tym, że Nowak miałby pracę stracić. Wiele osób zostanie teraz zaskoczonych, ale mówiło o tym również wtedy, gdy Lechii szło dobrze i gdy walczyła o mistrzostwo Polski. Już w maju wiele osób widziało obecnego trenera poza Gdańskiem, a tymi, którym najbardziej on „nie leżał”, byli piłkarze.

To oni doszli w pewnym momencie do wniosku, że z takim kapitanem na statku okręt daleko nie dopłynie. To oni – choć tu tylko moja opnia (może lekko przesadzona) stwierdzili, że „trener-wizjoner” nie będzie potrafił doprowadzić drużyny do europejskich pucharów, a kto wie, być może i mistrzostwa Polski. Skąd taka niechęć do Nowaka? Tego nie wiem, bo uchodzi on za „światowca”, który sporo widział, sporo wie i ma o futbolu pojęcie. Sami piłkarze jednak mieli kwestionować jego warsztat trenerski. W skrócie: facet o wątpliwej wiedzy nie może uczyć grać w piłkę gości z dobrym CV zebranym w wielu przypadkach poza granicami kraju.

Słyszałem kiedyś anegdotę, jak Nowak przez kilka dni, od początku tygodnia, rozmawiał z Pawłem Stolarskim, że liczy na niego w kolejnym, drugim z rzędu spotkaniu. Był zadowolony z jego postawy, podobało mu się jego zaangażowanie, ambicja i wola walki. Przez pięć dni wpajał mu do głowy, że jest dobry, budował go mentalnie. Chłopak rósł w oczach. Kto zagrał w sobotę? Grzegorz Wojtkowiak. Co ze Stolarskim? Nawet nie powąchał murawy – przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych.

Ten przykład (o ile to prawda) tylko pokazuje, że Nowak często działał spontanicznie. Mówił jedno, robił drugie, zrażał do siebie kolejnych piłkarzy, którzy byli w niego zapatrzeni. Działał według własnego widzimisię, słuchał samego siebie i postępował często nieracjonalnie. Podrażnieni młodzi słuchając uwag starszych zawodników, którym to się nie podobało, zaczęli podzielać zdanie kolegów i stworzyła się opozycja względem Nowaka.

nowakMartwi to, że reakcją dorosłych, profesjonalnych sportowców w takiej sytuacji był bunt. Błędne myślenie, że gdy drużyna przegra raz, drugi, trzeci i piąty, nie awansuje do europejskich pucharów, trener zostanie zwolniony, to problemy się rozwiążą. Nie, nie rozwiążą, bo co prawda piłka nożna to nie boks czy tenis i tu nie każdy pracuje tylko na swoje konto, to jednak dobra forma drużyny wpływa korzystnie na referencje każdego z zawodników. W kontekście ewentualnego transferu w przyszłości, jakościowego skoku czy awansu, łatwiej jest zaistnieć piłkarzowi, który gra, strzela, asystuje, a drużyna wygrywa. Jego akcje wtedy również rosną.

Tymczasem wiceprezes Lechii, Maciej Bałaziński, rozwiał wszystkie wątpliwości: prędzej odejdziecie wy wszyscy, po kolei, zanim odejdzie Nowak. Macie wsparcie klubu w trudnych chwilach, ale nie będzie zmiany trenera. Nowak zostaje i z nim jest związana przyszłość Lechii.

Jestem zbudowany zachowaniem zarządu Lechii. Okej – może faktycznie Nowak to nie jest geniusz trenerski (trudno powiedzieć na podstawie naszpikowanej gwiazdami Lechii), może nie potrafi rozmawiać z piłkarzami (trudno jest z nimi rozmawiać), ale w dalszym ciągu jest to TRENER. Osoba, która na wypadek niepowodzeń odchodzi z klubu. Po trzech porażkach z rzędu zespołu nie opuszcza lewy pomocnik, środkowy obrońca, ani napastnik. Odchodzi TRENER. Co to oznacza?  To, że jest ważniejszy, bardziej istotny dla klubu. W tym wypadku mowa o szkoleniowcu, który z Lechią pracuje już od 8 stycznia 2016 roku, czyli jak na nasze warunki – bardzo długo. A „zwalnianie” trenera przez piłkarzy jest…. okropne.

Brzydzę się tego. Uważam to za zachowanie niemoralne, nieprofesjonalne, nieetyczne i nie sądzę, żeby dorosły mężczyzna, głowa rodziny, często mąż i ojciec mógł w normalnym świecie postępować w ten sposób. Przegrywać mecz, by jego interes został spełniony kosztem kibiców, którzy płacą swoje pieniądze, by podziwiać swój ukochany zespół w akcji. Zamiast zaspokajać swoje ambicje i potrzeby fanów, czyli zamiast grać jak najlepiej i wygrywać mecze, myśli o antypatii względem trenera i zrobieniu mu pod górkę.

Jeżeli faktycznie Nowak nie daje rady, drużyna pod jego skrzydłami nie ma szans na cokolwiek i potrzebna jest zmiana, to należy go zwolnić z pracy. Zaprosić do gabinetu, powiedzieć jak sytuacja wygląda i rozwiązać współpracę. Z samej góry padł jednak wyraźny komunikat: to nie wy tu rządzicie. Wy macie grać jak najlepiej, a od przyszłości trenera jesteśmy my (zarząd). Jeżeli coś się nie podoba, to możecie sobie szukać nowego klubu.

Za decyzję zarządu bardzo duży szacunek, ale tak jak napisałem – chodzi o postawienie sprawy jasno względem piłkarzy i sprecyzowanie stanowiska „góry” w tej sprawie. Kwestia przydatności Nowaka w Gdańsku i ocena jego pracy to temat na zupełnie inny artykuł.

 

KOMENTARZE