Jacek Feldman to niezwykle uznany w Polsce dietetyk, który ma bardzo duże doświadczenie w pracy z pięściarzami oraz zawodnikami MMA. Ostatnio współpracę z panem Jackiem rozpoczął Artur Szpilka, który postanowił zmienić kategorię wagową i kolejne pojedynki będzie toczył już w limicie dywizji junior ciężkiej. Czy Szpila będzie miał problem ze zrobieniem wagi, jakie są procesy gubienia kolejnych kilogramów i czy jest szansa, aby w ciągu ostatniego tygodnia przed walką schudnąć siedem kilogramów bez wchodzenia do wanny czy sauny? Zapraszam do przeczytania rozmowy z Jackiem Feldmanem.

 

Panie Jacku, jak w ogóle do tego doszło, że rozpoczęła się wasza współpraca? Artur wielokrotnie powtarzał, że nigdy nie miał żadnej diety i trudno jest namówić go do tego, aby odmówił sobie przyjemności.

Jacek Feldman: Z Arturem znam się tak naprawdę od dawna, gdyż trenuje on w WCA w Warszawie, gdzie do walk przygotuje się wielu zawodników, z którymi już współpracuję. Wielokrotnie rozmawialiśmy na różne tematy, nie tylko te związane ze sportem. Zawsze powtarzałem mu jednak, że jest naturalnie pięściarzem kategorii cruiser. Powiedziałem, że większość zawodników robi wagę, aby mieć przewagę fizyczną nad swoimi rywalami lub żeby chociaż przewagę przeciwnika skutecznie niwelować. Wiele osób powtarzało Arturowi, że nie jest naturalnym pięściarzem z kategorii ciężkiej, ale pewnie też dużo większe pieniądze determinowały to, że boksował w królewskiej dywizji. Może dlatego nie widział za bardzo sensu startów w niższej wadze. Niestety walcząc ze światową czołówką widać było, że odstaje pod względem warunków fizycznych, aczkolwiek Wilder nie jest tutaj najlepszym przykładem, bo waży dużo mniej, ale ma inne atuty, który skutecznie nadrabia i potrafi  dzięki nim wygrywać.

Poza pieniędzmi, które są zdecydowanie większe w kategorii ciężkiej, u Artura dosyć spore znaczenie miało lenistwo z wcześniejszym robieniem wagi. Artur lubi zjeść i między walkami bardzo często ważył nawet powyżej 115 kilogramów.

JF: Prawda jest taka, że Artur lubił jeść bardzo dużo i jego masa ciała pomiędzy pojedynkami momentami skakała do 120 kilogramów. Duże jednak znaczenie w jego przypadku miało chociażby to, że gdy zaczął wprowadzać odpowiednie nawyki żywieniowe już gubił kolejne kilogramy. Po rozpoczęciu współpracy musieliśmy zacząć precyzyjnie śledzić jego wydatek energetyczny i spersonalizować dietę w taki sposób, żeby nie chodził głodny, jadłospis był syty, a deficyt energetyczny nieznaczny. Z mojego punktu widzenia widzę już teraz, że Artur nie jest pacjentem problematycznym, w bardzo sumienny sposób przygotowuje sobie sam posiłki zgodnie z planem i nie powinien mieć problemów z redukcją masy ciała.

Jak wygląda rozpoczęcie takiej współpracy?

JF: Podczas pierwszej wizyty w moim gabinecie Artur był już po obozie w Hiszpanii, czyli nie przychodził prosto z kanapy na konsultacje. Wykonaliśmy analizę składu ciała i oszacowałem, czy jest w stanie w ogóle limit kategorii junior ciężkiej wypełnić. Wtedy ważył około 107 kilogramów, podczas walki było już 102,5, aktualnie jest jeszcze mniej. Długotrwała redukcja masy ciała to powolny proces i my nie będziemy się nigdzie spieszyć. W jego przypadku chodzi o to, aby utrata masy odbywała się w tempie około pół procenta masy ciała tygodniowo i jej celem jest utrata głównie tkanki tłuszczowej.

Ile Artur straci sił przy redukowaniu masy ciała? Eksperci pięściarscy są zdania, że będzie dużo słabszy fizycznie niż jest obecnie.

JF: Zawsze jest ryzyko, że pięściarz, który decyduje się na zmianę limitu wagowego, może się inaczej prezentować w rywalizacji z przeciwnikami innych gabarytów i to nie jest tylko przypadłość Artura Szpilki, ale również każdego zawodnika, który zmienia kategorię wagową. Musimy otwarcie założyć, że jakieś zmiany w pewnych aspektach bokserskiego rzemiosła zajdą. Oczywiście Artur zyska przede wszystkim doskonałe warunki fizycznej jak na junior ciężką. Nie będę się wypowiadał jeżeli chodzi o pięściarskie aspekty, zajmę się moją kwestią i doświadczeniem w zakresie dietetyki. Wedle kryteriów, które na co dzień narzucamy w pracy z zawodnikami, wszystko mieści się w tym konkretnym przypadku w granicach bezpieczeństwa. Nie będziemy musieli uciekać się do żadnych radykalnych metod, aby Artur wypełnił limit 90,7 przed walką w kategorii cruiser.

Jakie są etapy, które założył pan w tym procesie?

JF: Pierwszy etap do zejście do 100 kilogramów, co praktycznie już udało się osiągnąć lub za chwilę osiągniemy. Potem wprowadzimy krótki etap diety normokalorycznej, co może być korzystne w późniejszych etapach redukcji, a Artur będzie mógł zjeść więcej posiłków, na które teraz możemy sobie rzadziej pozwolić. Później będziemy schodzić do 98 kilogramów. Chciałbym, aby tyle ważył między walkami – około 98-100 kg.

I co dalej, wanna, sauna?

JF: Nie, absolutnie. Nawet jeżeli byłaby to walka bez tolerancji wagowej, co ma miejsce tylko w walkach mistrzowskich, to Arturowi zgodnie z założeniami zostanie 7,2 kilograma do zredukowania. To stanowi około 8% masy jego ciała. Niejednokrotnie w tygodniu walki byłem w stanie z moimi podopiecznymi stracić 10% masy ciała w ostatnich siedmiu dniach przed bokserskim pojedynkiem i to bez wchodzenia do wanny czy sauny. Manipuluje się wtedy zawartością glikogenu czy też ilością treści pokarmowej, wprowadza techniki takie jak ładowanie wody, manipulacje elektrolitowe. Tak naprawdę ogranicza się spożycie płynów na krótki okres czasu i tylko niewielki komponent utraty masy ciała wiąże się z odwodnieniem organizmu. W przypadku Artura musimy wziąć poprawkę na to, że on nie robił nigdy wagi, więc muszę go wszystkiego w tym procesie od podstaw nauczyć.

Jakie jest obecne zapotrzebowanie kaloryczne Artura?

JF: Obecnie jest to nieco ponad 3 tysiące kcal, ale ta wartość ma ścisłe powiązanie z tym, jak ciężko Artur trenuje w danym tygodniu. Teraz jego treningi są bardzo delikatne, bo Artur jest cały czas w fazie roztrenowania po ostatnim pojedynku. Wydatek energetyczny nie jest duży, więc Szpila je mniej. W każdym kolejnym tygodniu wygląda to inaczej, a ja poświęcam dużo czasu, aby ułożyć zawodnikowi spersonalizowane menu, które będzie zgodnie z założeniami pomagało przybliżyć go do założonego celu. Plan jest oczywiście na bieżąco aktualizowany i modyfikowany. Jest to indywidualny plan na każdy dzień.

Artur nigdy wagi nie robił, a nie jest już młodym zawodnikiem – zaraz skończy 31 lat. To nie jest problem?

JF: Na pewno prawdą jest, że z wiekiem trudniej jest zawodnikiem wypełniać limit wagowy. Nie mniej jednak 30 lat dla pięściarza jest najlepszym okresem na największe osiągnięcia sportowe. Biorąc pod uwagę, że Artur ma teraz 30 lat, uważam, że jest to ostatni gwizdek na decyzję o zmianie limitu wagowego. Gdyby zrobił to wcześniej, to byłoby jeszcze lepiej, ale nie ma co gdybać.

Czy nie boi się pan tego, że Artur zaraz straci motywację i nie będzie pana słuchał? Wielokrotnie w trakcie kariery chodził swoimi ścieżkami i postępował wedle własnego uznania.

JF: Mam już sporo doświadczenia i wiem, że wielokrotnie zawodnikom może brakować motywacji, żeby trzymać się określonego planu żywieniowego. Ja Arturowi daję narzędzia do pracy i zapewniam mu wszystko, aby osiągnąć cel w bezpieczny i skuteczny sposób. Dodatkowo współpraca ma na celu nie tylko robienie wagi, ale przede wszystkim wprowadzenie jego organizmu na wyższe poziomy wydajności i budowanie formy życia. Na ten moment z jego strony wszystko wygląda jak należy. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Jeżeli on zmieni decyzję, to jest to tylko i wyłącznie jego wybór, na który nie mam wpływu. Czy to może się odbić na mojej reputacji? Szczerze w to wierzę, że nie. To jest moja praca i to jest pewne ryzyko, które jest z nią powiązane. Robiłem wagę z zawodnikami setki razy i ten przypadek nie odbiega od innych przypadków zawodników sportów walki, poza tym że interesują się nim bardziej media.

KOMENTARZE