Nastała moda, by sporządzać rankingi najlepszych polskich pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. Sam brałem udział kiedyś w takim głosowaniu, wytypowałem 10 najlepszych bokserów w naszym kraju, z czym zresztą miałem ogromny problem.
Dziś skupię się na ścisłym topie, najlepszej trójce. Każdy z nich ma szansę jeszcze w 2019 roku zdobyć tytuł mistrza świata. Sporządzając swoje zestawienie wtedy i dziś, kierowałem się tylko jednym wyznacznikiem: jak daleko każdy z pięściarzy jest od tego, by zostać mistrzem świata. Ile kroków musi wykonać, by faktycznie móc pochwalić się pasem czempiona.
Przyjąłem bowiem zasadę, że w boksie nie ma drugich miejsc. Nie ma medali dla tych, którzy prawie zostali mistrzami świata. Są oni wysoko w rankingach, wyżej w różnego rodzaju zestawieniach od innych, ale to tak naprawdę nic nie znaczy. Rankingi są dla kibiców i dla dziennikarzy. Dla pięściarzy nie mają one żadnego znaczenia. Najlepszy ma pas i jest na szczycie, cała reszta przygląda się jemu z tylnego siedzenia.
Wspomniałem o trzech pięściarzach, którzy mogą zostać mistrzami świata jeszcze w tym roku. Chodzi oczywiście o Adama Kownackiego, Krzysztofa Głowackiego i Macieja Sulęckiego. Który z nich najszybciej może zdobyć tytuł? Jak długa droga czeka każdego z nich, by być bezsprzecznie najepszym w swojej kategorii?
Krzysztof Głowacki – moim zdaniem obecnie numer jeden w Polsce. Główka może pochwalić się tymczasowym pasem WBO, który może być „normalnym” tytułem WBO, ale na ten moment zdobyć go nie ma jak – z Ołeksandrem Usykiem nie zmierzy się, a ten póki co swoich trofeów nie chce oddać. Różne głosy dochodzą do nas z obozu Ukraińca – mający w swoim posiadaniu wszystkie tytuły pięściarz zadebiutuje 18 maja w kategorii ciężkiej, ale nie wiadomo, czy jest to jednorazowy wypad, czy przenosiny na stałe do królewskiej dywizji. Jeżeli tylko na jeden pojedynek, to prawdopodobnie zwycięzca obecnie trwającego turnieju World Boxing Super Series zmierzy się właśnie z Usykiem. Wtedy będziemy mieli do czynienia z konfrontacją byłego i aktualnego triumfatora WBSS. Gdy jednak Ukrainiec swoje pasy zwakuje, wszystko będzie do wzięcia. Pytanie, kiedy Usyk to zrobi – w ciągu tygodnia, miesiąca, przed kolejną walką czy dopiero za pół roku? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że na szali kolejnego pojedynku zawodnika z Wałcza będą dwa pasy tymczasowe – WBO Główki i WBC Briedisa.
Adam Kownacki – moim zdaniem numer numer dwa w naszym kraju. Polak wymieniany jest jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do walki mistrzowskiej z Deontayem Wilderem o pas mistrzowski w kategorii ciężkiej. Nie wiemy, kiedy Baby Face wyjdzie między liny i czy będzie to Wilder. Jeżeli jednak jutro pojawi się informacja, że to Kownacki dostanie walkę o pas, to automatycznie wskakuje na pierwsze miejsce krajowego P4P (jeżeli w tym czasie Usyk nie zwakuje pasów). Polak będzie o jeden krok od pasa, czyli najbliżej spośród wszystkich swoich rodaków.
Maciej Sulęcki – Maćkowi przypada miejsce numer trzy. Wiem, że wiele osób może się z tym nie zgodzić, ja sam miałem z tym wyborem ogromny problem. Pewnie sporo zrobiła sympatia do Stricza, którego prywatnie bardzo lubię, ale w dziennikarstwie chodzi przede wszystkim o obiektywne spojrzenie na pewne tematy. Sulęcki ma za sobą jedną bardzo ważną walkę, w której zademonstrował się z dobrej strony, ale którą przegrał. Kolejny pojedynek ma zaplanowany i nie będzie to próba mistrzowska. Nie wiadomo też, czy kolejna będzie miała taki status. Stąd Sulęcki jest znakomitym pięściarzem, jednym z najlepszych na świecie w kategorii średniej, ale wciąż nie wiadomo, jak blisko jest tak naprawdę tytułu. Gdyby dziś Sulęcki szykował się do walki z Jermellem Charlo, o której jakiś czas temu mówiono, to wskoczyłby automatycznie na pierwsze miejsce.

Najlepsza trójka polskich pięściarzy: Głowacki, Kownacki i Sulęcki
Zasady są proste – jeżeli jesteś blisko walki o pas, to jesteś również najwyżej sklasyfikowanym Polakiem bez podziału na kategorie wagowe. Na ten moment z potwierdzonych informacji wynika, że to Głowacki ma w czerwcu ważny pojedynek. Kownacki wciąż czeka na jakieś wieści, a Sulęcki przygotowuje się do poważnej dla siebie próby, ale pozbawionej największej stawki. Swoje robi też oczywiście przeszłość tych zawodników – Głowacki był mistrzem świata, Kownacki pokonał byłego czempiona i rozprawił się w dwoma pretendentami do tytułów. Sulęcki takich skalpów nie ma póki co na swoim koncie.
Co z Włodarczykiem, Masternakiem i resztą? Trudno powiedzieć. Pierwszy bije się na lokalnych galach i po raz kolejny wychodzi do ringu „na podtrzymanie” bokserskiej aktywności, drugi od październikowej porażki z Yunierem Dorticosem jeszcze nie wyszedł między liny. Peleton goniący czołową trójkę wyhamował i niewiele wskazuje, by zamierzał w najbliższym czasie przyspieszyć.