Początek września za nami, dzieci poszły do szkoły, ci bardziej pilni znają już plan lekcji na pamięć. Według spekulacji dziennikarzy z połowy lipca, w ciągu najbliższych kilku tygodni Izu Ugonoh miał stoczyć kolejny pojedynek. Problem w tym, że prawie dwa miesiące później od tamtych wieści, nic więcej na jego temat nie wiadomo.
Ringpolska.pl, czyli największy portal w Polsce piszący o boksie, ostatnią wzmiankę na temat Ugonoha umieścił u siebie na stronie 16 lipca. Publikacja była poświęcona oświadczeniu, które czarnoskóry pięściarz miał wydać w najbliższych dniach i poinformować swoich kibiców o czekającej go przyszłości.
Okej, rozumiem – Ringpolska.pl nigdy nie będzie pisało za dużo o Ugonohu, bo nie ma tego w swoim interesie. Stąd też prześledziłem jego Facebooka i Instagrama. Ostatnia publikacja, która się ukazała u niego w Social Mediach jest z z 7 sierpnia i dotyczy… mężczyzny, który został zaatakowany siekierą przez kibiców.
Żadnego oświadczenia, żadnej wzmianki o treningach, ewentualnych walkach, przygotowaniach – nic. Pięściarz, który w lutym tego roku pokazał się z całkiem dobrej strony w pojedynku z jednym z najlepszych pięściarzy na świecie Dominikiem Breazeale, przez 7 miesięcy do ringu nie wyszedł i wszystko wskazuje na to, że szybko do niego nie wyjdzie.
I teraz tak:
– albo Ugonoh jest kontuzjowany i nie może walczyć
– albo Ugonoh chce potrenować w spokoju, żeby na rywali pokroju Breazeale być w pełni gotowym
– albo Ugonoh jest za słaby na dobrych pięściarzy, a tylko z takimi chce walczyć
– albo Ugonoh jest za dobry na słabych pięściarzy, a z takimi nie chce walczyć
Izu zebrał dobre recenzje za przegraną walkę i wiele osób przepowiadało mu wtedy świetlaną przyszłość. Pierwszy pojedynek w Ameryce kazał wierzyć, że kolejne lata mogą być bardzo obiecujące, a kto wie, być może nawet dzięki układom Alema Haymona dostanie szanse zawalczenia o pas mistrzowski. Tymczasem minęło już ponad pół roku, a na ten moment niewiele wskazuje, żeby Polak znowu miał wyjść między liny.
Czekam na wieści w sprawie Ugonoha, bo całkiem niedawno można było dojść do wniosku, że wśród naszych pięściarzy jest poważny kandydat na przyszłego mistrza świata. Szkoda, że słuch po nim zaginął, a jego przyszłość owiana jest tajemnicą.