Dyskutowano, spekulowano, sam napisałem na ten temat kilka tekstów. Stało się. Polsat Boxing Night VII odbędzie się 24 czerwca w Ergo Arenie – taką informację kilka tygodni temu w programie „Puncher” oznajmił Mateusz Borek. Kolejne karty miały być odkrywane stopniowo. W czwartek w warszawskim pubie Champions odbyła się pierwsza konferencja prasowa promująca te wydarzenie.
Tomasz Adamek, Krzysztof Głowacki, Mateusz Masternak, Ewa Brodnicka, Marian Kmita i promujący te wydarzenie Mateusz Borek – te osoby były bohaterami konferencji. Prowadzącym był sam Borek, który do roli dziennikarza, frontmana i gospodarza studia, może dopisać sobie kolejny fach do swojego bogatego CV.
Najpierw oficjalnie powitani zostali wszyscy zebrani goście oraz ludzie, bez których PBN w ogóle by się nie odbyło. Borek podkreślał, że finalnie to on jest odpowiedzialny za cały produkt, ale bez wielu życzliwych mu osób na pewno żaden bokserski kibic w naszym kraju nie miałby zaznaczonej na czerwono w kalendarzu daty 24 czerwca.
Tomasz Adamek
Jak PBN, to Tomasz Adamek – tak chciałoby się rzec. Czterokrotnie Góral był twarzą „słonecznej” stacji i trzeba sobie powiedzieć szczerze – mimo ponad rocznego rozbratu z boksem w dalszym ciągu jest najbardziej rozpoznawalnym polskim pięściarzem. Bez takiej osoby jak Góral z pewnością gala w Gdańsku by się nie odbyła. Jak udało się wyczytać między wierszami – pozostała nasza bokserska śmietanka nie wypełniłaby obiektu tej wielkości.
Adamek, który był rozchwytywany przez dziennikarzy, udzielił milion wywiadów. Opowiadał o powodach, które skłoniły go do powrotu na ring, było o nudzie, która mu doskwierała i chęci zamazania złego wrażenia, które zostało po poprzedniej walce. Pokonując w czerwcu Solomona Haumono Góral będzie miał już 50 zwycięstw na swoim koncie.
Powrót? Wracają inni, wracam i ja. Mati przyjechał do mnie do New Yersey, porozmawialiśmy, zaproponował, żebyśmy zrobili coś wspólnie. Przekonał mnie. Gdyby nie on, pewnie by mnie dziś tu nie było.
Czy problemem jest mój wiek? Młody nie jestem, ale 40 lat to nie jest jakoś bardzo dużo jak na wagę ciężką. Niektórzy mieli 50 i byli najlepsi na świecie.
Ostatnia walka? Nie wiem, to wszystko okaże się po kolejnym pojedynku. Czuję się dobrze, mam 40 lat, ale wiek nie jest przeszkodą dla mnie. Chcę być zdrowy i dać dobre widowisko, żeby kibice mogli oglądać dobrego Adamka. Jeśli tak będzie, to nie powiem „pas”. Chcę najpierw pokazać się z dobrej strony w Gdańsku.
Czy jestem w stanie pokazać jeszcze dobry boks? Jak to mówi Ziggy: Komputer działa, zdrowie dopisuje, więc nie powinno być z tym problemu. Przede mną 9 tygodni ciężkiej pracy, jest nowy trener, który – mam nadzieję – wyeliminuje stare błędy i będę jeszcze gotowy dać dobre widowisko.
Czy brakowało boksu? Brakowało adrenaliny i emocji. Ja boksuję od 12 roku życia, trudno jest tak nagle rzucić ten sport i nic nie robić. Wielu pięściarzy wracało, ja też to zrobiłem. Mateusz śmiał się, że robił ze mną już trzy wywiady, gdy kończyłem karierę. Nic na to nie poradzę, takie jest życie.
Gdzie będę się przygotowywał do walki? W Łomnicy, tu nic się nie zmienia. Wyjeżdżam z Warszawy po sobotniej gali w Legionowie. Ostatni tydzień spędzę już w Gdańsku.
***
Krzysztof Głowacki
Główka wraca do Ergo Areny. Po ostatnim przegranym pojedynku, właśnie na granicy Gdańska i Sopotu, kolejna jego walka znowu odbędzie się nad morzem. Mimo że wspomnienia po porażce z Oleksandrem Usykiem nie są najlepsze, Krzysiek przekonuje, że nie będzie miało to żadnego wpływu pod koniec czerwca.
Mateusz Borek nie ukrywa, że widzi w Głowackim potencjał, by ten w przyszłości został twarzą polsatowskich gal. By tak się stało, pięściarz z Wałcza musi być bardziej rozpoznawalny. „Za umiejętnościami sportowymi musi iść również siła medialna. Nie zawsze sam boks wypełni halę” – grzmiał MB.
Główka był rozluźniony, choć przed kamerami nie czuje się jak ryba w wodzie. Odpowiada, pozuje do zdjęć, waży słowa, sprawia wrażenie bardzo sympatycznego gościa (taki też jest). Szukanie sensacji i nieszablonowych stwierdzeń w jego słowach jest jednak bardzo trudne. Żadne z wypowiedzianych stwierdzeń nie wmurwało w ziemię dziennikarzy. Raczej na zasadzie – wy pytajcie, a ja odpowiem. Po swojemu, bez fajerwerków.
Czy cieszę się, że wracam? Zdecydowanie tak. Cieszę się, że zawalczę w Gdańsku. Nie chcę mierzyć się z przysłowiowym „ogórkiem”. Lubię wojnę w ringu i mam nadzieję, że taką będzie mój kolejny pojedynek. Na trudne walki podwójnie się motywuję. Nie chciałbym zaczynać wszystkiego od początku. Muszę szybko wrócić na szczyt.
PBN? Na pewno dziękuję Mateuszowi Borkowi za to, że zaproponował mi walczenie na tak znakomitej gali, jaką jest Polsat Boxing Night. Drugi raz już plamy nie dam i na pewno wygram. Bardzo chcę się pokazać przy tak znakomitej publiczności.
Rzadko walczę? Tak się złożyło. Była kontuzja łokcia, potem pojawiły się problemy z kolanem. Teraz już wszystko jest okej, nie ma żadnych dolegliwości. Na końcówkę czerwca na pewno będę gotowy. Jeżeli chodzi o mnie, to chciałbym walczyć jak najczęściej.
Mój rywal? Nie mogę niestety nic powiedzieć na ten temat. Jest kilka nazwisk, mój przeciwnik będzie dobrym pięściarzem z czołówki na Boxrec.com. Ta grupka zawodników, o których przed chwilą wspomniałem, wie, że są szykowani na te wydarzenie. W ciągu dwóch tygodni wszystko powinno być jasne. Na pewno nie będzie sytuacji, że mój rywal dowie się o walce dwa tygodnie przed nią. On już o niej wie i trenuje.
***
Mateusz Masternak
Dla Mateusza Masternaka będzie to druga z rzędu okazja, by pokazać swoje umiejętności podczas Polsat Boxing Night. To trzeci pojedynek Mastera przed polską publicznością w ostatnim czasie, po raz pierwszy pięściarz nie jest już związany z niemiecką grupą Sauerland. „Nowe rozdanie” to również nazwa, którą łatwo można skojarzyć z Masternakiem. Pięściarz, który za kilka dni skończy 30 lat, rozpoczyna nowy okres w swojej karierze.
Jeżeli chodzi o przeciwnika Mateusza, to będzie nim Ismajił Siłłach, czyli pięściarz, który podczas listopadowej gali PBN (która finalnie się nie odbyła) miał skrzyżować rękawice z Michałem Cieślakiem. Sam Masternak podkreślił od razu – cieszę się, że zawalczę akurat z nim. Siłłach spełnia moje wszystkie kryteria.
Siłłach? Solidny, dobry pięściarz. Doświadczony na ringu olimpijskim. Na zawodowstwie również ma już 28 pojedynków, dysponuje dobrymy warunkami fizycznymi. Będzie dobra walka, lubię trudnych przeciwników.
Rzadko walczę? Tak, przerwa była długa, ale spokojnie – cały czas dbam o formę. Mam jeszcze 60 dni do tego pojedynku i jestem przekonany, że razem z trenerem na pewno zbuduję najwyższą możliwą dyspozycję.
Gdzie będę przygotowywał się do walki? Kolejne dwa tygodnie spędzę jeszcze we Wrocławiu. Tam będę trenował. Potem przeniosę się do Warszawy, by przygotowywać się z Andrzejem Gmitrukiem.
Nowe rozdanie? Trudno jest mi się teraz do tego odnieść, ale zapowiada się to wszystko z wielkim przytupem. Cieszę się, że dostałem swoją szansę na PBN, zamierzam ją wykorzystać. Będę nudny, trochę jak Adam Małysz. On skupiał się na dwóch dobrych skokach. Ja na dobrym przygotowaniu do walki. Jeśli będę mocno trenował, to na pewno w czerwcu zostanę za to wynagrodzony.
Czym się różni Mateusz Masternak względem poprzednich walk? Jestem bardziej doświadczonym pięściarzem. Kiedyś więcej w ringu ryzykowałem. W najważniejszych walkach mnie to zawodziło. Nie mam już czasu na błędy.
***
Ewa Brodnicka
U Ewy Brodnickiej sytuacja jest o tyle inna, że pięściarka w międzyczasie stoczy jeszcze jeden pojedynek. Mowa o walce, która 13 maja odbędzie się w Częstochowie. Stawką tej potyczki będzie tymczasowy pas mistrzyni Europy WBO w kategorii piórkowej. Na pytanie, co się stanie, gdy Brodnicka przegra w maju, odpowiedziała krótko: nie ma takiej możliwości.
Gala w Częstochowie? Z pewnością jedna z najważniejszych walk w moim życiu. Stawką pas mistrzowski, więc forma musi być mistrzowska. Celem jest przywiezienie go do Gdańska i po raz pierwszy obronić. Walczyć przed taką publicznością, to wielki zaszczyt.
Czy czuję presję? Podobno pierwsza obrona tytułu jest najtrudniejsza, ale ja na pewno sobie z tym poradzę. Presja jest, ale ja sobie nic z tego nie robię bo na szczycie planuję rozsiąść się wygodnie i długo pasa nie oddać.
Waga super piórkowa? Myślę, że to kategoria dla mnie. Nie miałam nigdy problemów z wagą. W wadze piórkowej byłabym wyższa od swoich przeciwniczek, miałabym więcej siły. W boksie takie rzeczy robią różnicę. Jedyne, czego na tę chwilę by mi brakowało, to trochę szybkości w pierwszych rundach. Nad tym jednak jeszcze popracuję.
Towarzystwo samych facetów? Nie przeszkadza mi to. Całe życie wychowywałam się z chłopakami. Boks to męski sport – takie są przynajmniej skojarzenia. Takie pojedynki, jak te moje, mogą pomóc całej dyscyplinie.
Show na ważeniu? To część tego sportu. Poza emocjami przed walką najważniejsze, by były one również w ringu. Samymi pyskówkami i przedstawieniami nie wygra się żadnego trofeum. Ja swoją wartość zamierzam pokazać w maju i w czerwcu. Najpierw chcę pas zdobyć, potem go obronić.
Na koniec kilka zdań, które padło z ust Mateusza Borka, a które są bardzo istotne dla wszystkich bokserskich kibiców w naszym kraju.
Przeciwnik Tomasza Adamka – Kontaktowaliśmy się z wieloma pięściarzami. Rynek jest trudny. Bokserzy mają menadżerów i oni nie chcą przyjechać do Polski, by zarobić mniej niż w USA lub WB i ryzykować porażkę z groźnym Adamkiem. Derecka Chisorę znam osobiście, rozmawialiśmy z nim. Jego pułap finansowy jest poza naszym zasięgiem. Nie stać mnie na takiego pięściarza na ten moment. Był temat Chrisa Arreoli. Dyskutowaliśmy, długo przekonywałem go, przedstawiłem konkrety. Nie zgodził się. Mimo że zapowiadał, iż musi dokończyć pewne sprawy z Adamkiem, to walki nie wziął.
Budżet PBN – Nie mamy prawa konkurować z rynkiem amerykańskim i brytyjskim. To zupełnie inna bajka. Chciałem stworzyć mocną kartę, w której wiele walk będzie budziło zainteresowanie kibiców. Mamy byłych mistrzów świata, byłego mistrza Europy, kto wie, być może mistrzynię świata. To będzie sportowa dobra gala.
Kto w szóstej walce? – Adam Balski. Tak, on zawalczy w Gdańsku. Niedługo podamy nazwisko jego rywala. Prawdopodobnie w kolejnym „Puncherze”.
Ile będzie walk na PBN? – Mówiłem o sześciu, ale negocjuję siódmą i nie wykluczam, że może być nawet osiem pojedynków. To wszystko cały czas jest negocjowane.
Ceny biletów? – Najtańszy bilet będzie kosztował 39 złotych. Dla chłopaka z Przymorza, który interesuje się boksem, to również nie będzie duży wydatek. Pięć złotych oszczędności tygodniowo i ma bilet na galę.
PBN jako show? – To część gal sportów walki. Współproducentem PBN będzie Maciej Kawulski, czyli właściciel KSW. Oni robią to dobrze, mają doświadczenie, znają się na tym. Poza wydarzeniem sportowym zapowiada się jeszcze znakomita otoczka całej gali.
Sens PBN? – Chcę zobaczyć w jakim miejscu jest polski boks. Czy stać nas na galę w Legionowie, czy możemy regularnie emocjonować się wielkimi imprezami bokserskimi, które będą elektryzować całą Polskę. Chcę wiedzieć, czy MMA nas wyprzedziło i boks przestał budzić zainteresowanie, czy mamy jeszcze kibiców, którzy chcą ten sport oglądać.