Zaplanowana na 5 listopada 2016 roku gala Polsat Boxing Night została przełożona na wiosnę 2017 roku – to fragment oficjalnego komunikatu organizatorów z października. Początkowo zakładano, że gala odbędzie się wiosną 2017 roku. Minęło jednak pięć miesięcy, a my w dalszym ciągu nic nie wiemy. 

Te same nazwiska.

Patrząc na to, co dzieje się obecnie z polskim boksie zawodowym, dochodzę do wniosku, że nie prędko możemy doczekać się gali zorganizowanej z tak dużym rozmachem, jak miało to miejsce podczas poprzednich sześciu edycji. Stąd ta teza?  Gdy spojrzymy na nazwiska pięściarzy, których mogliśmy obserwować w ringu podczas walk wieczoru porzednich PBN, dochodzimy do wniosku, że najprawdopodobniej żaden z nich nie będzie już bohaterem tej imprezy w przyszłości.

Bohaterowie poprzednich edycji Polsat Boxing Night:

PBN I 24.10.2009 – Tomasz Adamek – Andrzej Gołota

PBN II 23.02.2013 – Przemysław Saleta – Andrzej Gołota

PBN III 8.11.2014 – Artur Szpilka – Tomasz Adamek

PBN IV 26.09.2015 – Tomasz Adamek – Przemysław Saleta

PBN V 2.04.2016 – Eric Molina – Tomasz Adamek

PBN VI 17.09. 2016 – Oleksandr Usyk – Krzysztof Głowacki

 

Mamy zatem siedem różnych nazwisk, w tym dwóch obrokrajowców, którzy na pewno nie będą „produktami flagowymi” polsatowskich gal w przyszłości. Gdy ich odejmiemy, zostaje pięciu: Adamek, Gołota, Saleta, Szpilka i Głowacki. Trzech pierwszych jest już na na sportowej emeryturze, Szpilka kilkanaście miesięcy temu wyjechał do Stanów Zjednoczonych i od prawie czterech lat (w tym czasie 7 stoczonych pojedynków) tylko raz walczył w Polsce (PBN III). Krzysztof Głowacki natomiast debiutował na polsatowskiej gali w drugiej obronie tytułu mistrza świata. Wielkie sportowe przedsięwzięcie, jakim z pewnością był ten pojedynek, nie pozwoliło zapełnić 11-tysięcznej Ergo Areny. Bilety można było spokojnie kupić w kasach tuż przed wydarzeniem.

golota

Nie ma kto walczyć.

Gdy stało się jasne, że żaden z wyżej wymienionych pięściarzy nie będzie bohaterem kolejnej, szóstej już edycji PBN, organizatorzy doszli do wniosku, że muszą poszukać nowego bohatera. Człowieka, który przyciągnie ludzi na trybuny i którego osoba wzbudzi takie zainteresowanie, że telewidzowie zdecydują się na wykup abonamentów PPV. Krzysztof Włodarczyk miał zmierzyć się z Olandrewaju Duradolą, a stawką pojedynku miał być pas WBC Silver wagi junior ciężkiej. Do tego szykowany na początek listopada był Michał Cieślak, Dariusz Sęk, Mariusz Wach i Andrzej Wawrzyk. Ostatni z wymienionych przeze mnie pięściarzy od razu zapowiedział, że podczas listopadowej gali nie wystąpi, bo nabawił się w pojedynku z Albertem Sosnowskim kontuzji powieki. Dziś były pretendent do mistrzowskiego tytułu nawet gdyby walczyć chciał, to tego nie uczyni, gdyż w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje. Podobnie z resztą jak u Michała Cieślaka, który przynajmniej dwa lata odpocznie od sportu.

Dobór innych zawodników do karty walk podczas listopadowej gali albo nie był możliwy (inne plany), albo nie dawał gwarancji organizatorom, że przełoży się to na większe zainteresowanie wydarzeniem. W skrócie: nie gwarantował tego, że gala dobrze się sprzeda.

Pięściarze dostępni na polskim rynku.

Poniższa lista obejmuje polskich pięściarzy, którzy – przynajmniej w teorii – mogliby zostać bohaterami kolejnej edycji PBN. Obok mój komentarz na temat atrakcyjności każdego z nich pod względem sprzedaży gali. Znowu, w skrócie: czy obecność pięściarza zapewniłaby zapełnienie kilkunastotysięcznej hali i wyprzedaż abonamentów PPV.

  • Tomasz Adamek – jeżeli Tomasz Adamek wróci, to na pewno będzie atrakcyjnym „produktem” dla bokserskich kibiców. Sam Góral jednak może już nie dźwignąć promocyjnie gali. Potrzebuje kogoś, kto pomoże mu wyprzedać PPV.
  • Artur Szpilka – Szpilka najprawdopodobnie kolejną walkę stoczy w USA. Nie wiadomo, kiedy to się stanie, ale biorąc pod uwagę, że PBN ma się odbyć jeszcze w tym roku, to udział Szpili w tym wydarzeniu jest mało prawdopodobny.
  • Krzysztof Głowacki – Po utracie pasa mistrzowskiego Główka chce jak najszybciej wrócić na szczyt. Na tę chwilę mówi się o pojedynku Krzyśka 22 kwietnia w Legionowie. Potem? Wielce prawdopodobna walka za granicą, gdyż pięściarz z Wałcza chce odzyskać tytuł mistrzowski. W perspektywie PBN póki co nie ma zatem co na niego liczyć.
  • Krzysztof Włodarczyk – Diablo w tym roku najprawdopodobniej powalczy o tytuł mistrzowski organizacji IBF. Eliminator poprzedzający ten pojedynek prawdopodobnie odbędzie się w Poznaniu. Potem? Być może Rosja, być może Stany. Polska prawdopodobna, ale raczej ewentualny pojedynek z broniącym tytuł Muratem Gasijewem nie odbędzie się na polskiej ziemi.
  • Mateusz Masternak – Masternak mógłby być jednym z bohaterów PBN, ale sam Mateusz na pewno nie wypełni kilkunastotysięcznej hali. Jego pojedynek przed niespełna rokiem podczas PBN nie budził dużego zainteresowania.
  • Andrzej Wawrzyk – Póki co – problemy z dopingiem, wypada z gry.
  • Maciej Sulęcki – Striczu, podobnie jak Szpilka, karierę chce kontynuować w Stanach. Co prawda 8 kwietnia ma walczyć w Zakopanem, ale kolejne pojedynki prawdopodobnie odbędą się już w USA. Ostatnie cztery walki Sulęcki stoczył w Stanach. Sam zapowiada, że jego celem jest tytuł mistrza świata. Droga po pas nie przebiega w tym przypadku przez Polskę.
  • Andrzej Fonfara – Podobnie jak Szpilka i Sulęcki – kariera kontynuowana w Stanach. Nie ma szans, żeby Polski Książe walczył w Polsce.
  • Izu Ugonoh – nie ma szans, by czarnoskóry zawodnik walczył w Polsce. Po ostatniej przegranej walce z Dominickiem Breazeale Izu zdobył uznanie za oceanem i kwestią czasu są jego kolejne duże pojedynki w USA.
  • Michał Cieślak – Póki co – problemy z dopingiem, wypada z gry.
  • Mariusz Wach – Wielka niewiadoma. Gdyby nawet Wiking chciał walczyć w Polsce, to na pewno nie wypełniłby hali swoimi kibicami. Póki co, Wach czeka na swój sobotni pojedynek w Lipsku z Erkanem Teperem. Jeżeli wygra, to karierę może kontynuować nad Wisłą.
  • Krzysztof Zimnoch – Zimnoch nie jest w stanie wypełnić kilkunastotysięcznej hali. Jedynie jego pojedynek z Arturem Szpilką mógłby się sprzedać. Czy byłby w stanie namówić ludzi do tego, by kupili PPV? Wątpliwe. Czy zapełniłby Tauron Arenę? Raczej nie ma na to szans.

Do tego dochodzą dziewczyny, Ewa Piątkowska i Ewa Brodnicka, które mimo sukcesów, nie są jeszcze na tyle medialne, żeby wypełnić wielki obiekt i odpowiadać za promocję gali.

Z pięściarzy, którzy realnie mogą zatem odpowiadać za PBN zostają: Głowacki, Włodarczyk, Masternak, Wach, może Szpilka i może Adamek.

adamek

Co należy zrobić, żeby PBN odbyło się i dobrze się sprzedało?

Rozwiązań tego problemu jest kilka.

  • Pierwszym z nich jest namówienie do powrotu na ring Tomasza Adamka. Góral, który jest już zdecydowanie słabszym pięściarzem, niż jeszcze kilka lat temu, wciąż cieszy się ogromną popularnością. Przed niespełna rokiem, podczas PBN V, jego pojedynek budził większe zainteresowanie niż Masternaka, Wawrzyka i Cieślaka razem.
  • Drugim z nich jest przekonanie Artura Szpilki do tego, by ten stoczył walkę w Polsce. Szpila jest obecnie jednym z popularniejszych polskich sportowców, jego powrót na ring jest bardzo wyczekiwany. Skonfrontowanie go z którymś z polskich pięściarzy (Włodarczyk, Zimnoch) lub walka z dobrym obcokrajowcem mogłoby pomóc w „sprzedaniu” gali.
  • Walka polsko-polska. Zestawienie Włodarczyka z Masternakiem lub Głowackiego z Masternakiem na pewno mogłoby się dobrze sprzedać i opłacić organizatorom. Kilka tygodni temu Mateusz Borek napisał nawet na twitterze, że pomysłem byłoby skonfrontowanie Diablo z Główką. Sami pięściarze jednak raczej się na to nie zgodzą, bo po pierwsze mają tego samego trenera, a po drugie są kolegami. Aby doszło do któregokolwiek z tych starć, potrzebna jest wola samych zawodników, którym ze sportowego punktu widzenia, takie pojedynki nie byłyby na rękę. Każdy z nich bowiem marzy o tytule mistrza świata. Bratobójcze pojedynki te plany mogłyby pokrzyżować lub odłożyć na później.
  • Zestawić mocną kartę walk złożoną z wielu nazwisk, czyli pójść drogą, którą w ostatnim czasie obrało KSW. Największa w polsce federacja mieszanych sztuk walki wyłożyła na stół wszystkie najmocniejsze karty przed historyczną galą, która odbędzie się na Stadionie Narodowym. Z tym że u pięściarzy sytuacja jest odmienna i tu każdy dba o swoje własne interesy. Nie łączy ich wspólny cel, którym w przypadku KSW jest dobro organizacji. W skrócie: każdy jest sobie panem. Fonfary nie interesuje los Włodarczyka, Masternak nie ma nic wspólnego ze Szpilką.

szpilka
Konkurencja.

Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, to największą i w moim odczuciu jedyną obecnie konkurencją dla PBN jest… KSW. Podczas gdy mieszane sztuki walki w naszym kraju są obecnie na szczycie swojej popularności (KSW 37 w Tauron Arenie i KSW 39 na Stadionie Narodowym), to PBN ma chwile zawahania i coś, co od pewnego czasu funkcjonowało bardzo sprawnie (dwie gale PBN w 2016 roku) teraz przeżywa wyraźny kryzys. Już podczas gali, w której głównym wydarzeniem był pojedynek Usyka z Głowackim w Ergo Arenie, która przecież nie jest największą halą w Polsce, było dużo wolnych miejsc. Niespełna dwa miesiące później miało się odbyć kolejne wydarzenie pod szyldem PBN, ale odwołano je. Jedną z przyczyn, choć o tym oficjalnie się nie mówi, było… KSW, które odbyło się niespełna miesiąc później. Warto dodać, że starcie Popka z Pudzianem pobiło rekord pod względem sprzedanych biletów i wykupionego PPV.

Przyszłość PBN.

Nawet, jeśli Artur Szpilka zawalczy w Polsce lub Tomasz Adamek wróci na jeszcze jeden pojedynek, to problemy PBN nie znikną. Zostaną tylko odłożone na później. Adamek po tym jednym pojedynku skończy karierę (choć z nim nigdy nic nie wiadomo), a Szpilka poza epizodem w Polsce i tak będzie walczył w Stanach i w dłuższej perspektywie nie ma co na niego liczyć. Młodzi, jak Szymański, Zyśk lub względnie młodzi, jak Szeremeta i Matyja póki co nie rokują, aby w perspektywie kilku najbliższych lat mogli odnosić na arenie międzynarodowej tak spektakularne sukcesy, że ściągnąć swoich kibiców do hal. W skrócie: widoki na przyszłość dla PBN nie są optymistyczne. Nie ma następców tych, którzy w poprzednich latach stanowili o sile polsatowskiego produktu.

Kryzys boksu zawodowego.

Nie będę odkrywcą, kiedy powiem, że boks, nie tylko ten w wykonaniu polskim, przeżywa obecnie kryzys. Pojedynek Siergieja Kowaliowa z Andre Wardem, który chrzczony był na walkę 2016 roku, wzbudził w Stanach Zjednoczonych mniejsze zainteresowanie i sprzedało się na niego mniej PPV, niż podczas podrzędnej gali UFC, których odbywa się w ciągu roku kilkanaście. Takie pojedynki, jak Kliczko z Joshuą, czy Mayweathera z McGregorem mają ten proces wstrzymać, ale wątpliwe, by były one w stanie go odwrócić. Trendy się zmieniają i być może już niedługo boks będzie prosił swoją młodszą „siostrę” o pomoc. Pomoc w promocji siebie.

A tak już czysto refleksyjnie, to ciekawy jestem, czy mogłaby się odbyć kiedyś gala, podczas której odbyłyby się – przykładowo – cztery walki w formule MMA i cztery w boksie.

Kto wie, być może to jest właśnie melodia przyszłości. Na tę chwilę konkretów w sprawie kolejnej gali PBN brakuje, a mamy już połowę marca. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, kolejny polsatowski event jest szykowany na 2017 rok i ma się odbyć w Polsce (wcześniej ta kwestia nie była oczywista). Od ostatniej edycji mija za kilka dni równo pół roku. Za niespełna dwa miesiące KSW zorganizuje czwartą w tym czasie galę.

mma

KOMENTARZE