Euro 2016 to już historia. Początki ligowych sezonów też już za nami. Czas by rozpocząć eliminacje do Mistrzostw Świata w Rosji. Turnieju, który powinien odbyć się w innym państwie, no ale nie ma co dyskutować o polityce, lepiej o piłce. Squadra Azzurra i Reprezentacja Polski są już po swoich pierwszych spotkaniach.
Nim jednak do nich przejdziemy, trzeba wspomnieć o sparringu Włochów z Francuzami na Stadio San Nicola w Bari. Mecz przeszedł nawet do historii, ale nie ze względu na jakieś typowe wydarzenia, boiskowe ekscesy, czy bójki kiboli. Nawet przebieg spotkania nie był jakiś wyjątkowy.
O co chodzi? Już spieszę z wytłumaczeniem. Mianowicie mecz ten potraktowano jako kolejnego królika doświadczalnego. Sędziowie mogli posłużyć się technologią wideo powtórek. I nawet chyba z raz jej użyli. Przydatne.
Ja mam tylko nadzieję, że ten wynalazek nie zepsuje emocji i tego czym jest prawdziwa piłka nożna. Tego, że zawsze można dyskutować o niesłusznym, słusznym karnym. Gdyby w 86 roku sędziowie z tego korzystali, nie istniałoby takie pojęcie jak „ręka Boga”.
I wcale nie pochwalam tutaj nieprzepisowo strzelonych bramek. Wolę nawet i doceniam gdy piłkarz wykaże się uczciwością, przyznając się do nieuczciwego zagrania, tak jak to było w przypadku Klose. Po prostu wraz z powtórkami, z piłki bezpowrotnie zniknie część magii, a błędy sędziowskie i tak pozostaną.
Co do samego przebiegu spotkania, to tak jak mówiłem, szału nie było. Francuzi do Bari przyjechali, Włochów oklepali i pojechali. W kiepskiej dyspozycji okazał się być Giorgio Chiellini, który trochę zawiódł, zwłaszcza przy pierwszej bramce.
Włosi niby częściej byli przy piłce, okazji było po równo, jednak Francja okazała się być bardziej skuteczna. Wynik 1-3, był zdecydowanie lepszy niż samo spotkanie.
Jeszcze jeden fakt zasługuje na uwagę. W meczu zadebiutował Gianluigi Donnarumma, zmieniając swojego imiennika w przerwie spotkania. Naprawdę świetlana przyszłość przed tym chłopakiem, zwłaszcza jeśli dalej będzie trzymał formę taką jak na początku tego sezonu.
* * *
Italia rozpoczęła eliminacje od wyjazdowego meczu z Izraelem. Do składu powrócili Bonucci oraz Verratti. Pierwszy z Francją nie wystąpił, drugi zagrał jedynie ponad 20 minut.
Włosi chyba chcieli sobie odkuć wynik z Bari i pokonali rywali takim samym stosunkiem bramek, którym kilka dni wcześniej przegrali. W każdym razie zadanie zostało wykonane. Nie można było sobie tutaj pozwolić na stratę punktów, kiedy jednym z twoich rywali w grupie jest Hiszpania.
Azzurri mieli w tym meczu dosłownie wszystko to, czego brakowało z Francją, a już przede wszystkim skuteczność. W sumie przecież to Izrael miał więcej okazji, niestety dla nich, brakowało szczęścia.
Ten mecz również nie należał do najlepszych w wykonaniu Chielliniego. Przy jedynej bramce rywala, stracił głupio piłkę i stworzył mu szansę. Idealnie wykorzystał ją Ben Chaim, który strzelił w nietuzinkowy sposób, tym samym zaskakując starego wygę, jakim z pewnością jest Gigi Buffon. Jak? Po prostu bramkarza przelobował z linii pola karnego. Ten strzał jest obowiązkowy do obejrzenia.
W drugiej połowie Giorgio Chiellini zarobił drugą żółtą kartkę, tym samym wystawiając defensywę Włochów na próbę. Wynik przecież bezpieczny nie był. Ci jednak świetnie sobie poradzili, a w końcówce, po ledwie trzynastu minutach na boisku, wynik ustalił Ciro Immobile. Warto wspomnieć, że to był jego pierwszy gol dla kadry od dwóch lat.
Główny rywal Włochów do awansu, czyli Hiszpania, pokonała w swoim meczu Lichtenstein aż 8-0.
https://www.youtube.com/watch?v=QukeJ8-7KOk
* * *
Nasze Orły swój pierwszy mecz również zagrały na wyjeździe, trzeba było lecieć aż do Kazachstanu.
W pierwszym składzie wystąpili: Milik, Zieliński, Linetty i Salamon, czyli nasze gwiazdy z Serie A. Ani jeden z nich nie zagrał dobrego spotkania. W sumie Karol miał najmniej czasu, bo wszedł dopiero na sam koniec, ale zbawcą drużyny nie został. Arek znów fatalnie spudłował około trzech razy, Zieliński był mało widoczny, a Salamon – do spółki z Glikiem -zaprzepaścił nam szansę na trzy punkty.
Pierwsza połowa wyglądała jeszcze w miarę przyzwoicie, bo Polska wyszła jak po swoje i strzeliła dwie bramki, jednak pod koniec tej części gry, zdecydowanie osiadła na laurach. Gdzieś tam chyba zabrakło także pary w płucach. No a wiadomo, mecz sam się nie wygra.
Druga połowa to już popis Reprezentacji Kazachstanu. Na szczęście pokarali nas tylko dwa razy, a mogli i więcej. Na pewno będzie to lekko zimny prysznic dla naszej ekipy. Za miesiąc muszą być już skupieni przez cały mecz. Tym razem nie będzie już tak łatwo dostać się do elity. Na Mundial awansuje tylko 13 ekip ze starego kontynentu, nie 24 jak na Euro.
Sam uważam, że to jednak tylko wypadek przy pracy. Chłopaki dobrze wiedzą o co grają i nie raz już to pokazali. Na pewno oddadzą wiele, by awans wypracować, a szansa jest. Grupa przecież mogła być dużo gorsza.
Mam nadzieję, że nasze Orły z Serie A powrócą i będą kontynuować to co przed przerwą reprezentacyjną. Całkiem nieźle to wyglądało zwłaszcza ze srony Karola Linettego, który już wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Sampdorii. Nie gorzej poszło Milikowi. Chyba każdy pamięta jego dwie bramki z Milanem. Oby tak dalej.
* * *
Na dzisiaj to wszystko, a w weekend kolejna seria meczów włoskiej ekstraklasy, do której oglądania gorąco zapraszam. Do następnego, ciao!
PAWEŁ ISKRA