Są piłkarze lepsi i gorsi – to żadna tajemnica. Ci, którzy na zielonej murawie radzą sobie lepiej, swoją pracę wykonują w Hiszpanii, Niemczech i we Włoszech. Ci, którzy mają mniej talentu, kopią piłkę w Grudziądzu czy innym Luzinie. W sporcie jednak najważniejsze jest to, by wygrywać. To taka myśl przewodnia, z którą młody chłopiec po raz pierwszy idzie na trening. By stawać się coraz lepszym zawodnikiem, który dzięki włożonemu wysiłkowi i ambicji będzie się rozwijał. I oczywiście wszystkiego wygrać się nie da, ale sport zna przypadki, w których teoretycznie słabszy zespół pokonał lepszy. Mimo tego, że nie był faworytem, sprawił niespodziankę i odebrał punkty bardziej utytułowanemu rywalowi. Jest jednak piłkarz, który nie wygrywa. Co prawda gra w piłkę, stara się, trenuje w pocie czoła, ale nie wygrywa. Przed Państwem Maciej Makuszewski – piłkarz Lecha Poznań.
Powiem szczerze – czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Oczywiście, że są na świecie zespoły, który w piłkę grać nie potrafią. Bo poziom ligi jest niezwykle wysoki, a drużyna, która sportowo wyraźnie odstaje od swoich lepszych rywali, meczu wygrać nie może. Wtedy musi liczyć na łut szczęścia, gorszy dzień swoich przeciwników lub zagrać na maksium swoich możliwości, by osiągnąć sukces. Sukces, którym bardzo często jest podział punktów. Bo gdy meczu wygrać nie można, należy go zremisować. A remis w tym wypadku smakuje jak wygrana i to jest właśnie w sporcie piękne. Osiagnąłeś swój indywidualny, wielki sukces? Wielkie gratulacje, nie każdy może być przecież mistrzem świata!
Maciej Makuszewski, czyli bohater dziejszej lektury to piłkarz, który swojego ligowego spotkania nie wygrał od… 12 grudnia 2015 roku. Ktoś powie – nie cały rok, też mi coś! Gdy jednak zaczniemy analizować spotkania, które Maciek w tym czasie stoczył, wychodzi, że w niespełna 8 miesięcy obecny zawodnik Lecha Poznań rozegrał… 19 meczów. Występował w tym czasie w trzech klubach (Lechia Gdańsk, Vitoria Setubal, Lech Poznań) i pracował z trzema różnymi trenerami. Bilans? 0 zwycięstw, 5 remisów i 14 porażek. W bramkach – 12:37. Talizman.
Oto spotkania, w których Maciek występował w tym czasie:
- Zagłębie Lubin 0:2,
- Jagiellonia Białystok 0:2,
- Korona Kielce 1:4,
- Pacos Ferreira 0:0,
- Sporting cp 0:5,
- Braga 2:3,
- Tondela 0:1,
- Benfika 1:2,
- Belenenes 0:1,
- Uniao Madeira 2:2,
- Porto 0:1,
- Arouca 0:1,
- Moreirense 0:1,
- Estoril 0:3,
- Nacional 1:1,
- Guimaraes 2:2,
- Maritimo 1:1,
- Rio Ave FC 1:2,
- Górnik Łęczna 1:3,
Czyli jeżeli dziennikarze wyliczają, że Messi nie strzela angielskim zespołom na Wyspach Brytyjskich, piłkarz X nie wygrał nigdy na stadionie Y, a bilans meczów bezpośrednich jednego zespołu z drugim jest wyjątkowo niekorzystny dla tego drugiego, to to wszystko mały pikuś. Maki rozwalił wszystkich statystyków na łopatki i wprowadził nas w krainę futbolowej abstrakcji. Bo nawet te wcześniej wymienione przeze mnie Luzino czasem zaskoczy i swój mecz wygra. Bo taki jest futbol – często zawiły i niezrouzmiały. Maciej Makuszewski nie ma pojęcia o czym teraz mówię.
A jeszcze nie tak dawno temu Maki strzelał Legii na PGE Arenie i zapewniał zwycięstwo biało-zielonym. Los to figlarz.