Polska ogrywa Ukrainę 1 do 0 i z drugiego miejsca w grupie B, z imponującym dorobkiem 7 punktów, ustępując jedynie Mistrzom Świata Niemcom, melduje się w fazie pucharowej Euro 2016. Fantastycznie, cudownie, wspaniale. Ale, ale… Czy ktoś zauważył, że biało-czerwoni w starciu ze wschodnim sąsiadem zaprezentowali się słabo?

„Jesteśmy w miejscu, w którym byliśmy 4 lata temu na początku turnieju, czyli w najlepszej 16” – przytomnie zauważył bohater spotkania Jakub Błaszczykowski w pomeczowej „setce”.  I chociaż dotychczasowe dokonania podopiecznych Adama Nawałki są historyczne i godne pochwały, z przesadną euforią radziłbym się wstrzymać. Na szczęście o zimne głowy naszych kadrowiczów na pewno zadba sam selekcjoner – o to akurat możemy być pewni! Laikom jednak może odpierdolić z nadmiaru szczęścia…

W wyjściowym składzie trener Polaków, pewny nie tylko awansu, ale i co najmniej drugiego miejsca w grupie C, dokonał kilku zmian, desygnując do gry Cionka, Jodłowca, Zielińskiego i Kapustkę. Być może dlatego mecz był w naszym wykonaniu naprawdę słaby, chociaż być taki wcale nie musiał. Ukraińcy wyszli na boisko dziwnie apatyczni i już po 4 minutach mogliśmy prowadzić 2-0. O ile sytuacja Milika z pewnością do stuprocentowych nie należała, to już ta Lewego kilkadziesiąt sekund później – bez wątpienia tak. Sądzę, że gdyby nasi rywale otrzymali takiego gonga już na samym początku, już by się nie podnieśli, a wynik byłby wysoki. Niestety, z biegiem minut Ukraińcy zdawali się zapominać, że grają o pietruszkę, tudzież honor, i najnormalniej w świecie na nas wsiedli. Nasza obrona nie była tak szczelna jak kilka dni wcześniej w meczu z Niemcami, a okazje strzeleckie naszych przeciwników z pewnością bardziej klarowne. Do przerwy bezbramkowy remis ze wskazaniem na Ukrainę.

Swoją szansę na pokazanie się Nawałce kompletnie zmarnował Zieliński. Był niewidoczny, a kiedy już przypominał nam, że znajduje się na boisku, to stratami. W Euro już raczej nie wystąpi. Lepiej od niego, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań zaprezentowali się Jodłowiec i Cionek, Kapustka grał słabiej niż w meczu otwarcia, miał za to szansę na zdobycie gola po przerwie, ale do protokołu zapisał się jedynie żółtą kartką i w 1/8 finału nie zagra. Szkoda.

Adam Nawałka szybko zareagował i po przerwie bezproduktywnego Zielińskiego zmienił na Błaszczykowskiego. A Kuba po zaledwie kilku minutach na boisku zapakował z lewusa na 1-0, łamiąc do środka niczym 4 lata temu na Euro w meczu z Rosją. Jednak Polacy zamiast pójść za ciosem cofnęli się i ponownie dali zdominować Ukrainie. Na szczęście determinacja i ofiarność w obronie, trochę szczęścia oraz nieskuteczność rywali pomogły nam dowieźć skromne zwycięstwo do końca. W 1/8 finału zmierzymy się ze Szwajcarią, natomiast nasi sąsiedzi, bez punktu i gola na koncie wracają do domów…

Ciekawe rzeczy działy się też w innych grupach, a połówki turniejowej drabinki wyglądają…dobrze. Dobrze dla Polski. W górnej, czyli tam, gdzie znajdują się biało-czerwoni nie ma i prawdopodobnie nie będzie ekipy poza naszym zasięgiem. Francja, Anglia, Niemcy, Hiszpania, a jutro prawdopodobnie uzupełnią to towarzystwo Włosi – wszystkie te reprezentacje znajdują się w połówce dolnej. Ale spokojnie. Skupmy się na Helwetach i nie patrzmy zbyt daleko w przyszłość. Nie jesteśmy tak wielcy, jak nam się zdaje, nie gramy tak fantastycznie, jak byśmy chcieli. Z wiarą, ale  przede wszystkim pokorą podchodźmy do każdego kolejnego, potencjalnego rywala na tym turnieju. Szwajcarzy są do opierdolenia na miękko, tym bardziej, że znowu wystąpimy w optymalnym, albo bliskim optymalnego składzie, ale to nie będzie spacerek i 4 do 0. Na pewno nie…

 

Wnioski po meczu Polska – Ukraina:

1/ nie jesteśmy jeszcze Mistrzami Europy, to był słaby mecz w naszym wykonaniu, ale wynik idzie w świat,

2/ Zielińskiego na Euro już nie zobaczymy, mam nadzieję, że Cionka też nie,

3/ kolejny mecz na zero z tyłu bardzo cieszy,

4/ czy Lewy w końcu odpali? miejmy nadzieję, że popisy strzeleckie zostawił na fazę pucharową,
5/ Ukraińcy będą pić… ale raczej nie z Ruskimi…

 

MICHAŁ FARAN

KOMENTARZE