Rok temu kibice w Grudziądzu mogli przypuszczać, że Olimpia to całkiem przyzwoicie grająca w piłkę drużyna. Czwarta lokata na koniec poprzedniego sezonu w pierwszej lidze, to najlepszy wynik w ponad dziewięćdziesięcioletniej historii klubu. Ci, którzy specyfiki Grudziądza nie znają, zaostrzali sobie apetyty na awans do Ekstraklasy. Olimpia jednak awansować nie mogła, bo do rozgrywek żużlowej Ekstraligi zakwalifikował się GKM. Co ma jedno do drugiego?

A no ma i to bardzo dużo. Przyjmijmy założenie, że budżet przeznaczony na wspieranie sportu w Grudziądzu to dwa miliony złotych. Do tej pory był on gospodarowany mniej więcej po połowie dla obu klubów. Zarówno Olimpia, jak i GKM otrzymywali zatem po milionie. Dżentelmeńska umowa z władzami miasta mówiła jednak, że w przypadku awansu któregoś z zespołów do rozgrywek najwyższej klasy rozrywkowej w kraju, hierarchia płacowa w mieście ulegnie zmianie. W skrócie: zamiast fifty – fifty, będzie na przykład 80:20 lub 70:30. Co to oznacza? Dwadzieścia procent, czyli w tym wypadku czterysta tysięcy złotych to za mało, aby klub mógł grać w elicie. Jeżeli kibice zatem chcą, aby to Olimpia występowała w Ekstraklasie, muszą kibicować wszystkim rywalom lokalnego klubu żużlowemu i liczyć na to, że GKM spadnie z ligi.

Tak to niestety wygląda w Grudziądzu. Nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się prędko zmienić. Brakuje inwestora, który wesprze lokalny sport. Nikt jednak nie zabroni Olimpii przyzwoicie reprezentować miasto w rozgrywkach 1 ligi. To co prezentują obecnie podopieczni Artura Skowronka woła o pomstę do nieba. Grudziądzka drużyna uzbierała dotychczas dziewięć punktów w trzynastu spotkaniach i dzielnie walczy o to, żeby spaść do drugiej ligi. Pogubili się Grudziądzanie, pogubił się również prezes Bojarowski. Trzeci trener w ciągu roku i ogromne rotacje kadrowe w letnim okienku transferowym. Klub potrzebuje pieniędzy, które najłatwiej wygenerować wynikami sportowymi. Jak jest? Olimpia dostaje w łeb od każdego i w sobotę może otrzymać po raz kolejny, tym razem od sąsiadującej w tabeli Miedzi Legnica. Zarząd obniżył ceny biletów do pięciu złotych, a za okazaniem karnetu sezonowego, kolejna osoba wchodzi na stadion za symboliczną złotówkę.

Polityka słuszna, bo polski kibic bywa okrutny i serię kilku porażek w rundzie może skwitować odwróceniem się od ukochanej drużyny. Biznes jest biznes, a piłka musi generować zyski, aby klub właściwie funkcjonował. Chyba, że Olimpia jest na tyle niekoleżeńska, że źle życzy swoim żużlowym kolegom i w ich niepowodzeniu upatruje swoje szanse na lepsze jutro.

KOMENTARZE