Nie wiem, czy Czesław Michniewicz osiągnie sukces z reprezentacją, nie mam pojęcia, czy w grudniu tego roku będziemy cieszyć się, że taki człowiek był naszym wodzem podczas mistrzostw świata w Katarze. Jedno mnie jednak uspokaja – selekcjonerem reprezentacji jest nasz człowiek. Facet, z którym w pełni możemy się identyfikować i który na pewno zrobi wszystko, żeby ta drużyna wygrywała kolejne spotkania.

Jeden z nas, Polaków. My bardzo proces wyboru selekcjonera w naszej reprezentacji gloryfikujemy, jego posadę nazywamy najważniejszą w kraju, tuż po prezydencie. Gość, który siedzi w garniturze przy ławce rezerwowych ma być w gruncie rzeczy człowiekiem, który zna się na piłce, potrafi swoją wiedzę przekazać i… nic nie popsuć. Ma być trenerem sprawiedliwym, uczciwym i pracującym. Tyle.

Siwy bajerant tylko potwierdził, że jesteśmy frajerami

„Mieliśmy w Polsce Beenhakkera, mieliśmy Hasiego, Jozaka, Sa Pinto i dziesiątki innych pozorantów, z których zazwyczaj, by nie powiedzieć zawsze, było niewiele dobrego. Chciałbym ten temat postrzegać najprościej jak się da: chciałbym mieć na stanowisku selekcjonera najważniejszej reprezentacji w naszym kraju gościa, któremu najzwyczajniej w świecie zależy. On nie musi być wybitny, skoro wszyscy za każdym razem powtarzają, że on przed ważnym meczem prowadzi z drużyną tylko trzy treningi. On nie musi z nimi biegać po lesie, ani uczyć ich przyjmować piłkę. On ma wybierać najlepszych i w oparciu o nich zbudować drużynę, która wygra ważny mecz przeciwko ekipie, którą również prowadzi trener nie mający czasu, aby wszystko poukładać pod siebie. Ma być zaangażowany, poświęcony sprawie, ma być kreatywny i oddany swoim zajęciom. Ma przychodzić rano do pracy i pracować. Oglądać mecze, rozmyślać, wizualiować i przekazać to w odpowiednim momencie swoim piłkarzom. Ma po obejrzeniu meczu, który ktoś mu nagrał i dostarczył, wyciągnąć swoje wnioski. Porozmawiać ze swoimi współpracownikami i skonfrontować swoje zdanie z ich spojrzeniem na futbol i grę reprezentacji.”

Dziś chwalimy Michniewicza i ja też widząc skład byłem zbudowany tym, że po raz pierwszy od bardzo dawna na boisku wystąpią najlepsi nasi piłkarze. Zastanówmy się jednak, czy aby na pewno decyzje podjęte przez CM były słuszne.

– Bereszyński na lewej obronie – alternatywą był Reca, ale wiadomo, że Reca jest obecnie fatalnym piłkarzem

– gra czwórką w obronie – Polska nigdy nie zagrała dobrze trójką stoperów

– Krychowiak na ławce rezerwowych – jego w poprzednich meczach reprezentacji nie dało się oglądać

– Góralski i Bielik w środku pola – Góral, wiadomo, dla podostrzenia gry z twardymi Szwedami, Bielik – młody, zdolny – trzeba na niego stawiać

– Szymański obok Zielińskiego – dwóch kreatywnych pomocników to oczywisty wybór patrząc na nasz skład

Michniewicz nie wystawił chorego Rybusa, kontuzjowanego Salomona, słabego Recy, powolnego i wiecznie spóźnionego Krychowiaka i zrezygnował z kontuzjowanego Milika oraz poturbowanego Piątka. Czy nasz selekcjoner w którymś z wyborów poszedł pod prąd? Czy zrobił coś, co kazało nam przed pierwszym gwizdkiem nie wierzyć, że to może się udać?

Nie umniejszam Michniewiczowi, nic z tych rzeczy. Wydaje się jednak, że w pierwszym meczu o stawkę nasz trener nie narobił głupot. Widać było gołym okiem, że przygotował się do meczu i postawił na zawodników, którzy byli tego dnia w najlepszej dyspozycji. Nie miał swoich kaprysów, nie miał swoich ulubieńców czy faworytów. Nie zrobił sobie z kibiców jaj i nie postawił na swoim dla zasady, żeby udowodnić samemu sobie, że zna się na tej robocie. On po prostu, bez przywiązywania się do nazwisk, dał szansę tym, którzy w tym meczu mieli pokonać Szwedów. Nie ryzykował tylko logicznie rozkminił temat, dzięki czemu awansował na Mundial.

I my naprawdę… potrzebujemy tylko takiego kogoś na stanowisku selekcjonera. Nie filozofa, który przychodząc do naszej reprezentacji wie tylko, kim jest Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. To ma być człowiek, który zna polską piłkę i wie, jak zbudować drużynę, która ma być projektem. Ktoś policzył, że Michniewicz współpracował w młodzieżowej reprezentacji Polski z jedenastoma zawodnikami, którzy byli na tym zgrupowaniu. Czy to nie jest jego wielki atut? Czy właśnie taka głębia składu nie spowoduje, że CM będzie zawsze przygotowany? Że będzie miał szeroki horyzont i poradzi sobie błyskawicznie z ewentualnym zastępstwem, gdy ktoś nagle dozna kontuzji? Czy znajomość podejścia danego zawodnika do meczu i wiedza na temat tego, jak na duży stres reaguje dany gracz to nie coś, nad czym nigdy nawet przez sekundę nie zastanowił się Paulo Sousa?

Michniewicz wyprzedził resztę stawki na ostatniej prostej – dlaczego to najlepszy wybór?

Była konferencja prasowa, w której Michniewicz mówi, że wie, który z piłkarzy rywali ubiera psa w koszulkę reprezentacji. Ja wiem, że takie ciekawostki meczów nie wygrywają, ale jestem przekonany, ze Sousa nie miał pojęcia, który z piłkarzy ma psa, który w ogóle ma rodzinę, żonę, dzieci i tak dalej. To jednak pokazuje, że Michniewicz bardzo poświęcił się pracy – chce wszystko, na co ma wpływ, dopiąć na ostatni guzik. Chce zadbać o każdy detal, który może w 1% pomóc reprezentacji. Nawet jeżeli piłkarze mocniej uwierzą, że jego sugestie i przemyślenia odnośnie spotkania mają sens i są poparte głębokim researchem, to… warto jest to robić. W kontrze do siwego bajeranta będzie to super przeskok, który może tę drużynę jeszcze bardziej scementować.

Nie wiem co myśleć o sprzeczkach Michniewicza z dziennikarzami na samym starcie kadencji, ale w końcu… mamy JAKIEGOŚ selekcjonera. Nie poprawnego i wycofanego Adama Nawałkę, nie obrażonego Jerzego Brzęczka czy ściemniacza Sousę. Mamy osobę wyrazistą, ciekawą i barwną. Taką, która nie boi się kontrowersji i która powie to, co myśli nie kalkulując, co powiedzą o nim inni, bo wie, że i tak… nie wszyscy będą go lubić. Tak jak Sousę, Brzęczka i Nawałkę, którzy tego ryzyka nigdy nie podejmowali.

Pełne zaangażowanie w pracę, poświęcenie i mądre podejście do zawodu może spowodować, że ta drużyna będzie w stanie w końcu wykrzesać z siebie coś więcej. A że w sposób wyrazisty, zaczepny i ciekawy to tylko na plus, bo w końcu coś się dzieje i w końcu będzie chciało się to oglądać.

KOMENTARZE