Zastanawialiście się kiedyś, jak długo trwa kariera sportowca? Przez jaki czas jest on w stanie odnosić sukcesy i ma największe szanse na osiąganie spektakularnych wyników?

Dzisiaj mija dokładnie 7 lat od momentu, w którym Robert Lewandowski jako piłkarz Borussii Dortmund strzelił 4 gole Realowi Madryt. Robert Lewandowski, czyli – umówmy się – fenomen. Gość z innej planety. Najlepszy polski piłkarz w historii, który robi spektakularną karierę. Który od bardzo dawna jest znakomity, wciąż zachwyca, ale – tak coś czuję – niedługo pomału zacznie schodzić ze sceny. Będzie strzelał nie 50, a 35 goli w roku kalendarzowym, zacznie mniej zarabiać, rzadziej przesądzać o wynikach meczów swojej drużyny itp.

7 lat – czas szybko leci, prawda? Wtedy Lewy po raz pierwszy na poważnie przywitał się z Europą. Wszedł na salony i dał o sobie znać. Kiedy Polak wskoczył na pułap, kiedy ludzie zaczęli postrzegać go jako jednego z najlepszych napastników na świecie? Dwa lata wcześniej? Sądzę, że rok po przenosinach do Niemiec można było o nim powiedzieć, że to prawdziwy kozak, choć nie był jeszcze w ścisłym topie. Ale dobra, załóżmy, że to 9 lat temu. Ile jeszcze kapitan naszej kadry pogra na takim poziomie? 3 lata? Dajmy na to – niech będą 3 lata. Mamy zatem 12 lat fantastycznej kariery. Spektakularnych występów, pięknych goli, mnóstwo cudownych wspomnień, które każdemu z nas działają na wyobraźnię.

Ustaliliśmy już jednak, że Lewy to fenomen i mało jest sportowców w naszym kraju, którzy potrafią tak długo być na topie. Weźmy przykłady z różnych dyscyplin.

Paweł Korzeniowski – wszystkie medale na dużych imprezach w pływaniu zdobywał na przestrzenii 9 lat (2005-2014)

Piotr Małachowski – wszystkie medale na dużych imprezach w rzucie dyskiem zdobywał na przestrzenii 8 lat (2008-2016)

Paweł Nastula – wszystkie medale na dużych imprezach w judo zdobywał na przestrzenii 8 lat (1991-1999)

Celowo podałem przykłady znakomitych sportowców, żeby pokazać, iż na najwyższym poziomie nie jest długo. Jest kilka lat. Jest prawie dekadę, jeżeli jest bardzo dobry, nieco ponad dekadę, jeżeli jest wybitny. Po szczycie przychodzi obniżka dyspozycji i gorsze wyniki. Dopóki jednak jest forma, to trzeba czerpać z życia pełnymi garściami. Robić wszystko, aby „nachapać się” jak najwięcej, dopóki organizm na to pozwala.

Tymczasem miałem wrażenie, że niektórzy sportowcy czasami wybierali sobie imprezy, na których chcą występować. Skupiam się teraz na lekkoatletach, którzy po bardzo długim sezonie letnim robią chwilę wolnego, później znowu ciężko trenują i podejmują decyzję – przystąpić do sezonu halowego czy kompletnie go odpuścić? Są moim zdaniem trzy grupy zawodników:

a) pierwsza grupa celuje w zawody halowe, bo wie, że to najłatwiejsza możliwość do zdobycia medalu na imprezie mistrzowskiej

b) druga grupa rezygnuje z zawodów halowych, bo wychodzi z założenia, że to przeszkodzi w przygotowaniach do sezonu letniego

c) trzeci grupa rezygnuje z zawodów halowych, bo nie chce im się startować i wolą trenować

Od zawsze zastanawiałem się – kurde, dlaczego rezygnować? Czy naprawdę nie można wystąpić podczas zawodów halowych i:

a) pokazać się kibicom, którzy dają ci lajki na Facebooku oraz Instagramie i sprawić, żeby grono fanów cały czas się powiększało?

b) pokazać się sponsorom, którzy mają pretekst, żeby dalej wspierać i dalej inwestować swoje pieniądze?

c) po prostu – sprawdzić się, wyśrubować życiówki, zdobyć medale na krajowym podwórku i na imprezach międzynarodowych?

Tymczasem sportowcy często patrzą na halę, jak na największe zło. Rozumiem, że to zupełnie zmienia plany przygotowań do sezonu letniego. Rozumiem, że w hali łatwiej o kontuzję i prestiż zawodów jest zdecydowanie mniejszy. Ale zdobycie medalu na – dajmy na to – halowych mistrzostwach Europy, to zawsze super sprawa, nawet jeżeli w towarzystwie lekkoatletycznym takie osiągnięcie niewiele znaczy. Chyba lepiej mieć medal, niż go nie mieć, prawda? Bo – parafrazując klasyk – czas mija, w gablocie zostaje. Na zawsze.

Byłem kiedyś, bardzo dawno temu, na jakiejś imprezie, na której wśród zaproszonych gości było dwóch sportowców – jeden był emerytowanym wówczas brązowym medalistą mistrzostw Europy, drugi emerytowanym piątym zawodnikiem, nie chcę skłamać, chyba mistrzostw świata. Spiker podczas ceremonii otwarcia imprezy przedstawiał bohaterów, którzy mieli porozmawiać z młodzieżą i oczywiście tytułował, kto jest kim. Jak myślicie, więcej smyków zrobiło sobie zdjęcie z trzymającym brązowy medal sportowcem czy z tym, który był „tylko” piąty na dużo poważniejszej imprezie?

Do tej pory Sofia Ennaoui w seniorskiej krierze zdobyła 3 medale. 2 w hali.

Sportowcy są na topie bardzo krótko. Przez moment. Mam wrażenie, że Lewy Królewskim gole strzelał przedwczoraj. Tymczasem to już siedem lat. Sportowiec kończy karierę i zaczyna zajmować się czym innym, musi przedefiniować swoje życie, odnajdywać się w innym środowisku otaczając się innymi ludźmi. To już nie trener, masażysta i koleżanka z bieżni, tylko dyrektor firmy, szef marketingu czy księgowa, która na sporcie się w ogóle nie zna. Gdy jednak na pierwsze spotkanie na temat ewentualnej współpracy przyjdzie ktoś z medalem, pokaże kilka fotek z dekoracji, dres reprezentacji, to od razu sportowiec ma pewną przewagę nad swoim rozmówcą – był przecież kimś, dobrze sobie radził, to człowiek sukcesu! Gdy jednak przyjdzie i powie, że był piąty, no to cóż – po tygodniu księgowa powie swojej zmienniczce, że był siódmy na jakichś tam zawodach, a nie piąty (kto by tam to pamiętał?) i w sumie nie biegał, tylko rzucał oszczepem – no, coś tam robił, nieważne (co to za różnica, co robił, skoro już tego nie robi).

Lekkoatleta w październiku czy listopadzie podejmuje decyzję: nie biegam w hali! Super, można podjeść fajnie w święta, skupić się na letnim sezonie, do którego jest bardzo daleko, można spokojnie sobie trenować i cieszyć się feriami w domu, a nie na lotnisku czy w hotelu. Potem jednak lekkoatleta kończy karierę i robi sobie rachunek sumienia. Czy nie biegał, bo nie mógł i bolało go kolano, czy po prostu chciał dłużej pospać i inaczej trenować, aby liczyć na coś, co może się przydarzyć w sezonie letnim, a co jest zdecydownie trudniejsze do osiągnięcia.

Także, jeżeli jest szansa na medale – biegać! Jeżeli pojawia się opcja, aby coś dla siebie ugrać – nie grymasić, tylko startować. Robić wszystko, aby ten krótki czas swojej kariery maksymalnie wykorzystać. Nie kręcić nosem i potem nie żałować, że było miło i super, ale w najważniejszym momencie zabrakło… no właśnie, czego?

https://twitter.com/sofiaennaoui/status/1253428825771216904?s=20

KOMENTARZE