Zdecydowanie nie był to weekend Polaków w Serie A. Błaszczykowski i Wszołek zagrali ogony, a Wojciech Szczęsny zaliczył dość przeciętny mecz. Karę zawieszenia odsiadywał Zieliński. Chyba tylko Kamil Glik może być zadowolony, bo prowadzona przez niego drużyna wygrała spotkanie wyjazdowe.
Dobrze, że nie zdarzyło mu się usnąć na boisku. Już dawno nie widziałem tak nudnego meczu. Po prostu katorga. Ani Bologna, ani Torino nie garnęły się specjalnie do strzelania bramek. Coś jak ostatnio Barcelona, ale tutaj to wyglądało gorzej.
W końcu widowisko znudziło także sędziego i postanowił odgwizdać faul w polu karnym Bologni. Była 93 minuta. Bellotti zamienił jedenastkę na gola i tak wszyscy się rozeszli do domów. Z pewnością mieli tam więcej do roboty.
* * *
Jeszcze tej samej soboty zagrały ze sobą Carpi z Genoą. I to już był dużo lepszy mecz. Mając za sobą oglądanie Bologni z Torino, powiedziałbym nawet, że to mecz godny finału Mistrzostw Świata.
Widać, że beniaminek bardzo chce pozostać we włoskiej ekstraklasie. Zagrali bez kompleksów z dużo wyżej notowaną drużyną.
Ciekawe tutaj było to w jakich okolicznościach padały bramki. Wynik otworzył Pavoletti dla Genoi. Wtedy to, Izzo miał już na swoim koncie żółtą kartkę. No i tak się złożyło, że ten obrońca zobaczył w pierwszej minucie doliczonego czasu gry także drugą. Boisko opuścił, a Carpi się obudziło. Czwarta i piąta doliczona minuta, przyniosła momentalne odwrócenie losów meczu. Z 0-1, zrobiło się 2-1 dla gospodarzy. Ostatnio syndrom Liverpoolu znowu daje znać o sobie.
Druga połowa to kolejny gol dla Carpi. Tak na dzień dobry. No i wtedy chyba już Genoa całkowicie wymiękła. W końcówce Sabelli postanowił jeszcze dobić rywala i gospodarze mogli się cieszyć z bardzo okazałego zwycięstwa. Mają punkt przewagi nad strefą spadkową, ale terminarz, który nie rozpieszczałby nikogo z tej ligi. Dadzą radę?
https://www.youtube.com/watch?v=1WuJ2q7xHb8
* * *
No cóż, sobota znów przywłaszczyła sobie hit kolejki. Grał Inter z Napoli. Statystyki miało Napoli. Oczywiście trochę gorsze niż zwykle. Widoczny był brak Higuaina w ataku. Liczby jednak nie grają. Świetną partię rozegrał Icardi i pewnie nie zostało to niezauważone przez Antonio Conte, który w Mediolanie gościł. Trzeba też zauważyć, że nie skończyło się na 1-0.
Pierwsza bramka padła już w 4 minucie. Był tam co prawda spalony, ale podanie Medela, to czysty Pirlo. Do tego wszystkiego Icardi pochwalił się sprytnym i ładnym uderzeniem. Drugi gol padł tuż przed przerwą, bo w 44 minucie. Inter widocznie coś miał do „czwórki”. Może to przez czwartą lokatę w lidze? W każdym razie akcja także bardzo ładna. Najpierw dobrym przeglądem i utrzymaniem piłki popisał się Jovetić. Piłka trafiła do Icardiego, a ten podrzucił ją do Brozovića, który postanowił strzelić podcinką. Fajnie to się oglądało.
Pewnie nie tylko kibice z Neapolu byli w szoku. Remis? Proszę bardzo! Wygrana Interu dwoma bramkami? Coś chyba poszło nie tak.
W drugiej połowie nie zobaczyliśmy już niestety żadnej bramki. Niby to był ten hit i najgorzej się nie oglądało, ale jednak tego czegoś zabrakło.
* * *
A kibice Romy od sobotniego wieczoru zacierali ręce. W niedzielny poranek wstali ze świetnymi humorami i czekali na mecz z Atalantą w Bergamo.
Świetnie dla nich się zaczęło. Roma była groźna w ataku i grała z pomysłem. Wynik otworzył Digne, który narzekał na uraz. Trzeba przyznać, że rozegrana przy tym akcja była niczego sobie. Wszystko na bardzo małej przestrzeni. Cztery minuty później szybkie rozegranie do przodu, gdzie był Salah. Ten zagrał po ziemi, do środka i bardzo precyzyjnie wszystko wykończył Nainggolan. Wtedy nic katastrofy nie zapowiadało.
A katastrofalnie zagrała w tym meczu defensywa Romy. Po 33 minutach gry z boiska musiał zejść Digne. Jednak nie wytrzymał bólu. Francuz od początku sezonu jest bardzo mocno eksploatowany. No i wtedy zaczął się też balet Marco Boriello. Najpierw zaliczył asystę zatrzymując piłkę dla D’Alessandro w polu karnym. Później wyrównał wynik spotkania strzelając głową, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. No po prostu lubią ci byli zawodnicy Romy jej strzelać. A jakby tego było mało, to tuż po przerwie Marco zagrał sobie w bilarda. Dosłownie takim precyzyjnym i lekkim uderzeniem kompletnie zmylił Szczęsnego. Swoje przy tym golu zrobił Gomez, który ślicznie zabawił się z obrońcami.
No właśnie, obrońcy Romy. To aż cud, że zakończyli ten mecz w komplecie. Przynajmniej w dwóch sytuacjach napastnicy Atalanty wychodzili już sam na sam i byli taktycznie faulowani. Kończyło się na żółtych kartkach tylko dlatego, że w jednej linii biegł drugi obrońca.
Zawodnicy Romy byli źli, chcieli wygrać, ale widać było zbyt dużo nerwowości. W sumie najbardziej to po Edinie Dżeko. No chłop znowu pokazał, że sprawa pudła roku nie jest jeszcze zamknięta. Potrafił sobie wypracować pozycje, położyć bramkarza i obrońcę, a później nie trafić do pustej bramki. Momentalnie po tym zrobił się czerwony i sypał przekleństwami.
W całym spotkaniu ten napastnik grał nawet dobrze. Rozgrywał, walczył, uderzał. Jednak po jednym z tych pudeł wyszła z niego totalna frustracja, co w ogóle nie pomogło zespołowi.
12 minut przed końcem na boisku zameldował się Francesco Totti. Znowu miał świetne wejście. Piękne rozgrywanie i przede wszystkim mądre. W 85 minucie dobrze się ustawił i zaczekał aż piłka wpadnie mu pod nogi. Wtedy pokazał kolegom i Dżeko w szczególności, jak należy strzelać. Francesco w tym roku skończy 40 lat, a nadal widać w nim magię. Jeszcze raz uratował swoją ukochaną drużynę przed niezłym blamażem.
Spotkania nie dokończył Luciano Spalletti. Przy jednej z kontrowersyjnych sytuacji wybuchł i poszedł do szatni. Pewnie jego piłkarze musieli dostać niezłą burę po zakończeniu meczu.
https://www.youtube.com/watch?v=QMiX_6fIXp8
* * *
Przyjemne popołudnie z pewnością mieli kibice Juventusu. Przyjeżdżało do nich Palermo ze swoim durszlakiem zamiast obrony. No i nic bardziej przewidywalnego się nie mogło wydarzyć. Stara dama zrobiła co trzeba i to aż cztery razy. Tym samym odskoczyła drugiemu Napoli na dziewięć punktów.
Wynik otworzył w 10 minucie Khedira, który został świetnie obsłużony przez Paula Pogbę. Piękne, górne podanie. Scheda po Andrei przejęta w pełni. Trzeba też przyznać, że reprezentant Niemiec wykonał ładne uderzenie i przyjęcie. Wszystko w powietrzu.
No i tak sobie czas beztrosko mijał, Palermo argumentów nie miało, aż w końcu nadeszła 71 minuta meczu. Wtedy wszystko się rozkręciło, a rozpoczął Pogba, który po rzucie rożnym zaczekał tylko na piłkę przedłużoną przez Moratę i umieścił ją w siatce. Ależ ten zawodnik ma niesamowity sezon. Regularność to jego drugie imię.
Kilka minut później poważny błąd sycylijskiej obrony wykorzystał Cuadrado. Kolumbijczyk popisał się również ładnym uderzeniem, ale jeszcze lepiej wyglądało to, ja oszukał zawodnika rywali. Podbił sobie piłkę tak, jak podbijało się kiedyś w serii gier FIFA. Pochwała się należy. W samej końcówce wynik ustalił Padoin. Asystentem znowu Morata. A ten to wszedł na boisko dopiero w 68 minucie i zmienił Dybalę. Czy to przypadek, że Juventus wtedy się rozkręcił?
Biedne Palermo dogania Hellas na dnie tabeli.
https://www.youtube.com/watch?v=2hXEWkoXWes
* * *
Kolejnym spotkaniem tego popołudnia był mecz Fiorentiny z Sassuolo. Viola wciąż wierzy w trzecie miejsce. I widać to było w meczu. Goście nie są takim łatwym przeciwnikiem, jednak dzisiaj oddali tylko jeden strzał w bramkę i był to gol. Inne sytuacje były przez nich marnowane, a było ich niewiele mniej niż z drugiej strony.
Pierwszą bramkę zdobył Rodriguez, który bardzo ładnie odnalazł się w polu karnym Sassuolo. Na resztę goli, trzeba było jednak poczekać aż do drugiej połowy, ale warto było. Przede wszystkim napastnicy Neroverdich bardzo ładnie nabrali obronę Fiorentiny. Oczywiście ci drudzy myśleli, że będzie inaczej, ale milimetry sprawiły, że sędzia spalonego nie uznał. Później był już tylko rozpaczliwy bieg dwóch zawodników do jednego i łamanie formacji.
Przypomniało się jedno z najsłynniejszych uderzeń Zinedine’a Zidane’a w finale Ligi Mistrzów, kiedy Kalinić pakował drugą bramkę. No prześliczny wolej. Aż oglądałem ze 30 razy powtórkę. Nic to jednak, bo bramkę meczu zaliczył Consigli. Zabawił się w Boruca. Ja od tamtego meczu Reprezentacji Polski do dziś mam traumę, kiedy widzę jak piłka leci w stronę bramkarza. W każdym razie golkiper Sassuolo postanowił przyjąć łaciatą w taki sposób, że ta poleciała sobie do bramki. Ale musiało być mu głupio.
https://www.youtube.com/watch?v=u5TtIV3fJ-0
* * *
Tydzień temu z udziału w tym meczu został wykartkowany Piotr Zieliński i chyba wszyscy pamiętają w jaki sposób. Najwidoczniej sporo od tego młodego piłkarza zależy, bo gra Empoli w meczu z Lazio przyprawiała o mdłości.
Wynik otworzył się w 6 minucie, kiedy Candreva wykorzystał jedenastkę podyktowaną za zagranie piłki ręką. Później drużyna z Rzymu ani trochę nie spuszczała z tonu i próbowała atakować. Empoli bardziej kontratakowało.
W 44 minucie obrona gości została przełamana ponownie. Zrobił to Onazi wspólnie z doświadczonym Klose. Niemiec jest w bardzo wysokiej formie. Piłka poszła w polu karnym jak po sznurku. Później wynik już się nie zmienił, ale mecz dalej był dość żywy. Szkoda, że Biancocelesti nie wykorzystali więcej sytuacji.
https://www.youtube.com/watch?v=ENZXh2dlib4
* * *
Grała strefa spadkowa. Hellas z Frosinone. Całkiem wyrównanie spotkanie, do ostatniej chwili w napięciu. Drużyna z Verony troszeczkę lepiej radziła sobie w środku pola, ale koniec końców, to oni musieli uznać wyższość przyjezdnych. Luigi Delneri dał na 10 minut wejść Pawłowi Wszołkowi.
W 15 minucie goście świetnie rozegrali rzut rożny i Russo huknął do bramki aż miło. Chciałbym codziennie oglądać takie strzały. Hellas próbował odrobić straty, jednak to Frosinone wyglądało groźniej. Trafiali między innymi w słupek.
W przerwie na boisku zameldował się Pazzini i to on miał udział przy golu wyrównującym. To kolejna bramka z rzutu rożnego. Giampaolo chyba nawet chciał sam strzelać, ale wyszło mu zgranie do Bianchettiego. Bramka to bramka.
Mecz ponownie był otwarty i Verona jeszcze bardziej groźna. Niestety nawet Toni nie potrafił wykorzystać dogodnej sytuacji. No i jak to się mówi: „niewykorzystane okazje się mszczą”. Tak było też w wypadku Hellasu. Frosinone strzeliło im bramkę w 92 minucie meczu. Wystarczyła jedna dobra wrzutka i wejście Frary. W sumie to obrona jakby sobie odpuściła. Wynik za to poszedł w świat.
https://www.youtube.com/watch?v=wUOGaz-qMvw
* * *
Mecz Udinese z Chievo wolałbym pominąć. Najładniejsze były tam trybuny stadionu. Takie kolorowe. W samym spotkaniu można było ujrzeć kilka groźnych strzałów i fatalnych kiksów. Były też dwie czerwone kartki, oczywiście po jednej z każdej strony. Posiadanie piłki? Nie zgadniecie! 50 na 50. Szok.
* * *
Ostatnim meczem kolejki było spotkanie Sampdorii z Milanem. Bardzo wyrównany mecz. Rossoneri zagrali pierwszy raz po zwolnieniu Sinisy Mihajlovića. I tak gdy wszyscy się spierali, czy Berlusconi podjął właściwą decyzję, jego drużyna wygrała.
Pierwsza połowa była całkiem przyjemna dla oka. Raz widzieliśmy groźne strzały z jednej, raz z drugiej strony. Jedyne czego brakowało to bramek. Tutaj należy wspomnieć, że nieźle spisywali się Viviano i Donnarumma.
Na pierwszą i jedyną bramkę tego wieczoru, trzeba było poczekać do 71 minuty spotkania. Wtedy to Bacca przyjął piłkę w polu karnym i ładnie przymierzył w długi róg. Viviano tym razem musiał ulec. Robotę przy tym golu zrobił Bonaventura, który na prawym skrzydle oszukał dwóch obrońców.
* * *
A już w środę czeka nas następna kolejka Serie A. Z ciekawszych spotkań, będzie można zobaczyć pojedynek Juventusu z Lazio i Romy z Torino. Wszyscy chyba jednak czekają na kolejny tydzień i mecz Napoli – Roma. Rzymianie mogą sobie pluć w brodę, że nie wykorzystali potknięcia rywala w tej rundzie. Neapolitańczycy natomiast oddychają z ulgą, ale z pewnością mają niedosyt co do walki o Scudetto. Już nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia. Ciao!