W ostatni weekend mogliśmy zobaczyć kolejny z hitów Serie A. Jeszcze nie tak dawno temu pojedynek Romy z Interem wart był Scudetto. Teraz trochę się to zmieniło, a hegemonem jest Juventus, jednak wciąż taki mecz budzi wiele emocji. No i trzeba powiedzieć, że kto oglądał, ten się nie zawiódł. Spotkanie odpowiadało swojej randze.

Zanim jednak do niego przejdziemy, trzeba wspomnieć o europejskich podbojach obydwu drużyn. W tygodniu Roma zmierzyła się z rumuńską Astrą Giurgiu, a Inter pojechał do Pragi na mecz ze Spartą.

Co do pierwszego pojedynku, to gra Giallorossich nie wyglądała idealnie, ale od czego ma się czterdziestoletniego Tottiego? A no od tego, żeby asystował przy trzech bramkach i został wybrany do jedenastki tygodnia europejskich pucharów. No ale nie był to też występ bez skazy. W 30 minucie Il Capitano zarobił żółtą kartkę za dość brutalny wślizg na połowie rywala. Chyba na chwilę stracił nad sobą panowanie, jak w sytuacji z Balotellim, kiedy – kolokwialnie mówiąc – zasadził mu kopa. Jak padały bramki? Zobaczcie sami.

https://www.youtube.com/watch?v=g-x7fm_JzE4

Inter niezbyt popisał się w swoim spotkaniu i przegrał aż 1-3. Może nawet i miał trochę więcej okazji, jednak nie wykorzystywał ich tak dobrze jak Sparta. No i w kluczowym momencie, kiedy to udało im się strzelić bramkę kontaktową, boisko musiał opuścić Ranocchia, za drugą żółtą kartkę. Czesi chwilę później Nerazzurrich dobili.

https://www.youtube.com/watch?v=VEhBOjd8yAg

No i wracając do hitu kolejki Serie A. Bohaterami tego meczu byli przede wszystkim bramkarze, a wśród nich – Wojciech Szczęsny. Mogliśmy oglądać spotkanie z wysokim tempem, gdzie było dużo pięknych strzałów, sporo pudeł i świetne parady.

Francesco Totti tym razem nie dostał ani minuty na boisku, choć rozgrzewał się od końcówki pierwszej połowy. Prawdopodobnie zadecydowała sytuacja na boisku, bo drużynie Spallettiego szło bardzo dobrze i przez większość czasu mieli w rękach korzystny wynik.

Z jednej strony szczęka opadała mi gdy Salah i Florenzi nie trafiali przy – zdawałoby się – stuprocentowych sytuacjach. Z drugiej, kiedy bombę w kierunku bramki Szczęsnego posłał Banega, aż nie wierzyłem, że ten gol nie padł, a byłby jednym z piękniejszych w tej kolejce. No ale Eder swojego dopiął, bo później Polaka pokonał i wyrównał stan meczu. Wyrównał, bo Roma prowadziła od piątej minuty, po bramce – o dziwo – Edina Dżeko.

Interowi nie dane było jednak tego meczu wygrać. Zadecydował świetnie rozegrany przez Florenziego rzut wolny, który dośrodkował na głowę Manolasa, a ten nie miał już problemu, żeby wykorzystać sytuację. Po ostatnim gwizdku Grek został mocno wyściskany przez swojego trenera.

* * *

Napoli zagrało w tygodniu z Benfiką w Lidze Mistrzów. Całe spotkanie rozegrał Arkadiusz Milik. Zieliński na boisku się nie pojawił. Azzurri rozgromili Portugalczyków, a po czwartej bramce trochę chyba spoczęli na laurach, stąd z 4-0, zrobiło się 4-2.

Kilka okazji nasz napastnik miał, jednak strzelić z gry się nie udało. Nie ma to jednak jak dobrzy koledzy, którzy pozwolili mu wykonać rzut karny, dzięki czemu znowu mogliśmy słyszeć, jak jego nazwisko jest skandowane przez kibiców na trybunach.

Trzeba też zauważyć, że dużą rolę w tym spotkaniu odegrały stałe fragmenty, które tak pieczołowicie przygotowuje z zespołem trener Sarri.

Za to w niedzielę coś się w trybikach drużyny z Neapolu zacięło. Pojechali do Bergamo, zagrać z tamtejszą Atalantą, a na boisku pojawili się Milik i Zieliński. Obydwaj zagrali pełne 90 minut, ale za dużo nie pokazali. No może w końcówce Piotrek uratował drużynę przed większą porażką, kiedy to Nerazzurri wyszli z kontrą, a Polak pobiegł za napastnikiem wychodzącym sam na sam. Skrobał mu marchewki tak bardzo, że ten oddał fatalny strzał.

Nie było mi dane tego meczu obejrzeć, więc mocno zastanawiałem się co tak właściwie nie zagrało. Czyżbym przed tygodniem za mocno pochwalił Azzurrich? A może zawodnicy wystrzelali się w tygodniu? To chyba jednak nie tak. Zauważyłem w obszernych skrótach, że mało widoczny był Marek Hamsik. Nie brał zbyt dużego udziału w kluczowych akcjach.

Atalanta swoje zrobiła. Wykorzystała jeden błąd obrony Napoli i strzeliła bramkę. Trochę minimalistyczne podejście, ale tym razem skuteczne.

* * *

Polski mecz mogliśmy obejrzeć dzięki pojedynkowi Palermo z Sampdorią. Całe spotkanie rozegrał Thiago Cionek, a 64 minuty Karol Linetty.

Tempo było dość spokojne, jednak dobrze się to oglądało. Przez większą cześć meczu to Sampa przeważała i miała większe argumenty ku temu, żeby wygrać. Świetnie bronił Golkiper Palermo. Nawet gdy zdarzyło mu się zbyt wysoko wyjść i stracić piłkę, to nie dał sobie wbić gola.

W drugiej połowie mieliśmy podobny obrazek, jednak Palermo wykorzystało kontratak i na listę strzelców wpisał się Nestorovski. Od tej pory Sampdoria grała trochę nerwowo, jednak w końcu się udało. Bruno  Fernandes strzelił tak mocno, że prawie rozerwał siatkę. Jak widać, trochę piłkarskiej złości i od razu lepiej idzie. Mimo wszystko, Sampdoria może sobie pluć w brodę, że tego meczu nie wygrała.

* * *

Bartosz Salamon w końcu znów zameldował się na boisku. Nie było to jednak nic spektakularnego, bo wszedł na ostatnie kilka minut. Jego Cagliari wygrało z Crotone 2-1. Goście próbowali oddawać wiele strzałów, jednak nie przekładało się to na bramki.

Zdobywcą pierwszego gola był Di Gennaro, który uderzył ze znacznej odległości od bramki, a piłkę wystawił mu Tachtsidis. Grek był bardzo widoczny w całym spotkaniu i miał udział przy konstruowaniu większości akcji. Później, drugą bramkę dołożył Padoin. Po nieudanym strzale Boriello, piłka wpadła pod nogi Simone, a ten postanowił dobić rywala.

Crotone obudziło się po tym golu, ale było już trochę za późno. Honor został jednak przez nich obroniony w pięknym stylu. Z rzutu wolnego uderzał Stoian i zrobił to z takiej odległości, że bramka Mili z Manchesterem City to nic. Swoją winę, przy tym trafieniu, miał bramkarz Cagliari – Rafael. Przez cały mecz bronił bardzo dobrze, jednak w tej sytuacji troszkę za mocno się wyluzował. Za bardzo wyszedł z bramki i chyba nie spodziewał się, że z takiej odległości przeciwnik może trafić. Piłka wpadła mu za kołnierz. Golkiperzy mocno tego nie lubią.

* * *

Empoli tym razem musiało podejmować Mistrza Włoch. No i nie był to dla nich miły mecz, a zwłaszcza dla Łukasza Skorupskiego. Polak znów pokazywał się z bardzo dobrej strony, wielokrotnie broniąc niemożliwe piłki, ale Juventus, to Juventus.

Wystarczyło tu niecałe sześć minut drugiej połowy, żeby Stara dama pokazała swoją niesamowitą siłę, przy której Empoli dosłownie pękło. Dwa trafienia zaliczył Gonzalo Higuain, a pierwszego gola w Serie A – podczas tych rozgrywek – strzelił Dybala.

Będąc już przy Juventusie, trzeba wspomnieć, że w tygodniu grał w Lidze Mistrzów i rozgromił w Zagrzebiu Dynamo. Bohaterem tego meczu został Miralem Pjanić, który zdobył pierwszego gola i asystował przy bramce Higuaina. Juve nie dał rywalowi żadnych szans.

https://www.youtube.com/watch?v=kr0CPsOnKGc

* * *

A co u pozostałych drużyn Serie A? Popisowe widowisko stworzyły Milan i Sassuolo. Najpierw prześliczną akcję dobrze wykończył Bonaventura. Nawet bramkarz zdawał się być tym zaskoczony. Następnie inicjatywę przejeli Neroverdi i zakłopotanie obrony wykorzystał Politano.

Drugą połowę Sassuolo także zaczęło dobrze, dokładając dwie bramki. Najpierw Acerbi, później Pellegrini. Przełomem dla Milanu był karny podyktowany za faul na Niangu. Bacca wykorzystał ten stały fragment i od tej pory Rossoneri szli po swoje. Prawdziwą bombę zasadził Locatelli po rzucie rożnym. Strzał z 20 metrów. Ostatniego gola zdobył Paletta, po dośrodkowaniu Nianga i ładnej akcji kolegów. Trzeba też powiedzieć, że mecz wcale nie musiał się takim wynikiem zakończyć. Widać jak na dłoni, że Donnarumma jest w świetnej formie. Następca Buffona bronił jak w transie.

Obowiązkowo zobaczcie sobie skrót.

A Sassuolo w tygodniu grało w Lidze Europy, jednak wcale w spotkaniu z Genk się nie popisało. W głowach był im chyba mecz z Milanem, bo prawie w ogóle nie tworzyli sytuacji bramkowych. Honor jednak uratowali i to w świetnym stylu. Przepięknego gola strzelił Politano.

* * *

W sobotę odbył się pojedynek Udinese z Lazio. I w sumie nie widać było specjalnej przewagi, którejś z drużyn, ale Biancocelesti lepiej wykorzystywali swoje okazje. Bohaterem został Ciro Immobile. Najpierw strzelił po rzucie rożnym, a później po dobrze rozegranej akcji z lewej strony boiska. W międzyczasie trafienie dołożył Balde Keita, który podciął piłkę nad bramkarzem rywali. Udinese próbowało nawet po stracie trzeciej bramki, ale ewidentnie nie był to ich dzień.

* * *

Jeśli chodzi o pojedynek Fiorentina – Karabach w Lidze Europy, to Viola okrutnie swojego rywala zbiła. Głównymi bohaterami było trio: Kalinić, Babacar, Zarate. Na pewno wpływ na tę sytuację miała także czerwona kartka dla zawodnika azerskiego klubu, po ewidentnej ręce, którą przerwał akcję bramkową.

Na uwagę zasługuje też ostatni gol i zarazem honorowy dla gości. Ndlovu w ostatnich minutach tak pięknie podkręcił piłkę, że aż złapałem się za głowę. Tatarusanu bez szans.

https://www.youtube.com/watch?v=KH1AdHFdZO8

A w niedzielę Fiorentina pojechała do Turynu zagrać z Torino. I chyba podobnie jak Napoli, zawodnicy Violi wystrzelali się w tygodniu, bo tutaj prawie nic im nie wchodziło. Kiedy jednak piłka leciała już prosto do bramki, to na straży stał Joe Hart. Cud, że drużynie Byków udało się go wyrwać na rynku transferowym.

Torino swoje okazje wykorzystywało. Pierwszą bramkę zdobył będący w dobrej formie Falque, który wyłuskał piłkę po potknięciu obrońcy rywala, pobiegł z nią do przodu i po prostu strzelił. Defensorzy chyba trochę zbyt asekuracyjnie podeszli do tej sytuacji i zostawili przeciwnikowi zbyt dużo przestrzeni.

W drugiej połowie na 2-0 wynik podwyższył Benassi. Fiorentinie udało się trafić dopiero przed samym końcem. Autorem gola został Babacar, po dośrodkowaniu i strzale głową.

* * *

To by było w tym tygodniu na tyle. Oczywiście zapraszam w kolejnym, gdzie z pewnością będzie kilka wieści ze zgrupowań kadr narodowych. Ciao!

 

 

PAWEŁ ISKRA

KOMENTARZE