W Chelsea kryzys trwa w najlepsze i niewiele wskazuje, aby miało się to zmienić. Chelsea przegrywa niemalże wszystko, a drużynie brakuje lidera, gwiazdy, charakteru. Nie brakuje natomiast przywódcy, mózgu. Coraz więcej spekulacji dziennikarskich dotyczy zmiany trenera w drużynie z północy Londynu, ale… Chwila, chwila. Mr, perfect, The special one. Jose Mourinho. Na ławce Chelsea siedzi przecież boski Portugalczyk, który nie zwykł przegrywać. W sobotę jednak przegrał i to w tym sezonie już po raz piąty. Dostał niezłego kukstańca od trenerskiego gołowąsa- Ronalda Koemana. Przegrał u siebie i znowu nie zachwycił. Czwarta ligowa runda przegrana wyraźnie na punkty. Sukces zawsze był jego kawałkiem tortu, z którym nie chciał się dzielić. Jak jest więc z porażkami, panie Mourinho?
Człowiek orkiestra. Boski strateg, który o taktyce wie wszystko. Na piłkarski piedestał wprowadził niegdyś takie marki jak Porto czy Inter dokonując rzeczy niespotykanych. Symbol wielkiej Chelsea, tej z wielkimi piłkarzami i ogromnymi pieniędzmi. Mało kto pamięta o Di Mateo, który wygrał z londyńską drużyną Ligę Mistrzów. To Mou jest szefem, filarem globalnej marki. W swojej bogatej karierze, po raz pierwszy znajduje się w tak trudnej sytuacji. Większość jego kolegów przeżywało wzloty i upadki. Portugalczyk pokonywał Van Gaala, wyśmiewał Wengera i potrafił pokonywać Guardiolę. Wielkich upadków nie notował, a potknięcia innych z przyjemnością wyliczał. Jego drużyny w ostatnich dwunastu sezonach kończyły sezon na następujących pozycjach: 1-1-1-1-2-1-1-2-1-2-3-1. Komentarz? Niepotrzebny.
Sam Mou doskonale zdaje sobie sprawę, że Chelsea gra poniżej oczekiwań. Angielscy dziennikarze wyliczyli, że trzeci sezon pracy Portugalczyka przynosi zespołowi najwięcej porażek. Chelsea nie ma alternatywy dla nieprzewidywalnego Diego Costy, który rok temu był silny jak tur i strzelał na zawołanie. Słabsza forma Hazarda i Ivanovica to powody, dla których ciężko mówić o przyszłości The blues w różowych barwach. Mourinho rok temu bazował na talencie Fabregasa, który w końcu mógł grać tak, jak lubi najbardziej. Tak, jak w Barcelonie grać nie mógł.
The special one zawsze miał nosa do piłkarzy. Potrafił z solidnego rzemieślnika, który na co dzień dorabia przy przeprowadzkach, stworzyć zadaniowca, który na równi rywalizował z najlepszymi na świecie. Z Samuela Eto zrobił skrzydłowego, który przez dziewięćdziesiąt minut potrafił na skrzydle przebiec ponad trzynaście kilometrów, zaliczając najwięcej wślizgów w całej drużynie. Gdy Portugalczyk triumfował, cały świat z podziwem bił brawo. Warto jednak wypomnieć Mourinho to, co zawalił. Bez wyrzutów sumienia zrezygnował z Salaha i Schurrle, którzy mieli być w Londynie inwestycją w przyszłość. Oddał do Evertonu Lukaku, który Chelsea ma w sercu od dzieciaka, a na Stamford Bridge przyjeżdżał z Belgii, by zaprzyjaźnić się ze swoim przyszłym domem. Odkrycie poprzedniego sezonu, Kevin de Bryune, obecnie dogrywa piłki do Sergio Aguero, a nie tak jak jeszcze do niedawna miało to miejsce, Costy czy Hazarda. Aż dziw bierze, że Mourinho potrafił wypuścić takich piłkarzy ze swoich rąk.
Chelsea nie zachwycała już przed rokiem. Kryzys w angielskim futbolu(żadna angielska drużyna nie awansowała do najlepiej ósemki w Europie) spowodowała, że The blues zdobyli mistrzostwo nie przemęczając się. W starci z PSG w Champions League drużyna Portugalczyka nie potrafiła wygrać grając prawie całe spotkanie w przewadze. Inny szkoleniowiec miałby problem utrzymać posadę w takim klubie jak Chelsea. Jakby nie prezentowała się jego drużyna, Mourinho dalej będzie grał swoje. Ostatnio jednak głównie z dziennikarzami. Na konferencji prasowej stwierdził, że klubowi ciężko jest zwolnić najlepszego trenera na świecie. To było w jego style. Powodzenia Mou, bo spora rzesza sympatyków futbolu pragnie zadać Ci jedno słynne pytanie. Ty je znasz. Por que ?