Rafał Wolski to współczesny model polskiego piłkarza. Wyróżniał się w wieku juniora, potem trafił do dobrego polskiego klubu, po czym chcąc wypłynąć na szersze wody zdecydował się wyjechać za granicę. Tam tułał się z kąta w kąt, stracił trzy lata swojego piłkarskiego życia i z podkulonym ogonem wrócił do ojczyzny. Stracił przy tym status młodego-zdolnego, a zyskał łatkę chłopaka, który mimo olbrzymiego potencjału nie dał rady. Teraz spróbuje wstrząsnąć Ekstraklasą. Obawiam się, że może mu się to udać.

Kopiuj, wklej. Kopiuj, wklej. Zaskakujące, jak wiele razy nasi młodzi piłkarze popełniają ten sam błąd. Trochę tego nie rozumiem. Taki Wolski zanim zdecydował się na zagraniczny transfer musiał przecież interesować się piłką nożną. Patrzył na innych, inspirował się lepszymi od siebie. Słyszał, że Radek Matusiak kończy karierę, by móc rozwiązać kontrakt. Przyglądał się rozwojowi kariery Dawida Janczyka, który w swoim czasie był jednym z najlepiej zapowiadających się piłkarzy w Europie, a mimo wszystko nic nie osiągnął. Był mądrzejszy o doświadczenia swoich starszych kolegów. Wiedział, że nie zawsze transfer za granicę oznacza od razu wielką karierę. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jemu również może nie wyjść. Mimo tego, że Polacy widzieli w nim nowego Bońka czy Lewandowskiego, to wiele zależało od niego samego. Tylko ciężką pracą może do czegoś dojść. Ciężką pracą i szczęściem, które w sporcie jest absolutnie niezbędne.

Dziś, po trzyletniej tułaczce po Europie, Rafał wraca do Polski. Transfer do Wisły jest co najmniej zaskakujący, ale to było do przewidzenia. Kiedy jedziesz za granicę, zawsze narażasz się na ryzyko, że sobie nie poradzisz. Że nie przypadniesz trenerowi do gustu lub zamiast Ciebie będzie grał Włoch, którego menadżer ma układy z prezesem. Tak niestety wygląda współczesny futbol. Nie tylko blask fleszy i pomeczowe balety, ale również rozczarowania i ławka rezerwowych. Głównie ławka rezerwowych.

Co wniesie Wolski do Ekstraklasy? Obawiam się, że jakość. Taką piłkarską jakość w drużynie Białej Gwiazdy. Wartość dodaną. Będzie robił przewagę na boisku każdym dotknięciem piłki. Zdarzą mu się słabsze spotkania (na początku) ale gdy już dojdzie do poziomu, na który bez wątpienia go stać, to będzie rozdawał karty w Wiśle. Trafił do klubu, który najprawdopodobniej będzie walczył o utrzymanie w tym sezonie (!!!), więc tym bardziej jego kunszt będzie widoczny.

Co to oznacza? Znowu brutalnie zostanie zweryfikowana Ekstraklasa. Odszedł z Lecha Stilic, tułał się bezczynnie po Europie, wrócił do Wisły i znowu był najlepszy. Potem znowu wyjechał i ślad po nim zaginął. Tak samo wcześniej Furman, Pawłowski, a teraz Wolski. Przykre, że to, co nas ekscytuje, podnieca i napawa dumą, dla innych jest ochłapem, elementem, który kompletnie nie ma znaczenia. To pokazuje, gdzie się obecnie znajdujemy. Jest koniec lutego, więc jeszcze trochę i poznamy mistrza Polski. Potem znowu wielkie oczekiwania i nadzieję na to, że w końcu uda się polskiemu klubowi awansować do Ligi Mistrzów. Zejdźmy na ziemię. Błagam. Bliżej nam do Kazachstanu i Bułgarii, niż do trzeciego sortu w europejskiej piłce.

KOMENTARZE