W sobotę, zaległym meczem Ogniwa Sopot z Orkanem Sochaczew swoje rozgrywki wznowi Ekstraliga rugby. Od dawna chciałem napisać tej dyscyplinie laurkę i zachęcić do przyjścia na stadiony Aż do chwili, kiedy dowiedziałem się, że na wiosnę do zmagań nie przystąpi Posnania Poznań. Ręce opadają. Rugby ma WSZYSTKIE cechy dyscypliny, która przy odpowiedniej promocji MOGŁABY zostać polskim sportem narodowym. Obawiam się, że NIGDY nim jednak nie zostanie!

Na każdym kroku podkreślamy, że jesteśmy narodem, który od zawsze musiał walczyć. Położenie geograficzne mamy fatalne. To Ruscy, to Niemcy, to jeszcze inny Turcy czy Szwedzi. Ponad wiek nie było nas na mapie Europy. Polacy walkę mają we krwi. Pokochaliśmy MMA. Śledzimy losy naszych pięściarzy. Uwielbiamy piłkarzy ręcznych (od czasu do czasu nazywając ich patałachami…). Ale rugby, czyli dyscyplinę zespołową, która jest kwintesencją walki, mamy w dupie. Wolimy piłkę nożną i siatkówkę. W zasadzie to chyba każdy, niestety, sport drużynowy.

Zaciągnąć kogoś na mecz rugby graniczy z cudem. Wiem, bo regularnie próbuję. Słyszałem setki wymówek. Że nie wiadomo o co chodzi, że niezrozumiałe zasady, że dziwnie wyglądające formacje autowe.

W naszym kraju od lat nikt nie wziął się za porządną promocję rugby. Są podejmowane próby, ale to ciągle za mało. A szkoda, bo to kapitalna dyscyplina. W Trójmieście mamy to szczęście, że mamy trzy zespoły walczące o medale Mistrzostw Polski. Można zobaczyć naprawdę dobre mecze. W trakcie sezonu – praktycznie co weekend. Niestety, liga jest w zasadzie półzawodowa, a chłopakom z grania ciężko się utrzymać. Codzienność wygrywa z pasją. Brak wsparcia ze strony miasta zazwyczaj oznacza koniec drużyny. Tak jak się to stało w przypadku Posnanii. Nie wierzę, żeby Poznania nie było stać na utrzymanie ekstraklasowej ekipy. Niestety, w stolicy Wielkopolski zapewne woleli dać te kilka złotych więcej Lechowi…

Pieniądze. Jak w każdej dyscyplinie, także i w rugby są pieniądze. Jakieś pieniądze. Niewielkie pieniądze. I na każdym kroku ludzie ze środowiska mówią mi, że te pieniądze są źle wydawane. Źle inwestowane. Że nawet ta niewielka suma stanowi łatwy cel dla ludzi, którzy swój własny interes przekładają przed interes całej dyscypliny. Kto, jak, gdzie, kiedy? Szczerze mówiąc – nie wiem. Nigdy nie dopytywałem, chociaż może powinienem. Zawsze starałem się mówić i pisać o sporcie w miarę pozytywnie. Chociaż w naszym kraju to nie jest łatwe. Znacznie prościej jest zjebać kogoś, skrytykować, zmieszać z błotem. To potrafi każdy.

Tak więc zamiast promocji rugby, profesjonalizacji rozgrywek, powszechnego szkolenia i szeroko zakrojonej edukacji o dyscyplinie mamy drużynę wycofującą się z krajowej elity. Jak w takiej sytuacji namówić kogoś do przyjścia na stadion? Ja będę próbował mimo wszystko…

Jakim kontrastem dla tego obrazu rugby w Polsce jest inicjatywa kilku czubków/szaleńców/zapaleńców, którzy podczas meczu Pucharu Narodów Europy, w którym 19 marca Polska zmierzy się na wyjeździe z Belgią, mają zamiar zaprezentować ogromną flagę sektorową wspierającą Biało-czerwonych. Wartość projektu to 7,5 tysiąca złotych. Na tydzień przed spotkaniem uzbierano połowę tej kwoty. Dorzucicie się?

PS. Kolejny wpis bez puenty …

KOMENTARZE