Prawdopodobnie obudziłem wszystkich sąsiadów. Po rzucie Michała Daszka, dającym naszej reprezentacji dogrywkę w półfinale turnieju olimpijskiego darłem się jak idiota. Myślę, że nie ja jeden. Żadna inna drużyna narodowa nie dała mi tylu skrajnych emocji w przeciągu ostatnich 10 lat jak nasi szczypiorniści. Po porażce z Danią Polacy płakali, a mi również zeszkliły się oczy.
Mistrzostwa Świata w Niemczech w 2007 roku. Biało-czerwoni w meczu otwarcia pokonują gospodarzy i to właśnie wówczas w szerokiej świadomości „mojego pokolenia” narodziła się grupa ludzi, powszechnie znana jako Reprezentacja Polski w piłce ręcznej. Co było potem – wszyscy pamiętamy. Porażka z tymiż Niemcami w finale turnieju i mimo przeogromnego sukcesu jakim było srebro – wśród samych zawodników panował niedosyt, bo przecież przeciwni był tego dnia do ogrania. To właśnie ta niesłychana ambicja tej grupy ludzi zwiastowała kolejne sukcesy i te rzeczywiście nadeszły. Kibice pokochali tą drużynę, która jak chyba żadna inna w naszym kraju przekładała się na wytężoną pracę oddziałów kardiologicznych w całej Polsce regularnie co styczeń. Naszym szczypiornistom zdarzało się przegrać, ale nigdy – przejść obok meczu. Zawsze zostawiali serce na parkiecie i za to właśnie ich pokochaliśmy.
Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski, Mateusz Jachlewski, Karol Bielecki, Michał i Bartosz Jureccy. Te 6 nazwisk łączy tamtą drużynę z 2007 roku z tą, która jutro stanie naprzeciwko Niemiec w meczu o olimpijski brąz. Znowu nasi zachodni sąsiedzi. Przez te 9 lat potykaliśmy się z nimi wielokrotnie. Wydaje się, że to przeciwnik idealny, żeby klamrą spiąć niemalże dekadę fantastycznych występów TEJ drużyny. Wszystko wskazuje na to, że po turnieju w Rio, lub w bardzo niedalekiej przyszłości wielu z naszych szczypiornistów zakończy reprezentacyjną karierę. Medal najważniejszej sportowej imprezy na piersi na zakończenie – lepszego momentu żeby zejść ze sceny wyobrazić sobie nie można.
Mój smutek po porażce z Danią nie wiązał się jedynie ze straconą szansą na złoto. Obawiam się, że po odejściu starych mistrzów nieprędko doczekamy się nowych. Znakiem firmowym Biało-czerwonych przez tą dekadę było świetne rozegranie. Bracia Lijewscy na prawym, Karol Bielecki i Michał Jurecki na lewym, Damian Wleklak, Bartosz Jaszka, Grzegorz Tkaczyk czy Mariusz Jurkiewicz na środku. W komplecie klasa światowa bądź międzynarodowa. Czy doczekamy się następców? W drugiej linii takich zawodników na razie nie widać…
Piotr Wyszomirski wydaje się godnym następcą Sławka Szmala, Kamil Syprzak – Bartosza Jureckiego, a Michał Daszek z każdą mistrzowską imprezą zdaje się wskakiwać na coraz wyższy poziom. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie na ich barkach w najbliższych latach spoczywać będzie odpowiedzialność za wyniki kadry Polski.
Jutro, po meczu o brąz, bez względu na wynik, popłyną łzy. Polacy na pewno będą walczyć do końca, a wygra – jak to w sporcie bywa – po prostu lepszy. Warto obejrzeć to spotkanie, ponieważ coś mi mówi, że po nim nastąpi czas zmian i pożegnań. Jutro trzymajmy kciuki za tych chłopaków, bo najnormalniej na świecie na to zasługują. Potem pomyślimy o przyszłości polskiej piłki ręcznej…
MICHAŁ FARAN