Ostatnio miałem przyjemność twittować z Michałem Polem – redaktorem naczelnym Przeglądu Sportowego. Pan Michał, jako zapalony kibic reprezentacyjnego futbolu, wciąż jest dumny z naszych zawodników, którzy w ciężkim boju wywalczyli sobie awans do francuskich mistrzostw Europy. Docenia ambicję, którą wykazali się nasi piłkarze, poświęcenie i serce do walki – coś, czego długo u piłkarzy nie oglądaliśmy. Awans doceniam, sam przecież jestem kibicem kadry. Po naszej krótkiej rozmowie Przegląd Sportowy opublikował na swojej stronie głównej kolejny felieton. Autorem – naczelny. Temat „Reprezentacja odzyskanych serc”. Do lektury przystąpiłem z ciekawością. Czytam, że piłkarze zdobyli nasze serca, o awans dzielnie walczyli, a Polacy są sfochowani i zamiast cieszyć się, po prostu narzekają – taka przecież nasza natura. Czy Pan  Pol troszeczkę się  nie zagalopował?

Dlaczego tak uważam? Bo OBOWIĄZKIEM piłkarza reprezentacji Polski jest zostawiać serce dla drużyny narodowej. Bo to nie jest jakiś wielki wyczyn, że  dwudziestotrzyosobowa drużyna się wspiera. Tak naprawdę, nie jest żadną wielką sztuką to, że awansowaliśmy do Euro, na które jedzie pół Europy. Doceniam to, że nasza kadra gra lepiej niż za Fornalika czy Smudy. Widzę, że piłkarze dają z siebie 100% i zasuwają na boisku, aż miło patrzeć. Ja to WSZYSTKO WIDZĘ, ale to nie jest nic nadzwyczajnego. Tak powinno być ZAWSZE i w innych, mniej popularnych dyscyplinach sportu jest to zupełnie NORMALNE. Jeżeli ktoś występuje z orzełkiem na piersi, reprezentuje  prawie czterdziestomilionowy kraj, to musi zasuwać przez całe spotkanie i dawać z siebie absolutnie wszystko. Klaskanie piłkarzowi za to, że daje siebie z maksimum, to tak jak głaskać po głowie stażystę w Przeglądzie Sportowym za to, że nie spóźnia się do pracy i mówi grzecznie „Dzień dobry” swojemu przełożonemu. To całkiem normalne zjawisko, które nie wiedząc czemu przyjmowane jest w Polsce z wielkim entuzjazmem. Za to, że nasi piłkarze awansowali na Euro, z tego co mi się przynajmniej wydaje,  do podziału jest całkiem niezła suma pieniążków. Tak więc, poza czysto sportowymi ambicjami, niektórzy mają też swoje własne cele, do których na boisku dążą. Kelnerka, która widzi dobrze ubrane towarzystwo zamawiające najdroższego szampana, też bardzo się stara i ładnie uśmiecha z nadzieją, że otrzyma napiwek. To chyba tak działa, prawda?

Podsumowując. Ja również jestem bardzo dumny z naszej reprezentacji. Odliczam dni do czerwcowego turnieju, w którym będę kibicował naszym z całego serca. Ambicja to jednak w sporcie podstawa. Jeden potrafi grać lepiej, drugi gorzej. Ten, który ma mniej talentu nadrabia wolą walki i ambicją – proste. Dlatego nie kręci mnie zachwyt nad tym, że reprezentant kraju zostawił na boisku serce i walczył przez pełne 90 minut. To normalna rzecz, a tylko patologia w polskiej piłce przez ostatnie lata sprawiła, że na niektórych robi  to ogromne wrażenie.

 

KOMENTARZE