Rok 1957, Stuttgart. Reprezentacja polskich lekkoatletów mierzy się z zespołem RFN podczas międzynarodowego meczu. Biało-czerwoni wygrywają te starcie 117:103, a wszyscy dziennikarze naszych zachodnich sąsiadów tym samym hasłem tytułują kolejnego dnia poranną prasę. „Wunderteam”, czyli w dość prostym tłumaczeniu na język polski – po prostu znakomity zespół. Rok później Zdzisław Krzyszkowiak wraz z kolegami wygrywa generalkę podczas mistrzostw Europy odbywających się w Sztokholmie, a Polacy przywożą do Polski aż osiem złotych medali. Osiem lat później są bliscy wyrównania tego spektakularnego wyniku, ale ostatecznie medali z najcenniejszego kruszcu udaje się zdobyć „tylko” siedem.

Dlaczego o tym? Dlatego, że mieliśmy wtedy do czynienia ze znakomitym pokoleniem wybitnych lekkoatletów, których szczyt formy przypadł w tym samym momencie. Podobny wiek i – czysto teoretycznie – zupełny przypadek miały wpływ na to, że polska drużyna osiągała w tamtych latach spektakularne sukcesy. Nasi reprezentanci uprawiali przecież różne dyscypliny sportowe, trenowali oddzielnie, nie mieli ze sobą nic wspólnego. Każdy był dobry i odnosił sukcesy – to jedyne zachodzące między nimi podobieństwa.

PHOTO: EAST NEWS Zdzislaw Krzyszkowiak, Jerzy Chromik, lekkoatletyka, bieg na 300 metrow.

Edmund Piątkowski, Józef Szmidt, Jerzy Chromik, Janusz Sidło i Barbara Sobotta. Różnica pomiędzy najstarszym i najmłodszym? Niecałe pięć lat. Urodzeni między 1931, a 1936 sportowcy dali Polakom wiele radości na arenach międzynarodowych. Tych analogii i „grupowania sportowców” było w polskim sporcie jednak zdecydowanie więcej. Przechodząc do tematyki bokserskiej warto przytoczyć chociażby przykłady Andrzeja Gołoty i Darka Michalczewskiego. Dwóch wybitnych zawodników, których łączy ten sam rok urodzenia. Po przychodzącym na świat 5 stycznia 1968 roku Gołocie, równo cztery miesiące później w Gdańsku narodził się popularny Tiger.

I każdy bokserski pasjonat siłą rzeczy zestawiał obu pięściarzy. Patrzył na dokonania zarówno jednego i drugiego, wyciągał wnioski i oceniał – który szybciej się rozwija, który szybciej wskakuje na coraz wyższy poziom. Gdy z Seulu Andrzej przywoził brązowy medal igrzysk olimpijskich, każdy czekał na ruch Michalczewskiego. Gdy ten zdobywał pod niemiecką flagą mistrzostwo świata w latach 90-tych wszyscy czekali na „odzew” Gołoty. Porównywano, analizowano, zestawiono, komentowano.

Do brzegu, bo tytułem wstępu mógłbym jeszcze długo. Rocznik 1987 i 1989, bo o tym dziś będzie mowa. Konkretnie chodzi tu o pięściarzy, którzy urodzili się w tych właśnie latach. Nie wiem, czy to zwykły przypadek, znakomita myśl szkoleniowa, czy zrządzenie losu. Wiem natomiast, że w tych dwóch latach urodziło się w Polsce kilku dobrych pięściarzy. Pytanie, który z nich zostanie wybitny i przejdzie do historii.

1987 – Andrzej Wawrzyk, Mateusz Masternak i Andrzej Fonfara.

1989 – Artur Szpilka, Maciej Sulęcki, Michał Cieślak.

W tekście chciałem porównać dotychczasowe osiągnięcia wymienionych wyżej pięściarzy, ocenić, w jakim są obecnie momencie swojej zawodowej kariery i jakie widoki na przyszłość ma każdy z nich. Swoją prywatną opinię na temat każdego z chłopaków chciałem zestawić ze zdaniem Macieja Miszkinia – byłego pięściarza, a dziś eksperta i komentatora w Polsacie Sport.

Problemem, przez który zestawienie nie będzie takie, jakie chciałem żeby było na początku, jest sytuacja Michała Cieślaka, w którego organizmie podczas ostatniego pojedynku z Nikodemem Jeżewskim wykryto niedozwolone substancje. Mowa tu o Oxandrolonie i Mestorolonie. I właśnie od Cieślaka rozmowę zaczęliśmy z Maćkiem.

„Nie możemy w tym zestawieniu rozpatrywać przypadku Cieślaka, bo jeżeli został on przyłapany na stosowaniu dopingu, to musimy przyjąć, że on zażywał go już wcześniej – nie jesteśmy w stanie tego jednoznacznie stwierdzić. Nie wiemy, które pojedynki wygrał stosując doping, a które nie. Z tego co wiem, to badano go raz, i od razu wynik testów był pozytywny, co oznacza, że skuteczność jest 100%.”

michal-cieslak

 

Mateusz Masternak.

Urodzony: 2 maja 1987 roku w Iwaniskach.

41 stoczonych walk, 37 zwycięstw, 4 porażki.

Spektakularny sukces: mistrzostwo Europy w wadze junior ciężkiej,

Spektakularna porażka: TKO z Grigorijem Drozdem.

Masternak na zawodowstwo przeszedł bardzo szybko, bo już w wieku 19 lat. Stosunkowo szybko wskoczył również na bardzo wysoki poziom i już jako 22-letni pięściarz zdobył tytuł mistrza Europy EBU pokonując na punkty Juho Haapoję. Chwilę później Polak podpisał kontrakt z Sunderlandem i swoje pojedynki toczył już tylko poza granicami kraju. W ojczyźnie zawalczył ostatnio w kwietniu ubiegłego roku podczas Polsat Boxing Night. Wcześniej w ringu wiodło mu się ze zmiennym szczęściem. W ostatnich trzech latach aż czterokrotnie przegrywał. Musiał uznać wyższość takich zawodników, jak Grigorij Drozd, Youri Kalenga, Johnny Muller i Tony Bellew.

Maciek, nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale Mateusz Masternak jako pierwszy spośród pięściarzy wskoczył na wyższy poziom.

MM: Zdecydowanie. Po pokonaniu Łukasza Janika Masternak od razu wskoczył na inny poziom rywalizacji. Jego problem polegał na tym, że nie potrafił zrobić kolejnego kroku w przód, a promotorzy nie byli w stanie zorganizować mu pojedynków, dzięki którym on będzie wspinał się coraz wyżej. Potem był Sunderland i tam kilka pojedynków ze słabszymi rywalami i walka o pas z Haapoją, czyli też bardzo przeciętnym bokserem. Dzięki temu skoczył w rankingach i dostał szanse w większych pojedynkach. Niestety, wszystkie te walki przegrał. Tych konfrontacji na dobrym poziomie ma już kilka na swoim koncie i trzeba zauważyć, że i Drozd i Bellew byli w późniejszych latach mistrzami świata.

epa03508972 Polish boxer Mateusz Masternak (C) at the official weigh-in, in Nuernberg, Germany on 14 December 2012 before his European Championship Cruiserweight boxing match against Finnish boxer Juho Haapoja (not pictured) being held in Nuernberg on 15 December 2012. EPA/MATTHIAS MERZ Dostawca: PAP/EPA.

 

Andrzej Wawrzyk.

Urodzony: 26 września 1987 roku w Krakowie.

34 stoczone walki, 33 zwycięstwa, 1 porażka.

Spektakularny sukces: dwukrotny pretendent do tytułu mistrza świata w kategorii ciężkiej.

Spektakularna porażka: KO z Aleksandrem Powietkinem.

Andrzej Wawrzyk to pięściarz, który zdecydowaną większość swoich pojedynków stoczył w Polsce i jego poziom bardzo często jest weryfikowany względem innych polskich bokserów. Mimo,że nie jest jeszcze „starym” pięściarzem ma już sporo doświadczenia i jedną walkę o mistrzowski pas z Aleksandrem Powietkinem na swoim koncie. O pojedynku w Rosji „Jędruś” chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć, bo trudno jest znaleźć dobre strony tamtej wyprawy do Moskwy. W 2016 roku pokonał Marcina Rekowskiego i Alberta Sosnowskiego, choć nie byli to przeciwnicy, którzy mogli Wawrzykowi zagrozić. Jego ambicje sięgają dużo dalej. Jak sam podkreśla – chce być pierwszym polskim mistrzem świata w królewskiej dywizji. Okazję ku temu będzie miał już niedługo, gdyż 25 lutego zawalczy z Doentayem Wilderem.

Oto fragment mojej rozmowy z Andrzejem. O początkach kariery i myślach, które towarzyszyły mu przed walką z Powietkinem:

„Na początku wygrywając z pięściarzami, którzy nie byli zbyt dobrzy, czułem, że może ze mnie coś być. Nie myślałem jednak od razu o mistrzowskich tytułach, tylko o każdym kolejnym pojedynku. Nie żyłem marzeniami, nie miałem głowy w chmurach. Gdy zacząłem walczyć na coraz większych galach, z coraz lepszymi rywalami, to zacząłem boks bliżej poznawać. Całe te środowisko i reguły, które w nim panują. Przestałem przyglądać się wszystkiemu z boku, a zacząłem być jednym z nich. Wcześniej wydawało się być ono dla mnie zamknięte. W bardzo młodym wieku dostałem propozycję walki o pas mistrzowski z Aleksandrem Powietkinem. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Wiedziałem, że mogę zostać pierwszym polskim mistrzem świata w kategorii ciężkiej. Kimś, kim nie był nawet sam Andrzej Gołota. Zacząłem wierzyć, marzyć. Nie z głową w chmurach układać sobie w głowie plan, co zrobię, gdy już zdobędę pas, ale wiedziałem, że muszę jeszcze mocniej trenować. Zasuwać, by szczęściu pomóc.”

 

Maciek, Fiodor Łapin powiedział ostatnio, że Andrzej Wawrzyk nie był w 2013 roku gotowy, by zawalczyć z Aleksandrem Powietkinem. Teraz jest gotowy na Wildera?

MM: Hmmm. Skoro zdecydował się wziąć walkę z Powietkinem, to trzeba uznać, że był gotowy. Tak samo musi się czuć teraz, przed pojedynkiem z Wilderem. Uważam, że nie jest natomiast gotowy, by wygrać tę walkę. Patrząc na pięściarzy urodzonych w 1987 roku, których przypadki analizujemy, to Wawrzyk moim zdaniem najmniej osiągnął i jest najmniej perspektywiczny. Jest na najniższym poziomie sportowym. Andrzej bazuje na swoich dobrych warunkach fizycznych, co w starciach z najlepszymi bokserami na świecie nie będzie jednak jego atutem. Poza Parkerem i Powietkinem wszyscy ciężcy to kolosy i w tym aspekcie Wawrzyk nie będzie miał na starcie przewagi.

Wawrzyk zrobił progres od porażki z Powietkinem?

MM: Jego kariera jest mocno specyficzna. Przez to, że jego odporność na ciosy jest niska, promotorzy boją się zorganizować mu pojedynek z pięściarzami średnimi. On walczy z zawodnikami słabymi. Każdy mocny bijący zawodnik mógłby go przewrócić mocnym ciosem. Nie ma okazji by sprawdzić się na tle solidnych zawodników. Nie tych z topu – tych trochę gorszych, ale wciąż solidnych. To pomogłoby mu zbudować pewność siebie i dać świadomość, że jest już w stanie dołączyć do ścisłej światowej czołówki.

Andrzej się jeszcze rozwinie?

MM: Ciężko mi jest powiedzieć, bo bez tych walk, o których przed chwilą Ci powiedziałem, bardzo trudno będzie zrobić skok do przodu. Jeżeli jego walka skończy się ciężkim nokautem, to pytanie, czy Andrzej będzie chciał kontynuować karierę. Jeśli tak się stanie, to obstawiam, że znowu rywale nie będą najwyższych lotów i obijanie przeciwników słabych może pchnąć Wawrzyka za jakiś czas po raz kolejny do dużego pojedynku.

1987-2

 

Andrzej Fonfara.

Urodzony: 4 listopada 1987 roku w Warszawie.

32 stoczone walki, 28 zwycięstw, 4 porażki.

Spektakularny sukces: zwycięstwo z Nathanem Cleverlym.

Spektakularna porażka: TKO z Joe Smithem JR.

Andrzej Fonfara to najbardziej „amerykański” z polskich pięściarzy. Prawie cała jego kariera odbywa się za Oceanem, gdzie „Polski Książę” ma już szeroką rzeszę fanów. W 2014 roku po porażce z Andonisem Stevensonem Fonfara wydawał się być bardzo blisko najlepszych pięściarzy na świecie w swojej kategorii wagowej, a pokonanie Ngumbu, Chaveza JR. i Cleverly’ego tylko w tym przekonaniu utwierdzało. Ostatnia wpadka ze Smithem JR. już w pierwszej rundzie przez TKO postawiła znak zapytania nad przeszłością Fonfary. Zawodnika, który już niedługo wyjdzie do ringu na przeciw Chada Dowsona.

Maciek, co czeka Andrzeja Fonfarę? 

MM: Błędy, które Fonfara popełnił w pojedynku ze Smithem, zdarzały się już w poprzednich walkach, ale dopiero Amerykanin potrafił je w pełni wykorzystać. Andrzej jest niezwykle ambitny, ma dobre warunki fizyczne, jest dynamiczny i w końcu trafił do trenera, który ma pojęcie o boksie. Moment, w którym teraz się znajduje zawdzięcza swojemu charakterowi, determinacji i woli walki. Pod skrzydłami Virgila Huntera i sparując z takim pięściarzem, jak Andre Ward Fonfara jest w stanie jeszcze bardzo się rozwinąć. Moim zdaniem? Melodia przyszłości. Gdyby został u Colony, to nie wydawałbym takich osądów. Prognozuję, że progres przyjdzie, ale to będziemy w stanie ocenić dopiero za dwie walki.

fonfara

 

Maciej Sulęcki.

Urodzony: 2 maja 1989 roku w Warszawie.

Spektakularny sukces: zwycięstwo z Hugo Contento JR.

Spektakularna porażka: BRAK.

Maciej Sulęcki to pięściarz, który od pewnego czasu walczy w Stanach Zjednoczonych i za Oceanem zbiera bardzo dobre recenzje. W czerwcu pokonał Hugo Contento JR i jest coraz wyżej w rankingach, co każe z nadzieją patrzeć w przyszłość. Na głębszą wodę wypłynął pokonując w 2014 roku Grzegorza Proksę, choć – jak sam podkreśla – jego celem jest zostanie najlepszym pięściarzem w wadze średniej na świecie. Daje sobie dwie walki w USA i będzie polował na Golovkina. Choć gdyby telefon od Kazacha zadzwonił dzisiaj, do ringu mógłby wyjść nawet jutro.

Oto fragment mojego wywiadu z Maciejem Sulęckim.

„Każdy czeka na Golovkina, bo jest niepokonany i każdego kolejnego boksera masakruje. Głównym pytaniem przed jego pojedynkami jest tylko ilość rund, które wytrzymają jego przeciwnicy. Do niego trzeba wyjść i się nie bać. Ja mam taki charakter, że nie boję się tego, że będę musiał dostać w ryj, pęknie mi kość lub złamię rękę. Co to, pierwszy razy się tak dziej? Trzeba wyjść i pewnym swego realizować swój plan. Tak, wiem – łatwo brzmi. Gdy jednak będziesz czekał na to, co on zrobi, to przegrasz. Przegrasz z kretesem jak wszyscy, którzy z nim walczyli do tej pory.”

Maciek, powiedziałeś mi kiedyś, że mimo iż nie wierzyłeś w pojedynku z Grzegorzem Proksą w Sulęckiego, to jesteś zbudowany tym, w jaki sposób on się rozwija. Striczu powiedział mi niedawno, że po dwóch walkach będzie gotowy na Golovkina. Jak Ty to widzisz?

MM: Moim zdaniem Golovkin gdziekolwiek nie trafiby mocno, to może Sulęckiego połamać. Dlaczego? Bo robi to z każdym, kto staje na jego drodze, bez wyjątków. Trafił się zawodnik wybitny, z innej planety i dopóki nie przegra z samym sobą, to nie widzę nikogo, kto mógłby go pokonać. Natomiast jeśli Sulęcki miałby się spotkać z takim Soundersem, to myślę, że byłby w stanie go pokonać.

Sulęcki cały czas się rozwija?

MM: Na pewno. Obserwowałem go na treningach, widziałem kilka jego sparingów i naprawdę robi dobrą robotę. Czy ma termin kolejnej walki, czy nie, to jest potwornie zmotywowany i zawsze daje z siebie wszystko. Widać, że jest szalenie ambitny i bardzo chce zrobić w boksie wielkie rzeczy. Kiedyś nie doceniałem jego boksu, ale bardzo się rozwinął i dziś bardzo mi się podoba styl, w jakim walczy. Uważam, że to jeden z najbardziej perspektywicznych polskich pięściarzy.

suleckiradosc

 

Artur Szpilka.

Urodzony: 12 kwietnia 1989 roku w Wieliczce.

Spektakularny sukces: Zwycięstwo z Tomaszem Adamkiem.

Spektakularna porażka: KO z Doentayem Wilderem.

Artur Szpilka to pięściarz, którego nazwisko najbardziej elektryzuje wszystkich polskich kibiców boksu. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego, który przez ostatni rok odpoczywał od walk po ciężkim nokaucie i leczeniu kontuzji. Na swoim koncie ma w sumie dwie porażki i jedno cenne zwycięstwo z Tomaszem Adamkiem, który już jednak w walce z urodzonym w Wieliczce pięściarzem nie był w swojej najlepszej formie. 25 lutego stoczy kolejny pojedynek z mocnym rywalem, który – jak sam zapewnia – będzie miał ogromne znaczenie dla jego przyszłości.

Maciek, ze Szpilką wiążemy chyba mimo wszystko największe nadzieje, prawda?

MM: Artur walczy o coś więcej, niż o kasę. On walczy o sławę i wielkie tytuły. Przez to, że od najmłodszych lat stawia sobie wysoko poprzeczkę, to mimo wciąż młodego wieku ma już sporo doświadczenia i ciężką pracą chce sprostać kolejnym wyzwaniom, które sam sobie wyznacza. Między walką z Jenningsem i walką z Wilderem Artur zrobił bardzo duży progres i jeżeli ta tendencja zostanie podtrzymana, to ma szansę osiągnąć w boksie dużo. Czy zostanie mistrzem świata? Trudno powiedzieć, bo mocno ograniczają go warunki fizyczne. Na pewno jest w stanie być lepszym pięściarzem, niż jest obecnie.

Załóżmy, że Szpilka przegrywa w lutym. Co dalej?

MM: Szpilka ma coś, co przyciąga kibiców. Jeżeli pokaże się z dobrej strony, będzie odważny i w ostatnich rundach pójdzie va banque, to wiele osób, które przyjdą go oglądać to w jego postawie mogą dostrzec dużo plusów. To może zapewnić mu kolejne wielkie walki.

1989-2

 

PODSUMOWANIE:

Maciek, który z roczników jest mocniejszy? 1987 czy 1989?

MM: Jak do tej pory więcej osiągnął rocznik 1987. Fonfara dał dużo lepszą walkę ze Stevensonem, niż Szpilka z Wilderem, a moim odczuciu Stevenson jest lepszym czempionem, niż Wilder. Masternak natomiast na tę chwilę osiągnął zdecydowanie więcej niż Sulęcki. Toczył pojedynki na wyższym poziomie.

Nie wspomniałeś nic o Wawrzyku.

MM: Bo moim zdaniem on nic nie osiągnął jak do tej pory. To już Szpilka i Sulęcki są na wyższym poziomie, mimo że są młodsi.

Mówiłeś o dotychczasowych osiągnięciach, a jakie są widoki na przyszłość? Który rocznik osiągnie więcej? 1987 czy 1989?

MM: Moim zdaniem 1989, czyli Szpilka i Sulęcki.

1987 czy 1989, który rocznik wygeneruje mistrza świata? Czy może oba?

MM: Jeśli Fonfara zawalczyłby drugi raz ze Stevensonem, a ten dalej byłby mistrzem, to myślę, że dobrze przygotowany i pewnie siebie Andrzej jest w stanie go pokonać i zdobyć tytuł. Andrzej Wawrzyk moim zdaniem nie ma szans na tytuł. Masternak też w moim odczuciu mistrzem świata nie będzie. Mówiąc o szansach Artura Szpilki, to ciężko jest mi teraz wybrać mistrza, którego ten byłby w stanie pokonać. Może z Parkerem byłaby taka szansa. Z Wilderem, Joshuą i Ortizem szans na tę chwile nie ma. Musi jeszcze poczekać na swój czas, bo na razie uważam, że nie jest jeszcze na tym poziomie. Sulęcki na tę chwilę szans z Golovkinem nie ma, ale o pas WBO może powalczyć i dobrze przygotowany jest w stanie go zdobyć. Trochę jak Fonfara – przy dobrych wiatrach może wywalczyć sobie pas.

miszkin11

 

Zdaniem Prosto z Boku:

Nasi ciężcy, czyli Wawrzyk i Szpilka muszą poczekać na swoją szansę. Uważam, że tych jeszcze kilka w swoim życiu może otrzymać Szpila, który wygrywając w lutym może znowu wskoczyć do elity, w której w ostatnim czasie dzieje się bardzo dużo. Wawrzyk swoją szansę dostanie już za półtorej miesiąca i jego atutem może być to, że Wilder nie walczył ostatni rok i miał poważną kontuzję łokcia. Masternak najlepsze lata boksowania ma już za sobą i odnoszę wrażenie, że jego ostatnie lata były bardzo nieuporządkowane. Brak w nich było konsekwencji i jasnego planu działania. Sulęcki zgodnie z tym, co powiedział Maciej Miszkiń, swoich szans musi szukać z dala od Golovkina, który wydaję się być poza zasięgiem rywali. Po dwóch, trzech walkach będzie gotowy, by powalczyć o pas WBO. Fonfara? Wszystko zależy od walki z Dowsonem. Jeśli Andrzej przegra, straci kolejny rok na odbudowywaniu swojej pozycji. Gdy wygra, przy dobrych wiatrach jeszcze w 2017 roku może stoczyć dwa duże pojedynki i w 2018 znowu dostać swoją szansę w walce o pas.

Który z wymienionej szóstki (wraz z Cieślakiem) zostanie mistrzem świata?

  • Masternak? Nie.
  • Wawrzyk? Nie.
  • Fonfara? Tak.
  • Sulęcki? Tak.
  • Szpilka? Nie.
  • Cieślak? Nie.

Który rocznik jest mocniejszy? 1989. Nawet wyłączając i pomijając Cieślaka, aż dwóch pięściarzy z tego rocznika może zostać mistrzami świata. W 1987 tylko jeden – Andrzej Fonfara.

1989>1987

 

KOMENTARZE