Wyobraźcie sobie, że zakładacie po zimie kurtkę wiosenną i znajdujecie w kieszeni stare, wymiętolone 10 złotych. Wpadacie na szalony pomysł, idziecie z banknotem do salonu Ferrari i chcecie na weekend wypożyczyć najnowszy samochód, by zaszpanować przed dziewczyną. Sprzedawca się z was śmieje, wy wychodzicie na kompletnych kretynów, a w drodze powrotnej zachodzicie do Żabki i kupujecie czekoladki, które mają być sposobem na wymarzony weekend z ukochaną.
Brzmi komicznie, mało realnie, ale naprawdę chodzą po świecie osoby, które mają tak bujną wyobraźnią i są w stanie coś takiego zrobić. Nie wierzycie?
Marcin Najman, czyli znany i lubiany przedstawiciel sportów walki, który przegrał z absolutnie każdym, z kim można przegrać wystąpi podczas gali „The Legend”, która 26 maja 2018 roku odbędzie się na Stadionie Narodowym. Jego rywalem będzie nie mniejszy gagatek – Artur Bińkowski.
To co, ten od wymiętolonej dychy cały czas jest dla was szaleńcem?
Najman jest jednym z organizatorów gali i sam siebie anonsował do walki, przy czym zaznaczył, że to nie będzie pojedynek główny, gdyż przewidziane są inne atrakcje na ten wieczór. Normalnie gala legend kojarzy się z prawdziwymi, wielkimi zawodnikami, który w przeszłości stanowili o sile polskiego boksu. Ale jako że pewnie gdzieś w co-main evencie zobaczymy dwóch pięściarzy, z których żaden nigdy nie był przez kibiców postrzegany nawet za średniaka, to całkiem możliwe, że wisienką na torcie będzie freak fight, w którym fryzjer zmierzy się z murarzem albo ogrodnik wyzwie na pojedynek kierowcę Ubera.
Absurd jest tym większy, że impreza zostanie zorganizowana na Stadionie Narodowym. Na tym samym obiekcie w maju 2017 roku odbywała się słynna gala KSW, w której wystąpili absolutnie wszyscy najlepsi wojownicy zrzeszeni przez federację. W międzyczasie swoje mecze grała na stadionie piłkarska reprezentacja Polski, w której składzie biega Robert Lewandowski. Kilka tygodni przed Lewym do domu piłkarskiej kadry zawitała Anita Włodarczyk, która właśnie tam ustanowiła rekord świata w rzucie młotem. Do tego przez narodowy przewinęły się takie zupełnie nieistotne postaci w światowym sporcie, jak Usain Bolt czy Cristiano Ronaldo. Rozegrano tam nawet finał Ligi Europejskiej, ale to wszystko wrzucone do jednego koszyka jest tyle warte, co znaleziona we wcześniej wspomnianej kurtce, ale w drugiej kieszeni, zasmarkana chusteczka. Prawdziwa atrakcja dla sportowych koneserów dopiero przed nami – Najman zmierzy się z Bińkowskim na największym polskim obiekcie przeznaczonym na organizowanie imprez sportowych.
Cała impreza powinna nosić nazwę „Festiwal Żenady”. Jak inaczej to nazwać? Najman, który obraził wszystkich możliwych polskich pięściarzy zmierzy się z gościem, który przez ostatnie 10 lat rozegrał cztery walki, z czego wszystkie przegrał. Jedyne, z czego jest znany, to z ciętego języka, polszczyzny na poziomie wczesnej podstawówki i tego, że się nie cacka z nikim i wali prosto w oczy. W konfrontacji z Najmanem, który jeszcze niedawno rzucał się ze swoim przeciwnikiem makaronem podczas konferencji prasowej, wygląda to wręcz wyśmienicie. Stadion Narodowy będzie miał się zapełnić dla gościa, który nie potrafi walczyć, naprzeciwko którego stanie koleś, który niczego nie wygrał, a wciąż ma o sobie olbrzymie mniemanie i walki bokserskie łączy z występami w amatorskim MMA i galach w Papowie Biskupim.
Boję się. Naprawdę boję się, że ludzie dadzą się w to wciągnąć. Będą to sobie tłumaczyć chęcią „odreagowania” od problemów i chwilą resetu od codziennego życia, ale boję się, że Polacy wciągną się w tą żenadę i 26 maja usiądą przed telewizorami lub wybiorą się na stadion i będą chcieli to obejrzeć. Przed tym zagłębią się w obraźliwe i żałosne filmiki, które na potrzebę promocji wydarzenia zaczną być nagrywane i karuzela sama zacznie się kręcić. Problem, z którym musi zmierzyć się wielu promotorów organizujących gale bokserskie czy MMA w naszym kraju ze słabą frekwencją zostanie zamieciony pod dywan przez ćwierćsportowców, którzy gównoburzą wzbudzą zainteresowanie Kowalskiego z Nowakiem.
Pytanie celowo powtórzę: ten od wymiętolonej dychy cały czas jest dla was szaleńcem?
Znalazłem w tym tekście dwóch, którzy są skłonni posunąć się o krok dalej.