Gdybyśmy tydzień temu powiedzieli, że polska oszczepniczka zajmie 4 miejsce podczas igrzysk olimpijskich, wiele osób z niedowierzaniem pukałoby się w czoło. Gdy jednak teraz, już na spokojnie to wszystko analizujemy, dochodzimy do jednego, jakże istotnego pytania – Dlaczego ten oszczep nie poleciał 3 centrymetry dalej!?

Sport bywa okrutny. Młoda, ambitna, fanstastyczna dziewczyna. Stojąca dopiero u progu wielkiej kariery, którą – wierzę w to z całego serca – na pewno zrobi. Już ją robi, bo 4 miejsce na igrzyskach olimpijskich, ba, sam występ na olimpiadzie to znakomita sprawa. Jeszcze niedawno marząca o tym, by móc zadebiutować na imprezie mistrzowskiej rywalizując z dorosłymi, dziś ocierająca się o medal w RIO. Dlaczego ten oszczep nie poleciał troszkę dalej? Przecież Spotakova medali ma już całe mnóstwo. Wygrywała przed czterema laty w Londynie, a do słonecznej Brazylii przyjechała, by pożegnać się ze swoimi kibicami. Czemu nie mogła zatem tym oszczepem rzucić troszkę krócej, za naszą Marysią? Która w wieku 20 lat zagwarantowałaby sobie godny byt na starość. Której brązowy medal olimpijski otworzyłby furtkę do lepszego życia.

Dlaczego podchodzę do tego w ten sposób? Bo jeśli jeszcze kilka miesięcy temu Google nie wyszukiwało kogoś takiego jak Maria Andrejczyk, to teraz pierwsze kilka stron poświęconych jest właśnie jej występowi w Brazylii. To pokazuje, jak czas w sporcie szybko leci. Kiedyś – młoda, pełna marzeń. Dziś – choć szczęśliwa i w gruncie rzeczy dumna z siebie to smutna i zła, że tym razem nie wyszło. Sport pamięta takie przypadki, w których ktoś, kto w bardzo młodym wieku poziomem sportowym aspirował do tych najlepszych na świecie, chwilę później rozkładał wszystkich na łopatki. Pamięta też i przypadki takie, w których ktoś z olbrzymim talentem przepadał w wirze czyhających na młodego człowieka pokus i ginął w gdzieś w przeciętności. Brązowy medal olimpijski już na starcie byłby więc magnezem, który by Marię trzymał przy ciekawym i pełnym przygód sportowym życiu. Nie pozwoliłby jej zmieniać czegoś, w czym jest tak dobra.

Reakcja po zdobyciu FANTASTYCZNEGO 4 miejsca? – Przepraszam, jestem załamana. 4 miejsce mnie nie satysfakcjonuje. Zawiodłam was, jest co poprawiaćRozumiecie coś z tego? Dziewczyna zajmuje 4 miejsce na igrzyskach, bije po drodze rekord Polski i wygrywa eliminacje. Teraz przeprasza nas za to, że zajęła TYLKO 4 MIEJSCE na olimpiadzie. Polski piłkarz zarabiający na chleb na co dzień w Łęcznej czy innym Zabrzu zwaliłby na pogodę, zły stan murawy lub za ciasną gumę w gaciach. Fajdek płakałby, że się nie wyspał. Tymczasem Marysia kaja się i przeprasza dziennikarza przy całej Polsce. Ja jestem tego pewien – ta dziewczyna przysporzy nam w przyszłości jeszcze sporo radości.

 

**********************

Właśnie, apropo tego dziennikarza. Aleksander Dzięciołowski. Wygrał plebiscyt na największego medialnego ananasa Rio 2016. To, że rozryczoną Marię Andrejczyk pytał o jej zamiłowanie do siatkówki, to już wybaczam – chciał zmienić temat, wprowadzić trochę luzu i pochwalić się publicznie swoim researchem. Gdy jednak zaczął wmawiać wkurwionemu Konradowi Bukowieckiemu, że nic się nie stało i że w sumie to i tak jest mega zajebiście, że ten spalił 3 rzuty i finał olimpijski zakończył na ostatnim miejscu? No ludzie! Facet nie zaliczył w finale ŻADNEJ odległości, kipi od niego złością, bo wie, że ewidentnie dał dupy. Dziennikarz natomiast próbując całą sytuację sprytnie wygładzić mówi, że nic się nie stało, a w przyszłości Polacy będę mieli z Konrada sporo pożytku. Oczywiście, Bukowiecki nic w Rio nie musiał. Jest fantastycznym sportowcem, a – kto wie – w przyszłości może i przyszłym rekordzistą świata. Nie próbujmy jednak wmawiać wszystkim, że białe jest czarne i na odwrót. Za dotychczasowe osiagnięcia dziękujemy, gratulujemy i jesteśmy dumni. Za finał igrzysk możemy podtrzymywać na duchu i dodawać otuchy. Nie chwalić. Bo nie pamiętam, żeby ktoś chwalił piłkarza po przegranym 0:8 spotkaniu za to, że ten kilka miesięcy wcześniej wygrał mecz czy strzelił bramkę.

Chyba nie tylko ja mam takie zdanie:

stano

Trzymajcie kciuki za Kamilę Lićwinko i Asię Jóźwik. Byśmy z najlepszych dla nas igrzysk w historii nie wrócili z dwoma medalami w lekkiej.

 

KOMENTARZE