Kibice w Gdańsku czekają na spotkanie ze Śląskiem, bo to dla nich mecz szczególny. Mecz przyjaźni. Serdeczność na trybunach i tym razem powinna panować, lecz na boisku nikt nie będzie patrzył na siebie inaczej niż zwykle. Toczy się bowiem walka o ligowe punkty i realizowanie osobistych celów. Wrocławianie chcą do świątecznego stołu zasiadać jako ekipa plasująca się w grupie mistrzowskiej po 20 kolejkach. Lechia – jako lider Ekstraklasy.

Oliwy do ognia już podczas środowej konferencji prasowej dolał Flavio Paixao. Oto fragment jego wypowiedzi:

„Śląsk w tym momencie walczy o miejsce w środku tabeli. Myślę, że jesteśmy dziesięć razy lepsi od nich, ale musimy to udowodnić na boisku. Już nie raz zdarzyło się, że teoretycznie słabszy zespół potrafił się postawić temu mocniejszemu. Dobry przykład mieliśmy w zeszłą sobotę. Przed meczem z Wisłą też myśleliśmy, że pójdzie nam łatwo, a wszyscy wiemy jak się skończyło”

Czyli bez zbędnych ceregieli – Flavio uderzył między oczy. Mógł dziennikarzom powiedzieć, że każdy mecz jest tak samo ważny, będzie starał się zagrać jak najlepiej i dobrze wypaść na tle mocnego rywala. Zrobił jednak inaczej – my jesteśmy dobrzy, oni słabi. My gramy o mistrza, oni o coś tam. W sumie – niewiadomo o co.

flavio

Potem był jeszcze wykład o tym, że jak strzeli bramkę to będzie się cieszył tak samo, jakby to uczynił w meczu derbowym i spotkanie ze Śląskiem nie jest dla niego niczym szczególnym.

Jakbyśmy jego wypowiedzi nie oceniali, nie ganili go za pychę i brak sentymentu, to – moim zdaniem – Flavio ma wiele racji. Lechia ma 36 punktów na koncie, Śląsk 22. Lechia jest druga w tabeli, Śląsk jedenasty. Kibice i dziennikarze lubią ciekawych, kontrowersyjnych rozmówców, a gdy ktoś wyłamie się poza szeroko pojęty schemat to jest od razu gościem bez klasy. Wyczuwam brak logiki.

A czy Flavio będzie eksponował radość po ewentualnym golu, czy nie – bez różnicy. Jemu ten Śląsk tak samo powiewa, jak za kilka lat będzie mu powiewała Lechia. Kto w to nie wierzy – jego problem.

Trochę o historii. Zawsze ciekawią mnie wyliczenia statystyczne i bilans bezpośrednich spotkań pomiędzy danymi ekipami. Lechia ze Śląskiem grała jak do tej pory 44 razy i wygrała z tego…8 meczów. Tak, to nie żart. Gdańszczanie przegrali natomiast aż 21 gier. 15 razy padł remis. Jak to wyglądało w ostatnich latach? Od sezonu 2007/2008 drużyny rywalizowały ze sobą 18 razy. Lechia wygrała tylko 3 mecze i przegrała aż 8. W ostatnich czterech sezonach wrocławianie potrafili aż trzy raz wygrać nad morzem.

celeban

Meczu przyjaźni zatem nie będzie. Nie ma prawa być go na boisku, bo odnoszę wrażenie, że Lechia zbyt wiele razy już w tym sezonie pogubiła punkty. Tak, wiem – brzmi to dziwnie. Ktoś patrząc tylko i wyłącznie na ligową tabelę może stwierdzić, że tak nie jest i biało-zieloni są w znakomitej formie. Na możliwych 15 punktów do zdobycia w ostatnich 5 spotkaniach, gdańszczanie uzyskali zaledwie 8. Potknęli się w spotkaniu z Arką i Pogonią oraz tydzień temu z kretesem polegli w Krakowie z Wisłą. Gdy do tego dodamy porażkę na inaugurację w Płocku i blamaż w Warszawie, to dochodzimy do wniosku, że tych wpadek kilka już było. Gdybyśmy znajdowali się rok czy dwa lata temu i obserwowali Lechię walczącą o „grupę mistrzowską” to okej – błędy się zdarzają. Jeśli jednak aspiracje sięgają tytułu mistrzowskiego to nie można się mylić. Nie tyle razy.

Śląsk jest w tym sezonie typowym średniakiem, który bardzo często gra jak równy z równym w lidze praktycznie z każdym, by chwilę później przyjąć trójkę od Lecha i czwórkę od Legii. Podopieczni Mariusza Rumaka aż siedmiokrotnie dzielili się punktami w tym sezonie, z czego aż pięciokrotnie na własnym boisku. Co ciekawe, Morioka i spółka stosunkowo dobrze grają na wyjazdach. Z ośmiu gier poza Wrocławiem wygrali aż cztery i dwukrotnie remisowali. Pod tym względem zajmują piąte miejsce w lidze, lokatę nad Lechią.

Obecnie Lechia wydaje się być najbardziej „śląskim” klubem w całej Ekstraklasie. Do Flavio dochodzi bowiem jego brat Marco oraz Sebastian Mila, którzy przed laty występowali w klubie z Wrocławia. Sentymentów jednak być nie powinno. Zbyt wielki ciężar gatunkowy ma to spotkanie, by ktoś odstawiał nogę.

Typ Prosto z Boku: Lechia – Śląsk 2:0

 

KOMENTARZE