Jeszcze niedawno sytuacja wyglądała trochę jak w szkolnych biegach przełajowych. Ktoś, kogo nikt nie zna wypalił ze startu, co sił w nogach. Przewodzi w stawce. Pewni siebie faworyci ze spokojem patrzą po sobie, gdyż to oni mieli podzielić się medalami. Mija pierwszy, drugi kilometr. Do mety coraz bliżej, a szalony uciekinier nie traci sił. Sensacja wisi w powietrzu. Meta coraz bliżej, a faworyci wciąż gdzieś w środku stawki. Niewiadomą jest, ile sił na finisz zostawił sobie wspominany szaleniec i jaki zapas mocy posiadają faworyci biegu.
Gdy po pierwszych kilku ligowych kolejkach w tabeli przewodził Piast Gliwice, wielu z przekąsem uśmiechało się pod nosem. Kolejny wariat, który optymalną formę przygotował na połowę sierpnia. Czas skrupulatnie upływał, dochodziły kolejne spotkania, a w czołówce zmian jak nie było, tak nie ma. Legia z Lechem byli wyraźnie rozkojarzeni faktem, że musieli grać na dwóch frontach. Michał Probierz do tej pory pluje sobie w brodę, że wywalczył z Jagiellonią trzecie miejsce na koniec poprzedniej kampanii. Skrócił tym samym urlopy swoim piłkarzom, a wydłużył i tak już długi sezon. Początek rozgrywek okazał się falstartem dla tych, którzy w lidze mieli rozdawać karty. Szansą dla drużyn, które w wakacje zdążyły porządnie wypocząć.
Piast ciułał punkty, a szczególną uwagę poświęcał na mecze rozgrywane przed własną publicznością. Z ośmiu domowych pojedynków, aż siedmiokrotnie zgarniał całą pulę. Ogrywał między innymi Legię, Lechię i Górnik Zabrze. Chyba wypadałoby w końcu zmienić melodię i oddać cesarzowi to, co cesarskie. Piast to mistrz jesieni, a taki wynik przed rozpoczęciem sezonu mało kto by obstawiał. Piłkarze mają już w nogach czternaście spotkań, a para w nogach jak była, tak jest. Ostatnie pięć potyczek, to aż dziesięć zdobytych oczek. W całej stawce nie ma ekipy, która w tym okresie zdobyła więcej punktów. Gdyby nie wprowadzona reforma ligi i podział punktów po rundzie zasadniczej to Piast byłby teraz murowanym faworytem do mistrzostwa. Patrzę na terminarz i widzę, że drużyna do końca roku rozegra jeszcze siedem spotkań. Wyjazdy z Jagiellonią, Termaliką, Górnikiem Zabrze i Legią. U siebie podejmować będzie Ruch, Cracovię i Lecha. Jeśli dobra passa meczów w Gliwicach zostanie podtrzymana, to Piast ma wielką szansę, żeby poradzić sobie z każdym z przeciwników. Na wyjeździe najciężej rzecz jasna będzie Warszawie. Pozostałe mecze, choć skończyć mogą się różnie, to nie powinny sprawić gliwiczanom większych problemów.
Do końca sezonu zostało bardzo dużo czasu i tak naprawdę wszystko może się jeszcze wydarzyć. Ośmiopunktowa zaliczka nad obecnym wicemistrzem kraju to jednak całkiem sporo. Może się okazać, że w peletonie nikt nie dysponuje mocnym finiszem i wtedy ucieczka może przynieść sukces.Tym bardziej, że Piast wydaje się szanować własne siły i mieć ich spory zapas na ostatnie, być może decydujące okrążenie.