Fiodor Czerkaszyn to niepokonany pięściarz, który kolejnymi zwycięstwami cieszy się coraz większym uznaniem wśród polskich fanów. Mimo że pochodzi z Ukrainy, to walczy pod biało-czerwoną flagą i jest uważany za jednego z najlepszych pięściarzy w naszym kraju bez podziału na kategorie wagowe. Poza kolejnymi zwycięstwami jest cały czas skromnym i normalnym chłopakiem, od którego bije pozytywna energia. Umówienie się z nim zatem na wywiad nie było żadnym problemem. Co czeka Czerkaszyna w najbliższej przyszłości?

Wywiad pierwotnie ukazał się na portalu www.infosport.pl i można go przeczytać również TUTAJ.

Odpoczywasz? Jak się czujesz po walce?

Fiodor Czerkaszyn: Tak, odpoczywam. Po walce postanowiłem pojechać na Ukrainę, do domu. Podróż jednak skomplikowała się, bo granice były zablokowane. Wszystko stanęło. Po pięciu godzinach wróciłem do Warszawy i poleciałem samolotem. Najpierw do Kijowa i stamtąd do Charkowa, gdzie mieszkam. Teraz już wszystko w porządku, ładuję baterię.

Zawsze czas pomiędzy okresami przygotowawczymi spędzasz na Ukrainie?

FC: Nie zawsze, ale jestem w domu często, bo cały czas studiuję i muszę pozałatwiać na uczelni sporo spraw. Miałem plan, aby polecieć na wakacje, myślałem o Dubaju, ale nie wiem, jak to teraz będzie. Przez koronawirusa wszystko stoi, loty są odwoływane, więc zobaczymy, co przyniosą kolejne tygodnie. Być może zrezygnuje z wakacji i będę odpoczywał w domu.

Istniało ryzyko, że galę w Łomży odwołają?

FC: Tak, istniało takie zagrożenie. My jednak, zawodnicy, nic o tym nie wiedzieliśmy. Dopiero po walce dowiedzieliśmy się, że gala wisiała na włosku. Widząc, co teraz się dzieje, jestem szczęśliwy, że mimo wszystko udało się zaboksować. Jednocześnie współczuję tym wszystkim osobom, które ciężko trenują, mają zaplanowaną walkę, a nie mogą jej stoczyć. Którzy mają odwołane starty lub nie wiedzą, jaka czeka ich przyszłość. Ja na szczęście mogę odpoczywać w przeświadczeniu, że wykonałem swoją robotę.

Kolejna gala organizowana przez KnockOut Promotions miała się odbyć w kwietniu.

FC: Tak, ale z tego co wiem, nie odbędzie się w kwietniu. Mówi się o majowym terminie i dwóch galach jesienią. Nie wybiegam na razie zbyt daleko w przyszłość, ale wiosenne plany mogą zostać pokrzyżowane przez koronawirusa.

Patrick Mendy to był najtrudniejszy rywal w twojej dotychczasowej karierze?

FC: Tak, z pewnością. To dobry zawodnik, niewygodny. Widziałem jego pojedynek z Robertem Parzęczewskim – Arab nie miał łatwo, bo Mendy potrafi sprawić problemy. Walczy tak, aby rywalowi pokrzyżować plany. Potrafi zmieniać styl, nie jest czytelny. Był naprawdę dobrym testem dla mnie i cieszę się, że udało mi się go mimo wszystko pokonać przed czasem.

Arabowi się nie udało go znokautować i była to bliska walka.

FC: Tak, oglądałem walkę Roberta z Mendym. Wiedziałem, że mogę z nim wygrać, gdy będę spokojny. Nie będę szedł od początku na niego z myślą, że chce efektownie wygrać. Musiałem być cierpliwy. W kolejnych rundach zauważyłem, że zaczął ryzykować. Był otwarty. Szedł na mnie z większą śmiałością, zostawiał sporo miejsca. To był brudny boks, agresywny, nieładny dla oka, ale trudniejszy dla mnie. Gdy ktoś się jednak otwiera, to można go skarcić. Celnie uderzyć i przewrócić. Mi się to udało.

Nie myślałeś tylko o tym, żeby znokautować.

FC: Nie, nie – absolutnie. Wiedziałem, że to będzie 10 trudnych rund. Zdawałem sobie sprawę z tego, że muszę być gotowy na pełen dystans.

Kibice widzieli jego walkę z Parzęczewskim, zobaczyli twoją – nieuniknione w takich sytuacjach są porównania. To oczywiście działa na twoją korzyść.

FC: Tak, zdecydowanie, po tej walce dostałem mnóstwo miłych wiadomości od kibiców, którzy dali mi dużo wsparcia. Niektórzy nie do końca traktowali mnie poważnie, ale po tym zwycięstwie jest sporo ludzi, którzy przekonują się, że może być ze mnie dużo dobrego w przyszłości. Ja się tym oczywiście nie podniecam, ale to miłe, bo wiem, że tylko przez takie zwycięstwa będę mógł zostać zapamiętany. Tylko wtedy będę mógł zwyciężać w kolejnych pojedynkach.

Nie podniecasz się?

FC: Nie, bo to tylko kolejne zwycięstwo. To już było, trzeba patrzeć w przyszłość. Ja chcę być mistrzem świata. Chce dawać dobre walki. Na spokojnie do tego wszystkiego podchodzę, że podnoszę sobie poprzeczkę i oczywiście cieszę się, że zwyciężyłem, ale nie będę o tym myślał przez kolejne tygodnie. Muszę się koncentrować na wyzwaniach, które dopiero stoją przede mną.

Masz wszystko, żeby kibice w Polsce cię kochali. Jesteś skromny, grzeczny, ułożony, uśmiechnięty…

FC: Taki już jestem, ale bardzo miło mi, że tak mówisz. Kibice w Polsce są fantastyczni, naprawdę codziennie odczuwam to, jak świetnym jesteście narodem. Wychodzę z założenia, że tylko dzięki dobrej postawie sportowej mogę mieć coraz więcej kibiców. Gdy będę robił swoje, będę wygrywał, to kibice będą mnie lubić i wtedy będą dobrze postrzegany. Zobacz Tomasza Adamka – skromny chłopak, tytan pracy, zawsze szanował kibiców i dawał im emocje. Ja mieszkam w Polsce dopiero dwa i pół roku i już wiem, kim dla was wszystkich jest Adamek. Jakim wielkim był bohaterem. Dlatego mi nie zależy na posiadaniu kibiców tylko dlatego, że jestem fajnym i dobrym chłopakiem. To ma być dodatek i zawsze będzie. Najpierw chciałbym, aby fani dostrzegali we mnie mój kunszt sportowy. Potem przyjdzie cała reszta i głęboko wierzę, że tak właśnie będzie.

Szpilka jest inny, a mimo wszystko budzi zainteresowanie.

FC: Szpilka jest popularny i budzi skrajne emocje – niektórzy go lubią, inni go nienawidzą. Tak już jest. Ja jestem inny niż Artur, aczkolwiek nikogo nie oceniam. Ja po prostu wiem, że sympatię można zdobyć tylko wtedy, gdy to wszystko poparte jest wartościami sportowymi. Wygrywając w ringu można zyskiwać fanów dzięki sympatii itp.

Powiedziałeś, że chciałbyś wystąpić w walce wieczoru, natomiast wiele mówi się o rewanżu Szpilki z Radczenko. Gdy do tego dojdzie, to main eventu nie dostaniesz.

FC: Powiedziałem, że chciałbym, aczkolwiek nie mam na to ciśnienia – na spokojnie, to nie są rzeczy najważniejsze w życiu. Termin kolejnej gali był zaplanowany na 23 maja. Jeżeli wydarzenie miałoby się odbyć, to wtedy też Krzysiek Głowacki ma walczyć z Lawrence Okolie. Naszym wspólnym trenerem jest Fiodor Łapin. Jeżeli te terminy zostaną podtrzymane, to ja nie zawalczę wtedy. Trener poleci z Główką na walkę.

No to pech…

FC: Pech, aczkolwiek ja to w pełni rozumiem i zasady są znane wszystkim. Na gali Szpilka – Wach też miałem wystąpić, ale wtedy Główka walczył z Własowem w WBSS. Nie wystąpiłem, takie sytuacje się zdarzają, gdy jeden trener ma kilku zawodników.

Ty znasz się z Radczenko? Rozmawiałeś z nim przed walką ze Szpilką?

FC: Jasne, że się znamy i to od jakiegoś czasu. Pisał do mnie, że dostał ofertę na walkę ze Szpilką i pytał, czy Artur będzie w stanie zrobić wagę na pojedynek z cruiser. Radczenko przylatywał kiedyś do Włodarczyka i Głowackiego na sparingi. Mieszkaliśmy nawet w jednym mieszkaniu, także zdążyliśmy się poznać i polubić.

Za kogo trzymałeś kciuki: za niego czy za Szpilkę?

FC: Za nikogo, trzymałem kciuki za dobry boks i ciekawą walkę, co koniec końców się udało. Zobaczymy, czy będzie rewanż, bo nie wszystko zostało wyjaśnione w pierwszym pojedynku.

Ty celujesz w walki zagraniczne? Czy na razie będziesz toczył pojedynki w Polsce?

FC: Tak szczerze: nie jestem wysoko w rankingach, żeby jeździć za granicę i tam walczyć. Oczywiście mogę i na pewno bardzo bym chciał, ale nie mam jeszcze wyrobionej pozycji i na wszystko muszę spokojnie zapracować. Nie pali mi się, zachowuję rozsądek i wiem, że poprzeczka musi być podnoszona, ale nie upieram się, że interesuje mnie tylko Anglia lub Stany Zjednoczone, bo mógłbym się na tym przejechać. Patrzę rozsądnie na siebie i swoją przyszłość. Gdy sobie na wszystko zapracuje, to wielkie walki z czasem przyjdą. Głęboko w to wierzę.

KOMENTARZE