Dlaczego niektórzy zawodnicy nie chcą grać w reprezentacji Polski? Która drużyna jest ważniejsza – siedmio czy piętnastoosobowa? Dlaczego nie chciał sam objąć reprezentacji? Jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z selekcjonerem i jak wspomina Blikkiesa Groenewalda? Rozmowa z Karolem Czyżem, trenerem Ogniwa Sopot i asystentem Duaine’a Lindsay’a w reprezentacji Polski.
Wywiad ukazał się również na stronie www.laczynaspasja.pl i można go przeczytać również TUTAJ.
Mam wrażenie, że 12 miesięcy temu widoki na kolejne lata w polskim rugby były optymistyczne. Cofnijmy się do wygranego spotkania w Łodzi z reprezentacją Holandii. To była wiosna 2017 roku. Wydawało się, że idzie lepsze, a tymczasem po roku od tamtych wydarzeń jesteśmy zespołem słabszym, niż byliśmy wtedy. Takie mam przynajmniej wrażenie.
Karol Czyż: Czy jesteśmy zespołem słabszym? Trudno mi powiedzieć, ale na pewno zwolnienie ze stanowiska trenera naszej kadry Blikkiesa Groenewalda gdzieś ten optymizm zabiło i dobry trend nie miał prawa być kontynuowany. Podkreślałem to wielokrotnie i powiem raz jeszcze – to był absolutnie wybitny fachowiec, od którego my, Polacy, powinniśmy czerpać jak najwięcej. Każdy polski trener dużo by się przy nim nauczył. Niestety, nie było możliwości, aby ten proces nauki naszych szkoleniowców od niego przebiegał dalej, drogi się rozeszły, więc my najprawdopodobniej na tej rozłące tylko stracimy. W reprezentacji Rosji konsultantem jest zawodnik, który grał w reprezentacji Tonga. Znakomity fachowiec, pomaga Rosjanom, oni dzięki temu rozwijają się bardzo szybko. U nas wypuszczono z rąk faceta, który rozumie ten sport. Nie mówię, że musiał być selekcjonerem. Mógł być konsultantem, kimkolwiek pracującym przy rozwoju naszego rugby. Niestety, tak się nie stało.
Blikkies został zwolniony w połowie rozgrywek.
KC: Właśnie. Nie wiem, czy w ten sposób to powinno wyglądać, że trener odchodzi w połowie rozgrywek i nie może dokończyć czegoś, co zaczął i na co miał plan. Nie mi oceniać, ja nie siedzę w Polskim Związku Rugby i nie znam tej sprawy od kulis. Po prostu wiem, kiedy drogi się rozeszły i jakie były finalne postanowienia. Stwierdzam fakty.
W ogóle dużo decyzji jest mało logicznych. Dużo rzeczy jest nieprzemyślanych. Co najlepsze – każdy to wie i każdy o tym mówi.
KC: Na przykład?
Na przykład pierwsze mecze w roku kalendarzowym. Zawsze pierwsze spotkanie rozgrywane jest bez wcześniejszego sparingu. Wiadomo, liga u nas wtedy nie gra, ale już któryś raz z rzędu płacimy za brak rytmu meczowego podczas gdy wszyscy inni są już w formie.
KC: Dobrze, że na to zwróciłeś uwagę. Graliśmy przed rokiem z Portugalią u nich. Oni są w rytmie meczowym, bo liga u nich gra, a my dopiero wchodzimy na pewien poziom. Jesteśmy od nich na papierze zespołem minimalnie gorszym, ale generalnie znajdującym się na podobnym poziomie. Oni są jednak w treningu. Są wybiegani i zgrani, my dopiero zaczynamy pewne schematy rozgrywania akcji uskuteczniać. Efekt tego jest taki, że zamiast wygrywać taki mecz, przegrywamy go. W drużynach młodzieżowych wygląda to naprawdę obiecująco. W kategorii do lat 18 potrafimy pokonać Holandię. Jesteśmy w stanie rywalizować z wieloma zespołami, z którymi w dorosłym rugby nie mamy w ostatnich latach szans. Dwa lata później, w kategorii do lat 20, jest już trudniej – część chłopaków zaczyna pracę, część chodzi na uczelnię, musi się sama utrzymać – wiadomo, zaczyna się dorosłe życie. Wtedy widać już gołym okiem, że słabsze od nas drużyny kilka lat wcześniej są już na naszym poziomie, mimo że byli w tyle. W seniorach jednak te drużyny cały czas się rozwijają, a nasz potencjał się kończy. Nie wygląda to tak, jakby mogło wyglądać, gdybyśmy postępowali tak, jak postępują inne reprezentacje.
Czyje dobro jest najważniejsze podczas kongresów i dyskusją nad terminarzem meczów reprezentacji Polski? Polskiej Ekstraligi i naszych klubów, chłopaków z Francji i ich kalendarza spotkań czy reprezentacji Polski bez względu na nasze drużyny i zawodników grających za granicą?
KC: To nie jest do mnie pytanie. My, zawodnicy i trenerzy, jesteśmy tylko wykonawcami. Dostajemy konkretne terminy i musimy się do nich ustosunkować.
Skąd pomysł na to, by zostać asystentem Duaine’a Lindsay’a?
KC: Praca w sztabie reprezentacji Polski jest ogromnym wyróżnieniem. Pracuję w sztabie kadry U20, wcześniej także U18 – podoba mi się praca w reprezentacji. Swoją kandydaturę na trenera kadry zgłaszał też Tomasz Putra, który pytał mnie, czy na wypadek jego zwycięstwa nie chciałbym być jego asystentem. Przedstawił całą swoją wizję pracy itp. Wygrał Duaine, a ja nie wahałem się ani przez chwilę – wyszedłem z założenia, że warto jest z takiej propozycji skorzystać.
Był pomysł, żeby samemu kandydować na to stanowisko? Chodziły słuchy, że może powinien pan zostać selekcjonerem.
KC: Na pewno trudno byłoby pogodzić pracę w klubie z tą w reprezentacji – to pierwsza kwestia. Myślę, że w moim przypadku na objęcia funkcji pierwszego trenera jest jeszcze zbyt wcześnie.
Jak wyglądało pierwsze spotkanie z trenerem Duaine’m?
KC: Poznaliśmy się, porozmawialiśmy o planach budowania polskiego rugby, wizji na grę drużyny, przedstawiliśmy koncepcję gry zespołu w najbliższych meczach. Standardowa rozmowa ludzi, którzy zaczynają ze sobą współpracować i wspólnie podejmują się pewnego zadania.
Proste pytanie: jak będzie grała teraz reprezentacja Polski? Jaki jest plan na budowanie naszej kadry?
KC: Na pewno trener z Irlandii bardzo chciałby, aby drużyna grała ofensywnie. Grała mądrze, ekonomicznie. System, który on przedstawił i który on chciałby, aby jego zespół praktykował, opiera się na grze mądrej. Każdy zawodnik na boisku ma myśleć i odpowiadać za pewne zadania. Wszyscy mają poruszać się po murawie dzięki wypracowanym schematom, każdy działa według przydzielonego mu planu przed meczem.
Czy jest pan w stanie porównać już teraz byłego i obecnego trenera reprezentacji Polski?
KC: Nie, gdyż są to zupełnie inni trenerzy. Inni ludzie. Są w innym momencie swoich trenerskich karier, inaczej patrzą na rugby, mentalnie do swojej pracy podchodzą w inny sposób. Nie można ich porównywać, nie można ich zestawiać.
Jak środowisko rugby zareagowało, że trener Ogniwa Sopot będzie drugim trenerem kadry Polski? Nie było podtekstów?
KC: Nie wiem, nie czytam komentarzy w internecie, więc nie wiem, co o mnie pisali kibice. Pewnie chodzi ci o to, że będą podteksty, że Czyż jest w sztabie i będzie stawiał na swoich zawodników z Ogniwa. To niech teraz wszyscy potencjalni reprezentanci Polski sami zadadzą sobie pytanie, czy stawiają na siebie w kontekście gry w kadrze. Czy grają ci z Ogniwa dlatego, że im zależy i na kadrę przyjadą zawsze, a przypadkiem kilkunastu zawodników na mecz reprezentacji nie przyjeżdża i zawsze znajduje sobie jakiś powód. Fakty są takie, że nie każdemu po drodze do gry w reprezentacji. Nie każdy dostając powołanie przyjeżdża na zgrupowanie. Niech każdy odpowie sobie po cichu, czy aby na pewno nie przyjechał, bo nie mógł, czy mógł, ale nie chciał. Pierwszą opcję rozumiem i szanuję. Drugą trudno jest mi zaakceptować.
Inaczej patrzy teraz pan na zawodników z Łodzi, którzy przyjeżdżają na kadrę, a którzy specjalnie nie przyjechali na zgrupowanie reprezentacji jesienią 2017 roku przed finałem Pucharu Polski przeciwko drużynie Ogniwa?
KC: Nie, staram się tego nie łączyć. To było, ja wtedy pracowałem tylko w Ogniwie, teraz łączę tę funkcję z posadą drugiego trenera kadry. Każdy zawodnik w naszym kraju, nie tylko Budowlanych, musi wiedzieć, czy chce grać w kadrze – tylko tyle. W Łodzi jest wielu znakomitych zawodników. To najlepsi rugbiści w naszym kraju. Oni są drużynie narodowej potrzebni. Muszą jednak, jak wszyscy zresztą, chcieć grać w orzełkiem na piersi.
To największy problem naszej reprezentacji? Zmiany w składzie w praktycznie każdym meczu?
KC: Moim zdaniem tak. Analizowaliśmy ostatnio mecze Holendrów – oni praktycznie w każdym spotkaniu wychodzą na boisko w takim samym składzie. U nas jest z tym problem, u nas cały czas są rotacje i to nie pomaga drużynie osiągnąć oczekiwanego przez wszystkich poziomu.
Jak długi kontrakt podpisał trener Lindsay?
KC: Nie chcę skłamać, ale wydaje mi się, że dwa lata. Ale – jak mówię – to moje przypuszczenia.
Czy nie najlepszym posunięciem byłoby walnięcie ręką w stół przez trenera i powiedzenie wszystkim jasno, że każdy musi określić się, czy chce grać w kadrze, czy też nie? Bo tak cały czas nie wiemy. Będzie, nie będzie, będzie, nie będzie.
KC: Dlatego to jest dla nas priorytet. Rozwianie wątpliwości i wykrystalizowanie zespołu, który będzie reprezentował nasz kraj w kolejnych meczach. Wybranie grupy ludzi, która będzie grała w kadrze.
Wcześniej obie nasze reprezentacje prowadził ten sam człowiek, teraz znowu mamy dwóch trenerów. Uważa pan, że Blikkies Groenewald na dwóch stanowiskach to był dobry pomysł czy jednak nie?
KC: Wcześniej działało to tak, że wielu zawodników grało i w jednej, i w drugiej reprezentacji. Obie kadry grały w innych terminach, a gdy pewne cykle na siebie nachodziły, to starano się zrobić tak, żeby obie strony były zadowolone. Blikkies samodzielnie to regulował, on miał nad tym kontrolę. Miałem wrażenie, że ważniejsza była kadra „15”. To ona była bardziej istotna.
Los której z reprezentacji jest obecnie ważniejszy?
KC: To jest bardzo trudne i zarazem dobre pytanie. Moim zdaniem obie są tak samo istotne. Z jednej strony siódemki są na igrzyskach, a każdy sportowiec marzy o tym, by móc na nich wystąpić. Z drugiej strony jednak na świecie największe zainteresowanie budzą piętnastki i to meczami tych drużyn interesuje się cały świat. Siódemki czasami miały niefortunne terminy rozgrywania spotkań. Często grano w czasie rozgrywania meczów ligowych. Trudno powiedzieć, pewnie obie kadry będą prowadzone podobnie, taki sam nacisk będzie położony na ich rozwój.
Jak skomentuje pan terminarz rozgrywek Ekstraligi? Drużyny mają często przerwy. Ogniwo zagrało mecz, potem miało do następnego dwa tygodnie przerwy.
KC: Panuje kompletny rozgardiasz. Do tego granie systemem wiosna-jesień. Kompletnie bez sensu. Ostatni mecz w sezonie o Puchar Polski lub tak jak w tym wypadku o mistrzostwo Polski 11 listopada. Rozumiem ideę – Święto Niepodległości. Super. Ale wtedy dookoła jest mnóstwo innych imprez. Biegi uliczne, marsze, obchody. Jest zimno, ludziom nie chce się przychodzić na mecz, gdy pada śnieg. Gdyby finał rozgrywany był w czerwcu. Nie grają już piłkarze, siatkarze i koszykarze. Nie mamy konkurencji. Kibic sportu przyjdzie na mecz. Do tego jest ładna pogoda. Ale nie – ktoś uparł się, żeby takim systemem grać. Mi się to nie podoba.
Jaki jest plan teraz odnośnie zawodników z Francji? Tomasz Putra budował kadrę na zawodnikach z tej ligi, Marek Płonka od tego odchodził. Jak będzie w przyszłości?
KC: Ja mam czasami wrażenie, że zawodnikom z Francji bardziej zależy na grze w kadrze niż tym z Polski. Jestem za tym, żeby grali zawodnicy z Ekstraligi, ale to musieliby być wszyscy. Fakty są takie, że cały czas jeden za drugim wypada. Wtedy nie mamy po prostu ludzi do grania. Brakuje rąk do pracy.
Jaki jest plan na 2018 rok? Nie mówię na cały czas trwania umowy z obecnym trenerem. Na najbliższe mecze, miesiące.
KC: Uporządkować skład – o tym już mówiliśmy. Gdyby to się udało, to jesteśmy w stanie pograć o czołówkę w naszej grupie. Układ meczów jest taki, że naprawdę jest to realne. Musimy jednak pewne sprawy poukładać i patrzeć wszyscy w tym samym kierunku. Gdy tak będzie, to naprawdę jesteśmy w stanie zrobić dużo dobrego w naszym rugby.